Cześć.
Nie wiem czy piszę w odpowiednim miejscu, ale mam problem, wiem że może powinienem porozmawiać o tym z jakimś kapłanem, ale ciężko jest zebrać się do tego. Dlatego też pomyślałem o nowennie pompejańskiej. Problem w tym, że nie wiem czy będę odmawiał ją w słusznej intencji. Zacznę może od początku, bo spraw jest kilka...
1. Odkąd pamiętam, w mojej rodzinie prawie nigdy nie działo się dobrze. Czasami były jakieś przebłyski, ale to tylko chwilowe. Wewnątrz, moim zdaniem, zawsze był rozkład. W krótkich słowach chodzi o to, że brakuje nam miłości, przynajmniej ja to tak odczuwam. Nie szanujemy się nawzajem, nie okazujemy sobie uczuć,wszystko jest nie tak, jak być powinno. Może to ja mam zbyt wysokie wyobrażenia o miłości i zbyt wiele wymagam?
2. Wiara mojej rodziny opiera się w zasadzie tylko na niedzielnej Mszy Św. Nie wiem, może wewnętrznie każdy z nas przeżywa ją inaczej, głębiej, ale zawsze wiara, Chrystus były gdzieś z boku, schowane, były jakby tematami tabu. Nasza modlitwa ogranicza się do wspólnego "pacierza" przed kolacją wigilijną i to tyle.
Od jakiegoś czasu wiara moja, osobista pogłębiła się, wstąpiłem do duszpasterstwa akademickiego, zacząłem służyć do Mszy. Jednak nigdy nie czułem akceptacji tego, co robię ze strony rodziny. Próbowałem jakoś "przemycić" Jezusa do nas, ale skończyło się na niczym, tak naprawdę. Przez to wszystko wstydzę się modlić w domu, czytać Pismo Święte, bo czuję, że zostanę wyśmiany. Nowennę pompejańską zaczynałem kilka razy, ale po kilku dniach musiałem zaczynać od nowa, ponieważ w domu nie znalazłem spokoju, chwili wyciszenia, czasu na nią.
3. Mówiąc krótko: jestem studentem, ale studiuję nie to, co bym chciał, tak naprawdę realizuję plan swojej rodziny, przez co ostatnimi czasy czuję się kompletnie nieszczęśliwy (ale nie mam odwagi rodzinie tego powiedzieć).
Jak to wszystko ma się do nowenny i intencji? :) Ano tak, że jakiś czas temu (2, może 3 miesiące) zacząłem ją odmawiać, intencji w tej chwili nie pamiętam, jednak musiałem przerwać. Następnie pojawił się problem studiów, chciałem z nich zrezygnować, jednak po namowach i rozmowach z rodziną nie zrobiłem tego. 3 dni temu zacząłem znowu odmawiać nowennę, tym razem w intencji miłości w rodzinie, ponieważ cały czas źle się dzieje. Przerwałem dnia następnego, bo nie zdążyłem odmówić wszystkich części.
Dzisiaj zacząłem zastanawiać się czy ta intencja (miłość w rodzinie) jest właściwa. Miłości i uzdrowienia nas pragnąłem od zawsze, jednak ostatnio pojawił się problem studiów i nie wiem czy pod pretekstem, pod przykrywką miłości dla nas nie szukam szczęścia i spełnienia dla siebie? A to byłoby trochę egoistyczne - nie wiem czy modląc się przez 54dni o miłość, tak naprawdę nie chciałbym czegoś innego - spełnienia i realizacji tylko dla siebie?
Przepraszam, wiem, że to wszystko jest zagmatwane, patrząc z zewnątrz pewnie sam bym tego nie ogarnął ;) Mam jednak nadzieję, że znajdzie się jakaś dusza, która mi pomoże, bo w tym momencie jestem kompletnie rozbity, rozmontowany, sam nie wiem czego chcę. Chcę jednocześnie miłości, tego aby zagościł u nas Chrystus i pogłębiła się wiara, ale też pragnę swojego szczęścia i realizacji w życiu studenckim (a później zawodowym). Tak naprawdę Nie mam siły już żyć, wszystko mnie przytłacza.
Proszę o pomoc.
Pozdrawiam, Grzesiek :)