Dziś mija 21 dzień mojej drugiej Nowenny a już widzę, że nie ma sensu na dokończenie jej... Modlę się o powrót mężczyzny (a raczej o jego miłość bo spotykamy się)... Niestety dziś wszystko się skończyło... Dowiedziałam się, że mnie zdradza, kiedy mu to powiedziałam nawet nie zaprzeczał... Poprosiłam o wyjaśnienie, stwierdził, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać i kazał mi wyjść (byłam u niego)... Zrobiłam to...wsiadłam do swojego auta i pojechałam do siebie... 100 km dalej... Nie wiem jak dokończę Nowennę... w sumie nie ma już po co :( Nie potrafię się z tym pogodzić.... tak bardzo kocham tego człowieka.... Tak bardzo boli... Telefon milczy... i choć wiem, że już nie zadzwoni to wciąż zaglądam na niego... Płacz wcale nie pomaga... prośby do Matki Boskiej o ukojenie bólu też nie działają... Ja wiem, że Nowenna nie jest koncertem życzeń... mimo wszystko modląc się trzeba mieć nadzieję... ja ją miałam i to jeszcze jaką... do dzisiaj.... tak bardzo wierzyłam, że uda mi się go zmienić... że potrafię modlitwą przepędzić "złego" z niego... niestety... się pomyliłam... i to jak bardzo...
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !