Witam Was serdecznie :)
Chciałabym się z Wami podzielić łaską jaką otrzymałam od Matuchny Pompejańskiej. Dzisiaj jest ostatni dzień odmawiania nowenny pompejańskiej za mojego synka, z prośbą o zdrowie dla niego i wysłuchanie, by u synka wykluczono chorobę wrodzoną jaką jest mukowiscydoza. Kiedy dostałam list, iż jest podejrzenie choroby wrodzonej - zamarłam. Byłam w takim szoku, że nie potrafiłam wydusić ani jednego słowa. Nie wiem jak to się stało ale parę dni wcześniej dowiedziałam się o nowennie pompejańskiej i przymierzałam się do jej odmówienia w intencji mojego zdrowia. Jak się potem okazało ja szybko wyzdrowiałam, a nowenna pompejańska miała być przeznaczona dla mojego synka. Zaczęłam odmawiać ją dzień po odebraniu listu na temat podejrzenia choroby. Mieliśmy z mężem czekać 2 tygodnie na wizytę w specjalistycznym szpitalu i tam miało się okazać czy synek jest chory czy choroba zostanie zupełnie wykluczona. 2 straszne tygodnie, pełne płaczu i... modlitwy różańcowej. BŁAGAŁAM Mateńkę o litość dla synka, aby wykluczono chorobę. Modliłam się codziennie, płakałam i drżałam o to co stanie się za kilka dni. Kiedy zaczęłam odmawiać nowennę, już po dwóch dniach odczułam pewną ulgę, zawierzyłam Matce Bożej i z dnia na dzień było mi coraz lżej (chociaż serce dalej bolało, jednak było mi lżej). Jakby Matuchna przytuliła mnie i dała nadzieję, że będzie dobrze. Nie mogłam wytrzymać tego czekania, czekanie jak na wyrok i podeszłam do pokoju pod obraz Pana Jezusa i uklęknęłam przed nim z moim synkiem w ramionach z prośbą o jakąkolwiek nadzieję, że jednak wszystko będzie dobrze (wtedy pozostał tydzień do badań). Nagle, ni stąd - ni zowąd zadzwoniłam do szpital (poradni) z pytaniem czy mam przyjechać z dzieckiem na czczo. Wtedy lekarz powiedział, aby przestała się martwić (i że nie powinien mi tego mówić) ale, że na 99% u synka wykluczy się choroba i to są tylko badania w celu wykluczenia, a nie potwierdzenia choroby. I podał mi lekarz przez telefon informacje na jakiej podstawie tak mówi. Serce mi się zaczęło radować i tydzień czekania był dla mnie już łatwiejszy do przejścia. Potem okazało się, że synek jest zdrowy i ostatecznie WYKLUCZONO chorobę.
Wiem, że Mateńka pomogła mi zarówno w przejściu tego koszmaru jak i wysłuchała mnie i sprawiła, że synek nie jest chory.
Kochani, nowenna pompejańska czyni cuda - dzisiaj kończę jej odmawianie i z pewnością zawierzę jej moje kolejne prośby.
:))