Bardzo proszę Beti J wierzę że kiedyś dokończę moje świadectwo, odnośnie właśnie słów Oli, kiedyś gdzieś w internecie przeczytałam (nie wiem czy to było jakieś forum czy w komentarzu pod artykułem) ktoś zapytał „ czy jakaś wasza modlitwa kiedyś została wysłuchana?” właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać (miałam dwie myśli dwie modlitwy które nie zostały wysłuchane i tylko te dwie zapamiętałam) i nagle pomyślałam, że przecież PAN BÓG MI NIGDY NICZEGO NIE ODMÓWIŁ.
Uświadomiłam sobie właśnie wtedy, że tak naprawdę te modlitwy też w jakiś sposób zostały wysłuchane,
jedna z nich (wiem że teraz to śmieszne i błahe ale jako dziecko wydawało mi się to bardzo ważne) to było jeszcze w szkole podstawowej modliłam się tak bardzo żeby dostać ze sprawdzianu dobrą ocenę, bo nauczona nie byłam w ogóle, ale nauczona tym że każda moja modlitwa zostawała wysłuchana. Dostałam 2 ale było mi przykro chociaż wiem, że sobie zasłużyłam. I to był jeden raz kiedy myślałam, jak to ? ja tak bardzo prosiłam (w innych przypadkach zawsze Matka Boża mnie ratowała)
I wtedy rozmyślając nad tym pytaniem zadanym przez kogoś przypomniała mi się dwie sprawy niewysłuchane jedna z nich opisana wyżej, i pomyślałam jak to przecież skończyłam studia i to dobre studia, na które było się tak ciężko dostać, kierunek na który było się dostać najtrudniej na całej politechnice, moje świadectwo maturalne było bardzo kiepskie, ogólnie w szkole nie szło mi najlepiej może przez to że miałam jeszcze problemy osobiste w domu był taki okres czasu, że do liceum w ogóle przestałam chodzić, zaczęły się wagary z koleżanką, chodziłyśmy tylko tak aby nie było więcej niż 50 % nieobecności, alby przejść do następnej klasy, w klasie maturalnej też nie chodziłam prawie wcale, ale uczyłam się w domu zaczęłam się przygotowywać w domu bo, BO był jeszcze egzamin wstępny, a nawet dwa, które zdałam. i nawet miałam bardzo dużo punktów, bardzo się wtedy skupiłam. Można powiedzieć, że dostałam się tylko egzaminem wstępnym. Na studiach wzięłam się za siebie i za naukę, nie miałam nigdy poprawek, bo lubiłam je bardzo, lubiłam mój kierunek.
Potem skończyłam studia i myślałam co dalej? Przez przypadek dostałam praktykę miesięczną w swoim zawodzie, bo akurat była potrzebna osoba do pomocy na miesiąc. Potem wróciłam do domu i zarejestrowałam się w urzędzie pracy dostałam staż, w zawodzie pokrewnym do mojego ale i tak bardzo dużo się tu nauczyłam, mam do domu 5 min na nogach. Zawsze miała od szkoły 5, lub 10 min, na uczelnie 20. Na stażu okazało się że dziewczyna która pracuje jest w ciąży i odchodzi na macierzyński dokładnie kiedy skończy mi się staż. Nie wierzyłam że mi się uda ale złożyłam CV. Było dużo zgłoszeń ale okazało się ze tylko 2 osoby spełniają wymagania. Ja i pewna dziewczyna, która miała większe doświadczenie i kwalifikacje. Ale ona zrezygnowała i zostałam ja , na zastępstwoJ
Ale kiedyś zastępstwo się skończy pomyślałam co ja wtedy zrobię, i poprosiłam Matkę Bożą o pomoc żeby znów przypadkiem pokierowała mnie gdzieś, gdzie będzie uważała za słuszne, do jakiejś pracy.
I co?na drugi dzień okazało się, że kolejna koleżanka jest w ciąży i ma termin akurat wtedy kiedy mnie się kończy zastępstwo. Szef powiedział ze bardzo by chciał żebym ja została, ogólnie lubię tą prace i ludzi. I jeszcze odezwał się kolega ze studiów że u nich też jest dziewczyna w ciąży i też będą kogoś szukać na zastępstwo tylko że już w moim zawodzie. A myślałam na studiach że nigdy nie znajdę pracy albo że sobie nie poradzę.
I właśnie wtedy czytając to pytanie zadane przez kogoś czy nasze modlitwy zostały wysłuchane, pomyślałam przecież Matka Boża mnie wysłuchała wtedy, i wtedy też. Bo przecież skończyłam całą naukę z pozytywnym efektem, a ja myślałam że nie bo dostałam 2 a modliłam się o 5.:)
Ale przypomniała mi się jeszcze jedna modlitwa, właśnie odnośnie konkretnej osoby. Bolało mnie to przez lata, ale starałam się nie myśleć o tym, bo tak bardzo chciałam żeby została wysłuchana.
