Witam Was, jestem tu nowa...
Piszę w tym temacie, bo ma związek z tą Nowenną, a nie wiem kompletnie co myśleć. Błagam o pomoc, potrzebuję wskazówki, a jestem już po prostu załamana. Postaram się w miarę krótko opisać sytuację: moi rodzice kompletnie przestali się dogadywać, wisi nad nimi widmo rozwodu. Nie mieszkam w domu rodzinnym od kilku lat, ale wiecie jak to jest w małżeństwie z dłuższym stażem, są lepsze dni i gorsze. Mój tata dużo pracował, potem zbudował dom, potem znów wyjeżdżał do pracy za granicę (na chwilę obecną pracuje zmianowo w miejscu zamieszkania). Mama pracuje dorywczo, zajmuje się domem.
Od niedawna w jej życiu pojawił się pewien człowiek, to był znajomy rodziców tzw. rodzina piąta woda po kisielu. Z początku było normalnie, jak to spotkania ze znajomymi. Po śmierci babci rodzina od strony taty odwróciła się od nas, oskarżali mamę o Bóg wie jakie rzeczy (mój tata był w tym czasie w pracy za granicą). Zaczęło się mocno psuć pomiędzy nimi, nie znam może szczegółów, ale mama coraz bardziej zaczęła lubić towarzystwo tamtego faceta. Muszę dodać, że jest on znacznie starszy i ma niepełnosprawnych synów. Były jakieś upominki, wyjazdy wspólne na wycieczki, różnego rodzaju atrakcje, czego często brakowało u nas w domu, bo pieniądze zawsze były przeznaczane albo na dom albo dla mnie itp... do dzisiaj zresztą tak to wygląda. Wyjeżdża na kilka tygodni do nich do miasta i tam sobie tak żyją... wiem o tym, że coś ich łączy. Były maile do wróżek w tej sprawie. W ogóle mama jest uwikłana w jakieś horoskopy, wróżki, rozwój energetyczny itp. Jest osobą wierzącą, ale od jakiegoś czasu niezbyt praktykującą jak zawsze było... ja również musiałam się wziąć w garść, zaczęłam chodzić regularnie na Mszę św. i przyjmować Komunię.
No i modliłam się za nich. Zaczęłam od NP, kiedy byłam w 3 miesiącu ciąży. Zaczęły dziać się paskudne rzeczy, oprócz tego ciągle chciało mi się spać - nie dałam rady, odpuściłam po 11 dniach... przed 2 tygodniami zaczęłam odmawiać NdMBRW. Dlatego, że jest krótsza i stwierdziłam, że dam radę. Trzy ostatnie dni odmówiłam późnym wieczorem na leżąco bo nie miałam innej możliwości... ale dałam radę do końca. Nie działo się też nic szczególnego. Generalnie ogarnęła mnie wątpliwość czy Maryja usłyszała moją modlitwę, szczególnie w tych ostatnich dniach. Boję się, że wysiłek, który włożyłam w modlitwę pójdzie na marne. Nic narazie się nie zmienia. Mój tata jest już wyczerpany, ja zresztą też... wiem, jak mu ciężko i nie mogę na to patrzeć. Chciałabym aby moja mama odmieniła swoje postępowanie. Nie dość, że wplątała się w okultyzm, to w ogóle nie ma zamiaru zaprzestać kontaktu z tamtym człowiekiem. On raczej też stoi po jej stronie... Radźcie proszę bo mam już dosyć, a sił do modlitwy brakuje! Chyba zacznę jeszcze do św. Rity i kolejną NdMBRW o przemienienie umysłu i serca mojej mamy...