Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Modlitwa różańcowa nigdy mnie nie pociągała. Próbowałam Ją polubić, kilka razy zobowiązałam się do odmawiania we wspólnocie lub w czyjejś intencji. Zdarzało się że słowa nie dotrzymałam. O Nowennie Pompejańskiej, jej historii, historii Sanktuarium i obrazu M.B. dowiedziałam się z internetu. To wszystko mnie zafascynowało i zamówiłam prenumeratę Pisma KRŚ , obrazki z informacją o sposobie odmawiania Nowenny. Czytałam, oglądałam i myślałam: ja i 3 części różańca dziennie ? Nie możliwe! ,W grudniu 2012 dowiedziałam się że synowa spodziewa się dziecka, a w styczniu b. r. że dzieciątko i matka są w stanie zagrożenia z powodu Toksoplazmozy. Przerażenie, odszukałam składanki z kalendarzykiem do odmawiania Nowenny. Nie miałam żadnych problemów. Dzień po dniu 3 tajemnice, czasem 4. Odmówiłam całą Nowennę. Uspokojona że zawierzyłam matkę i dziecko Bogu i Maryi czekałam na rozwiązanie. Synowa czuła się dobrze, wyniki też się poprawiły . Tak doczekaliśmy do 9-tego miesiąca. Na dwa tygodnie przed terminem rozwiązania przy kolejnej kontroli lekarskiej okazało się że dzieciątko jest martwe. Szok. Nie mogłam zebrać myśli. Mąż krzyczał - dlaczego, za co? Ja nie miałam pretensji do Boga, wypełniała mnie tylko jakaś dziwna pustka. Któregoś dnia przed pogrzebem w czasie gdy odmawialiśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, (pogrzeb był po 3-ech tygodniach) mąż jak zwykle zaczął płakać. Zawsze płakaliśmy obydwoje, ale tego dnia zaczęłam tłumaczyć mężowi że Bóg wie co robi. Na pewno wybrał mniejsze zło. Być może nie mieli by siły wychowywać dziecka upośledzonego, lub z jakąś nieuleczalną chorobą. Toksoplazmoza daje takie rokowania. Tego dnia Pan dał mi poznać że niewysłuchana modlitwa wiąże się z rozbieżnością pomiędzy naszym oczekiwaniem a tym, co jest prawdziwym dobrem. Od kwietnia druga synowa jest w stanie błogosławionym. Odmówiłam Nowennę i modlę się każdego dnia na różańcu. A Bóg nam błogosławi.