Miałam 17 lat. Chodziłam do szkoły i codziennie mijłam chłopaka, on był ode mnie starszy chyba 6 lub 7 lat. On chodził do pracy a ja do szkoły. Jaka ja byłam w nim zakochana. Ale nie tylko ja, był bardzo przystojny, wszystkie dziewczyny jakie znałam się w nim podkochiwały, więc jakie ja mogłam mieć szanse J Znaliśmy się z widzenia, po szkole latem w wakacje chodziłyśmy do parku z koleżanką i tam go czasem mijałam jak szedł z kolegą, bo on mieszkał niedaleko tego parku. potem trochę rozmawialiśmy, potem codziennie w parku albo po drodze do szkoły, ale ja byłam dla niego tylko dzieckiem, ewentualnie młodszą koleżanką. Potem zaczęliśmy rozmawiać na gg (tzn ja do niego pisałam :D)
modliłam się o niego wiele razy, aby zwrócił na mnie uwagę, bo pomyślałam ze spróbuję, że może są osoby o które warto zawalczyć .
ale on powiedział mi wtedy że jestem bardzo młodziutka, że niestety. Pamiętam że powiedziałam mu wtedy że przecież niedługo będę mieć 18 latJ ale teraz mi się chce śmiać z tego bo ja stawałam na głowie żeby on na mnie zwróciła uwagę. Ośmieszałam się nie mało. Ale wiecie mimo wszystko zachował się bardzo dobrze w porządku. Bo przecież mógł wykorzystać w jakiś sposób głupiutką młodziutką dziewczynę .
Potem on wyjechał, do dużego miasta w którym potem studiowałam, nie było to bardzo daleko 40 km, ale już go nie widywałam, wiedziałam tylko od koleżanki, ze ma dziewczynę. Bardzo mi było źle, przestałam się modlić o niego, bo i tak już było za późno, ale powiedziałam, do Pana Boga że wiem ze jak będę miała jakieś 25 lat to go spotkam, przypadkiem, wpadniemy na siebie i wtedy pójdziemy na kawę i będziemy jeszcze razem, oJ.
Mijał czas powoli zapominałam o nim, jedyne co zostało to poczucie, że zrobiłam z siebie idiotkę, że stawałam na głowie, że tak bardzo się wydurniałam żeby go chociaż spotkać, chociaż coś się odezwać, a jego koledzy to pewnie mieli ze mnie niezły ubaw. I było mi tak strasznie wstyd. Minął kolejny rok. Zaczęłam się spotykać z pewnym chłopakiem, z jakiś miesiąc, wszyscy mi odradzali że to zwykły …. Ale wtedy tego jeszcze nie widziałam. Miałam 19 lat, były wakacje zaraz po mojej maturze, po wakacjach miałam wyjechać na studia do większego miasta.
Korzystałyśmy z wakacji z koleżanką chodziłyśmy na basen się opalać, i przechodziłyśmy przez park, prawie codziennie. I tak jakbym miała Deja Vu.. ja z tą samą koleżanką, on z tym samym kolegą szedł naprzeciwko nas. Sparaliżowało mnie i przypomniało mi się jak robiłam z siebie głupka :D i tak mi było wstyd, tak bardzo że miałam ochotę się rozpłynąć, ale szłam dalej z pewną powagą i obojętnością, chciałam nie pamiętać jak się ośmieszałam. I żeby oni nie pamiętali. On mnie zobaczył uśmiechnął się ja kiedy przechodziliśmy obok siebie powiedziałam tylko obojętnie cześć. Chciałam tylko jak najszybciej zniknąć. Ale koleżanka powiedziała że on się odwracał jeszcze za mną że chciał coś powiedzieć a my tak szybko uciekłyśmy z taką obojętnością.
Potem poszłyśmy do koleżanki do domu i zrobiłyśmy sobie kawę. I dostałam smsa, od niego ..
„miło było Cię zobaczyć, co słychać u Ciebie co robisz?” coś takiego w 100 % już nie pamiętam każdego słowa dokładnie ale mniej więcej tak to było. Byłam w szoku bo nawet nie pamiętałam już że mam jego numer albo czy on w ogóle jest aktualny.
Odpisałam że pijemy właśnie kawę. A on mi na to: „Ja też bym chętnie wypił z Tobą kawę.”
Nic już nie odpisałam. Koleżanka mi mówiła idź co Ci zależy, ale ja miałam w głowie to że się tak kiedyś wydurniałam, albo że on teraz tak dla żartu napisał, albo że pójdę znowu coś poczuję a on tylko wypije ze mną kawę i więcej się nie odezwie i znów go nie zobaczę, ale to wszystko te myśli to nic, ja wtedy miałam chłopaka (od miesiąca) nic takiego znowu do niego nie czułam ale chciałam być w porządku od samego początku, byłam bardzo młoda i nawet kawa z kimś wydawało mi się że to coś złego. Naiwna byłam po prostu zawsze. Już nie mówiąc o tym że ten chłopak nie był w porządku, NIGDY. Ale to wychodziło powoli wtedy nie mogłam o tym wiedzieć. Pamiętam że całą noc nie spałam i myślałam o tym czy pójść z nim na tą kawę. Miałam w głowie to że kiedyś mi tak zależało a teraz znów się wkręcę a on znów wyjedzie albo więcej się nie odezwie, a z drugiej strony powinnam być w porządku, a najbardziej to mi się tłukły po głowie słowa że może nie może nikogo zmusić do miłości, więc skoro on nigdy nie chciał to .. i całą noc miałam taką burzę myśli.
i nie odezwałam się.
