DODANE 2014-05-21 08:01
KAI |
Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest dokumentem ideologicznym, który nie wprowadza do polskiego prawa żadnych nowych rozwiązań pozwalających skutecznie chronić ofiary. Ponadto w wielu punktach jest sprzeczny z Konstytucją RP i jako taki nie powinien być przez polskie władze ratyfikowany - orzekli eksperci Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris podczas wtorkowej konferencji prasowej.
HENRYK PRZONDZIONO /GNBudynek Rady Europy w Strasburgu
Prawnicy zaprezentowali raport będący prześwietleniem Konwencji pod względem jej zgodności z polskim prawem, a w szczególności z ustawą zasadniczą. Według autorów raportu przemoc jest zjawiskiem, z którym trzeba bezwzględnie walczyć, jednak aby czynić to skutecznie, należy najpierw właściwie określić źródła patologicznych zachowań. Tymczasem według założeń Konwencji główną przyczyną występowania przemocy wobec kobiet są różnice pomiędzy kobiecymi i męskimi rolami społecznymi. Wystarczy więc zniwelować te różnice i problem przemocy zostanie rozwiązany. Jak zaznaczyła Joanna Potocka, radca prawny i publicystka, autorzy Konwencji postulują więc „wykorzenienie” polskiej tradycji i kultury jako czynników wspierających przemoc.
- Myślenie tymi kategoriami jest całkowicie pozbawione sensu. Badania pokazują, że czynnikami sprzyjającymi występowaniu przemocy są uzależnienia, seksualizacja kobiet i banalizacja przemocy w przestrzeni publicznej. Dodatkowo postulowany przez zwolenników ratyfikacji Konwencji rozpad trwałych i tradycyjnych struktur społecznych, przede wszystkim rozpad rodziny, jest jeszcze jednym czynnikiem zwiększającym ryzyko wystąpienia przemocy - zaznaczyła prawniczka.
Następnie dodała, że art. 25 ustęp 2. Konstytucji RP zobowiązuje władze do bezstronności. Dlatego też rząd powinien zdecydowanie odrzucić dokument, który wprowadza do polskiego prawa zapisy wynikające z ideologii gender i dodatkowo wprost postuluje wykorzenianie polskiej tradycji i kultury.
Magdalena Korzekwa z CitizenGO zwróciła uwagę na fakt, że Konwencja stawia za wzór kraje skandynawskie, w których zjawisko przemocy wobec kobiet występuje znacznie częściej niż w Polsce. Wyniki badań Agencji Praw Podstawowych UE opublikowane w 2014 r. jasno pokazują, że dla Polski wskaźnik występowania tego zjawiska wynosi 19 proc., podczas gdy w krajach skandynawskich oscyluje wokół 50 proc. Zaś średnia dla Unii Europejskiej to 30 proc. Ponadto te same badania pokazują, że w Polsce przemoc jest znacznie częściej zgłaszana na policję (polski wskaźnik zgłaszalności wynosi 28 proc., podczas gdy w krajach skandynawskich jest bardzo niski i wynosi od 10 do 17 proc.). Tymczasem to właśnie w krajach skandynawskich zdecydowano się wcielić w życie rozwiązania inspirowane przez założenia przyświecające twórcom Konwencji. Walka z przemocą jest tam rozumiana jako walka z pojmowaniem męskości i kobiecości przez pryzmat naturalnych ról stygmatyzowanych jako „stereotypy płciowe”, walka z zastaną strukturą społeczną i promocja rozmytej tożsamości poprzez zacieranie różnic damsko-męskich.
Anna Zdort z Fundacji bł. Mamy Róży wyraziła zaniepokojenie faktem, że Konwencja zobowiązuje państwa członkowskie do wprowadzenia do edukacji szkolnej zajęć, podczas których promowane będą „niestereotypowe role płciowe” - Zapis ten stoi w jawnej sprzeczności z artykułem 48. Konstytucji RP, w której czytamy, że rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Jeżeli do szkół trafią programy inspirowane ideologią gender, z którą nie zgadza się wielu rodziców, w jaki sposób będą mogli oni realizować to konstytucyjne prawo?
Radca prawny dodała, że istnieje wiele innych, obecnych w polskim prawie, instrumentów pozwalających przeciwdziałać zjawisku przemocy wobec kobiet. Dlatego wprowadzanie dokumentu, który jest sprzeczny z polskim prawem i dodatkowo jest nieskuteczny, jest po prostu bezsensowne.
Jak zauważyła Joanna Potocka, Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej wprowadza wojnę pomiędzy kobietami a mężczyznami uznając arbitralnie, że ofiarą przemocy jest zawsze kobieta. Choć statystycznie rzeczywiście to kobiety padają częściej ofiarą tego zjawiska, praktyka pokazuje, że ofiarami mogą być także osoby starsze, dzieci i niepełnosprawni obojga płci. Jest to więc dokument dyskryminujący pewne grupy społeczne czyniąc jego beneficjentkami tylko kobiety.
Konwencja o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została przyjęta przez Komitet Ministrów Rady Europy w dniu 7 kwietnia 2011 r., a otwarta do podpisu i ratyfikacji dnia 11 maja 2011 r. Zgodnie ze stanem na 29 kwietnia 2014r. Konwencja została podpisana przez 33 państwa, ratyfikowana przez 11 państw. Rzeczpospolita Polska podpisała Konwencję 18 grudnia 2012 r. Jak najszybszej ratyfikacji domagają się środowiska feministyczne i ugrupowania lewicowe. Rada Ministrów wyszła naprzeciw tym postulatom podejmując 29 kwietnia 2014r. uchwałę w sprawie przedłożenia Konwencji do ratyfikacji i skierowania do Sejmu projektu ustawy o ratyfikacji. Tymczasem debata publiczna ujawniła sprzeczne opinie dotyczące zasadności przystąpienia do ratyfikacji. Jednocześnie nie została podjęta próba dokonania kompleksowej analizy prawnej w przedmiocie rozwiązań proponowanych przez Konwencję.
Materiał Razem.tv: