Loading...

Kryzys w małżeństwie | Forum Nowenny Pompejańskiej

BeataM
BeataM Cze 9 '14, 15:34
Polecam następujące strony dla małżonków przeżywających kryzys:
Wspólnota Trudnych Małżeństw SYCHAR
Uzdrowienie małżeństwa - forum
Monika
Monika Lip 12 '14, 13:37

motto mają bardzo zachęcające ale oby jak najmniej mieli pracy...


Klinika małżeńska


Edytowany przez Monika Lip 12 '14, 13:43
Joanna
Joanna Lip 17 '14, 17:48
Mój mąż jest uzależniony od alkoholu i  to jest główny powód naszych kryzysów. Z jednej strony oboje bardzo sie kochamy, ale ten alkohol niszczy nas zwiazek. Jestesmy małżeństwem juz 26 lat i ja , podobnie jak mój mąż nie wyobrazamy sobie zycia z kims innym. Ale niestety mam chwile zwatpienia, czy warto trwać nadal w takim zwiazku?  Moja lekarka powiedziała mi o nowennie. Od kilku dni modlę się na różancu i wydawałoby się, że juz jest jakis pierwszy objaw i mąż sie "przebudził". Strasznie się ucieszyłam i wiem że to zasługa Matki Boskiej. Ale po kilku  godzinach znowu sie napił. Wiem ,że musze miec nadal wiare i nadal bede sie modlic. Ale czy starczy mi siły aby to wszystko udźwignąć znowu?


Dorota
Dorota Lip 17 '14, 21:57
Joanno, jeśli chcesz walczyć, a walczyć trzeba , mam radę dla Ciebie....
Przed rozpoczęciem Nowenny  :
1.Poproś Boga o przebaczenie grzechów swoich , męża i tych  którzy z mężem przebywają ( chodzi zwłaszcza o tych , z którymi pije)
2. Poproś o ochronę Krwią Chrystusa Ciebie, męża i tych , z którymi on przebywa, a także  miejsca , w którym się modlisz i miejsca ( jeśli nie znasz to Bóg na pewno tak) w którym w tym momencie  jest mąż.
Potem dopiero rozpocznij Nowennę.
Joanna
Joanna Lip 17 '14, 22:20
Bardzo dziekuje za wskazanie drogi. Jest naprawde trudno i ciężko patrzec, jak ukochany człowiek traci kontrolę nad swoim zyciem.  Ufam Matce Przenajswietszej i wierze że nam pomoże. 