Potem poszłam na studia. Nie układało mi się z tym chłopakiem, którym byłam, bardzo bardzo.
Nie mieszkałam już w domu, ale przyjechałam na święta. I o godzinie 22 kiedy siedziałam przed świętami w piżamce w łóżku, coś mnie tknęło nie wiem dlaczego, wysłałam mu świąteczne życzenia. I odpisał czy jestem w domu na święta w naszej rodzinnej miejscowości. Napisałam że tak, a on czy mam ochotę na spacer. Znowu się przestraszyłam, że spotkam go znowu i znowu się wkręcę a on po prostu po koleżeńsku a potem się nie odezwie. Poza tym skoro Wola Boża była inna to i tak nic z tego nie będzie on się więcej nie odezwie a ja będę myśleć znów o nim. Powiedziałam że leżę już w łóżku w piżamie i bez makijażu. Napisał żeby wyszła tak boi to tylko wieczorny spacer. I wyszłam J spacerowaliśmy rozmawialiśmy. I tyle, poszłam na ten spacer z nastawieniem że więcej i tak nic z tego nie będzie, bo przecież moja modlitwa nie została wysłuchana więc widocznie inna jest Wola Boża. Nie pamiętam chyba napisał mi jeszcze potem że było miło. Ja się już nie odezwałam on też nie poza tym ja miałam tego chłopaka. Potem spotkaliśmy się na jeszcze jeden spacer chyba z okazji innych ŚwiątJ Potem miałam już innego chłopaka od 5 lat. I od 5 lat to go już chyba nie widziałam może czasem jak jechałam autem w weekendy jak bywałam w domu i jechałam np. do babci to gdzies na ulicy mijałam go może raz na pół roku. Raz spotkałam się na Sylwestrze z jego bratem.
Miałam 25 lat. Dokładnie 25 J ale już o nim nie pamiętałam, tylko jakiś sentyment był.
Napisał do mnie…
Po tylu latach
Zapytałam czy on mnie jeszcze w ogóle pamięta. Szczerze to pomyślałam ze może się pomylił.
„ takich ludzi się nigdy nie zapomina” - jak ja mogłam wtedy powiedzieć to samo o nimJ ale byłam z chłopakiem od 4 lub 5 lat.
Napisał ze widział mnie na rowerze ze zastanawiał się co u mnie słychać ale widział mnie z chłopakiem wiec może żeby nie był zły to już nie będzie pisał chciał tylko wiedzieć co słychać.
No tak ja kryłam z kimś tyle lat a to już była obca osoba. Potem się z nim widziałam czasem na basenie, on poznał dziewczynę, zaręczył, a jakieś 3 miesiące temu wzięli ślub.
Ale
„ takich ludzi się nigdy nie zapomina”
To uświadomiło mi że czasem warto zrobić z siebie idiotkę, że warto okazać komuś całe swoje serce, nawet jak ta osoba tego nie doceni, bo być może nic to nie zmieni, a być może zostaniesz komuś pod sercem do końca życia po prostu przez sentyment , może kiedyś ta osoba nawet po 10 latach pomyśli znałem/znałam kiedyś taką fajną osobę J I jeszcze jedno
Pomyślałam wtedy że Pan Bóg zawsze pamięta o naszych modlitwach nawet kiedy my sami już nie pamiętamy. Bo przecież ja już nie wierzyłam że ktoś taki jak on zwróci na mnie uwagę, a może gdybym wtedy wiele razy potem po latach ja miała inne podejście, zawalczyła znów dalej się modliła i nie poddała, to może byśmy byli razem. Cieszę się że stało się właśnie tak, cieszę się że nie jesteśmy. Ale Pan Bóg pamiętał i przecinał nasze drogi, pokazywał mi że nigdy nie zapomina J
I właściwie wtedy pomysłami ze: TAK, wszystkie moje modlitwy zostały wysłuchane, tylko nie umiałam jeszcze na to spojrzeć.
Dlatego wierzę ze o mojej obecnej intencji Matka Boża tez nie zapomni nigdy.
Tylko teraz już nie jestem taka młoda niestety jak wtedy i ciężko tak czekać samemuJ
To tyle jeśli chodzi o modlitwę za konkretną osobę z mojej strony.
Jeżeli ktoś ma ciekawą historię dotyczącą tematu to miło by było jakby się tu podzielił, ja chętnie poczytam J