Dorota
Dorota Lip 17 '14, 22:30
Joanno, zwykle za tych , co maja problem z alkoholem modlę się Różańcem do Krwi Chrystusa, ale  tu bym została jednak przy Nowennie, lekarka  może okazać się tym dobrym Aniołem .
Spróbuj wytrwać , naprawdę warto.
Acha...gdy wychodzi lub pije w domu   mów w duchu "Panie Boże błogosław mu (albo imię), bo nie wie co czyni".
Ja wspieram Cie   w modlitwie, intencja mojej Nowenny obejmuje bowiem również i Ciebie .
Joanna
Joanna Lip 17 '14, 22:37
Jeszcze raz bardzo dziekuje. Chyba sama Matka Boska poprowadzila mnie do tej lekarki, gdyz zwykle chodze do innego lekarza. Tego dnia była tam straszna kolejka, a ja potrzebowałam recepte własnie dla męza.  Niech Matka Boska ma Cie w swojej opieca.
Dorota
Dorota Lip 17 '14, 22:57
Bóg zapłać!
Niech  Mateńka  zaopiekuje się Wami, a Pan Bóg niech Was błogosławi i strzeże!
Monika
Monika Lip 18 '14, 11:47
Joasiu popieram Dorotkę w całej rozciągłości!
Joanna
Joanna Lip 18 '14, 12:53
Tak jak mówiła Dorota, jest jeszcze gorzej niz było. Jest mi jeszcze ciężej , poniewaz jestem poza granicami Polski i nic nie moge zrobic. A dzieci ( 18 i 15) same. Daja sobie radę, ale ile jeszcze moja córka zniesie obelg? Wczoraj mój mąż powiedział synowi, że zrobi mu prezent na urodziny i sie powiesi z karteczka że to dla syna. Nie mam juz siły, nawet modlitwa nie pomaga.
Dorota
Dorota Lip 18 '14, 14:18
Nie mów tak, Joasiu...właśnie modlitwa nasza sprawia , że najpierw może się dziać jeszcze gorzej....
Ja dołączyłam jednak ten Różaniec do Krwi Chrystusa, ale Ty też musisz być wytrwała i cierpliwa.
Natomiast nie napisałaś dokładnie jak to wygląda, że Ciebie w domu nie ma , niestety dzieci też potrzebują ochrony modlitwą.
Niech Ci Bóg da siły w tej walce!
Edytowany przez Dorota Lip 18 '14, 14:25
Joanna
Joanna Lip 18 '14, 14:29
Poniewaz  musialam wyjechać do pracy do Niemiec. Takie czasy, córka idzie na studia , a to wszystko kosztuje. Więc cos za cos. Dlatego tak trudno mi pogodzic sie z tym, że zostawiłam dzieci. 
Dorota
Dorota Lip 18 '14, 14:36
To zrozumiałe...tym bardziej Ty nie masz wpływu na to , co się dzieje w Twoim domu i tym bardziej masz jedną, jedyną możliwość- postawić tylko na jedno...Bóg i Maryja ...Oni mogą wszystko.
Joanna
Joanna Lip 18 '14, 14:39
Wiem, i dziekuje Bogu , że trafiłam tutaj i mam wsparcie. Bóg zapłac
Monika
Monika Lip 18 '14, 22:10
Nie poddawaj sie kochana! Czasami musi byc gorzej zeby moglo byc lepiej. A z Maryja jako przewodniczka na pewno dojdziesz do upragnionego celu.
Dorota
Dorota Lip 22 '14, 10:40
Nie daj się ugotować!

Żaba wrzucona do wrzątku wyskoczy natychmiast. Ale żaba włożona do zimnej wody i podgrzewana nie zauważy, że się ugotowała. Mimo że metafora ta nie znalazła empirycznego potwierdzenia, może pomóc nam w zrozumieniu, czym jest kryzys i jak z sytuacji kryzysowej można skorzystać.


W kontekście metafory kryzys byłby momentem wrzucenia do gorącej wody, z której albo uda się szybko wyskoczyć, albo zostaniemy ugotowani.


Doszło już chyba do tego, że wszelkiego rodzaju trudności traktowane są jako kryzys. Stąd pisanie o kryzysie staje się pisaniem o wszystkim. Takie podejście nie jest zgodne z pierwotnym rozumieniem tego pojęcia i - co gorsze - pozbawia nas możliwości rozumienia pewnych szczególnych i ważnych życiowych sytuacji; sytuacji, w których musi dojść do szybkiej i radykalnej zmiany.


Hipokrates mówił o kryzysie w kontekście choroby. Jako lekarz za kryzys (krisis, z jęz. gr. sąd) uznał moment przesądzający o stanie chorego, czyli moment maksymalnego nasilenia objawów choroby, po którym dochodzi do radykalnej zmiany stanu organizmu: chory wyzdrowieje i będzie żył albo umrze.


Podobnie kryzys rozumiany jest na gruncie psychologii. Lindemann i Caplan określili kryzys psychiczny jako reakcję człowieka zdrowego na sytuację trudną, w której dotychczas stosowane sposoby radzenia sobie stały się niewystarczające. Skutkiem kryzysu musi więc być radykalnie nowy - konstruktywny lub destruktywny - sposób funkcjonowania. Trzeba pamiętać, że kryzys psychiczny nie jest chorobą. Jest jedną z reakcji człowieka zdrowego na spotykające go trudności. Po kryzysie coś się zmienia, coś zostaje przesądzone. Efektem reakcji na kryzys musi być zmiana dotychczasowego funkcjonowania, ponieważ - i jest to w rozumieniu kryzysu bardzo ważne - dłużej już, tak jak dotychczas, żyć się nie da.


Kryzys, jak pisał Allport, jest sytuacją emocjonalnego i umysłowego stresu, wymagającą zmiany perspektywy w ciągu krótkiego czasu. Kryzys nie jest zatem sytuacją stresu jakąkolwiek, lecz taką, która wymaga zmiany, i to zmiany w ciągu krótkiego czasu. Nie może trwać długo, ponieważ w czasie kryzysu człowiek przestaje sobie radzić i albo szybko wypracuje nowe sposoby konstruktywnego radzenia sobie z rzeczywistością, albo ponosi dotkliwe konsekwencje nieradzenia sobie.


Czym więc jest tzw. trwający wiele lat kryzys małżeński? W wyżej przedstawionym rozumieniu to już nie kryzys, ponieważ szansa na szybką i radykalną zmianę nigdy się nie pojawiła lub została zaprzepaszczona. Cóż zatem? To oczywiście zależy od sytuacji, ale zazwyczaj jest to stan względnie trwałego zaburzenia relacji małżeńskiej; stan, w którym jest coraz więcej bólu i jednocześnie coraz mniej nadziei. To stan, który wymaga innego podejścia niż kryzys.


Odwołując się do przytoczonej na początku artykułu metafory, należałoby stwierdzić, że tzw. przewlekły, chroniczny, długotrwały kryzys małżeński jest gotowaniem żaby, czyli powolnym jej zabijaniem. W tej sytuacji jest ona zupełnie bezbronna, ponieważ stopniowo przyzwyczaja się do niszczących ją warunków i nie widzi zagrożenia.


To, co powszechnie nazywamy przewlekłym kryzysem, może w rzeczywistości okazać się stanem utrwalonej patologii. Zbyt dosadnie? Rzeczywiście, może lepiej mówić o długotrwałych trudnościach, trudnym życiu bądź pocieszać się stwierdzeniem, że człowiek do wszystkiego się przyzwyczai. Można też oddać się pracy, poświęcić dla dzieci albo rozpuścić odczucia w alkoholu.


Ale może jednak warto nazwać rzeczy po imieniu po to, żeby sprowokować kryzys, czyli wyrwać żabę ze stanu groźnego uśpienia, obudzić ją i motywować do walki. Niekiedy zdrowsza jest sytuacja, w której musi coś się zmienić, niż rezygnacja połączona z usilnym przyzwyczajaniem się pod pretekstem, że nic nie da się zrobić.


Kryzys jest swego rodzaju wstrząsem, motywującym do zmiany przebudzeniem, rodzącym przerażenie i bunt wyzwaniem. Jak wygląda to w życiu? Oto kilka przykładów, z których każdy można by zacząć od słów: "wszystko było dobrze, aż tu nagle…"; "uderzyłem po raz pierwszy żonę…"; "…zdradziłam męża - totalny szok!"; "od kilku miesięcy codziennie piję…"; "wykrzyczałam córce, że ją nienawidzę…"; "…zauważyliśmy, że już od wielu miesięcy nie rozmawiamy ze sobą, nie sypiamy razem".


Być może niektórzy odruchowo próbują robić wszystko, żeby było tak, jak dawniej. Próbują wziąć się w garść i żyć bardziej uważnie, postanawiając, że już nigdy więcej. Próbują przebaczać, sądząc mylnie, że aby to zrobić, trzeba zapomnieć i żyć dalej, mimo wszystko.


Wszystkie te strategie pozwalają zażegnać kryzys, zmieniając go, niestety, w stan… No właśnie, czego? Przedłużających się trudności, ciężkiego życia, a może zaburzenia i patologii. Stłumiony wybuch złości zaowocuje kolejnym wybuchem, pozornie zapomniana krzywda będzie obrastać murem żalu i skrywanej nienawiści, wyciszony lekami lęk powróci.


Warto powiedzieć sobie, że po pierwszym akcie przemocy, po pierwszej zdradzie, po pierwszym bólu wywołanym samotnością we dwoje nigdy nie będzie tak, jak było wcześniej. Życie zmieni się dość poważnie. Być może małżonkowie zaczną się od siebie konsekwentnie oddalać, zamykać się w sobie, zakładać maski, zawierać każdego dnia na nowo pakt o nieagresji. Może być też tak, że ich toksyczny związek wzmocni i utrwali rodząca się powoli i niszcząca obie strony patologia.


Mogą jednak skorzystać z szansy, jaką daje im kryzys. Może wypracują nowe bardziej konstruktywne sposoby radzenia sobie z agresją; staną się bardziej zdolni przebaczać; zaczną być bliżej siebie, kochając się bardziej dojrzale, czule i głębiej. Może - co też warto brać pod uwagę - zerwą swój niszczący, toksyczny, niedający nadziei na wspólne dobre życie związek.


Na koniec chciałbym przypomnieć żabę - nie tę z biologicznych eksperymentów, którą ugotować trudno, ale tę z przytoczonej na wstępie metafory. Owszem, wyskakując z gorącej wody, można połamać sobie nogi, ale można też wskoczyć na wyższy poziom i jeszcze bardziej poczuć, że się żyje. Ważne, aby nie dać się ugotować.

 

 

***

 

 

*ks. dr Wiesław Błaszczak SAC - doktor psychologii; duszpasterz, rekolekcjonista. Zajmuje się poradnictwem duchowym i psychologicznym oraz psychoterapią. Od 2003 r. prowadzi prywatną praktykę terapeutyczną w Ośrodku Terapeutyczno-Szkoleniowym OTS w Lublinie (www.ots.lublin.pl).

 

 

Artykuł ukazał się w Zbliżeniach nr 5 pt. "Kryzys". Zbliżenia to psychologiczne czasopismo dla małżeństw uwzględniające wartości chrześcijańskie.


Edytowany przez Dorota Lip 22 '14, 10:41
Joanna
Joanna Lip 22 '14, 14:13
Dziękuję Ci Doroto za ten artykuł. Mam nad czym myśleć. A jest tego sporo, łacznie z wczorajszą próbą samobójczą meża. Ale przyjechało pogotowie i pan doktor stwierdzil, że mąż nie wymaga hospitalizacji, a tylko izby wytrzeźwień. Nie wiem co mam zrobić, szkoda mi go jako czlowieka, ale tez nie mam juz dłużej siły tego znosic. Pozostaje modlitwa
Monika
Monika Lip 22 '14, 14:22
mówią, że czasami trzeba sięgnąć dna, żeby móc się od niego odbić...

Joasiu a myślałaś o czasowej separacji? Żeby Wam obojgu dać czas, dzieciom dać trochę odpocząć od tej chorej sytuacji? Nie namawiam cię broń Boże na rozwód, co to to nie! Ale może takie rozstanie będzie dla Twojego męża własnie tym dnem i pomoże mu w powrocie do normalności? Wiele rzeczy doceniamy dopiero wtedy kiedy je tracimy - Twój mąż może musi stracić żeby docenić?

Joanna
Joanna Lip 22 '14, 15:12
To byłoby najlepsze wyjscie, ale niestety mieszkamy razem z moim schorowanym ojcem. Nie moge go zostawic, a tez nie mam gdzie pójść z tatą i 2 dzieci.  A mój mąż napewno sie nie wyprowadzi. I takie zamkniete koło mamy.
Besia
Besia Lip 22 '14, 15:31

Joasiu witaj kochana ;) Bardzo współczuję Ci .

Polecam Ci dać mężowi Cudowny Medalik i prosić Matkę Bożą o pomoc .

http://www.mariateresa.ojczyzna.pl/TEKSTY/Cudowny%20Medalik.htm


Moja koleżanka miała  podobny problem z mężem ,zapisała się i od dłuższego czasu chodzi na spotkania Al.-Anon dla rodzin alkoholików ,te spotkania bardzo jej pomogły radzić sobie ,bo często popelnia się błędy i zamiast pomagać choremu to się szkodzi ,jej mąż już nie pije .Nie było łatwo ,ale udało się .

Tu znalazłam adresy klubów ,może Ci się przydadzą .

Patronem alkoholików jest Matt Talbot warto go prosić również o wstawiennictwo .

Ściskam serdecznie ;)

Edytowany przez Besia Lip 22 '14, 15:48
Strony: 1 2 3 »
Temat jest zamknięty