Witam
19 listopada skończyłam swoją pierwszą nowenne i została wysłuchana. Nowenne zaczęłam odmawiać w intencji tego abyśmy zeszli się z moim chłopakiem. Krzyśka poznałam w grudniu, mieszkał w tym samym akademiku co ja, studiował też na tym samym wydziale. Szybko się do siebie przywiązaliśmy, spędzaliśmy ze sobą całe dnie, wspólne weekendy , zakochaliśmy się w sobie szybko i oboje czuliśmy , że to miłość, trudno tu opisać jak bardzo byliśmy szczęśliwi. Kochałam go bardzo najbardziej szczęśliwa byłam gdy przyjechał poznać moją rodzinę, byłam z niego taka dumna, przywiózł kwiaty dla mojej siostry i mamy, bardzo go polubiły. Moja mama zawsze jak Krzysiek przyjeżdżał traktowała go jak własne dziecko. Mimo że tak bardzo go kochałam i byłam szczęśliwa nie zdecydowałam się na seks. Do tej pory jestem dziewicą. Byliśmy tak cały rok aż nadeszły wakacje, których tak się baliśmy tej rozłąki...Krzysiek w sierpniu wyjechał na wakacje na 2 tygodnie, codziennie pisaliśmy rozmawialiśmy...Wrócił ja wyjechałam z rodziną w góry. Gdy wróciłam pamietam 1 wrześnie Krzysiek napisał że musimy porozmawiać o nas...wystraszyłam się...powiedział że mnie zdradził i tego nie żałuje, wybaczyłam mu po 15 minutach. Wsiadłam w autobus i pojechałam do niego...tam dowiedziałam się że na tych wakacjach traktował ją jak swoją dziewczynę że to nie był jeden raz, że jest nią zafascynowany. Powiedział że nadal mnie kocha, że musi to przemyśleć, że potrzebuje czasu, powinnam go zapewne wtedy olać ale dałam mu ten czas modliłam się codziennie mimo że specjalnie religijna nie byłam. Po 4 dniach zadzwonił do mnie i powiedział że chce ze mną być , że z nia zrywa kontakt. Zadzwonił w chwili gdy odebrałam recepte na leki które miały pomóc mi dostać się na tamten świat. Obiecałam mu że to odbudujemy że gdy wrócimy na studia znów bedziemy całe dnie razem wszystko nam sie ułoży. Dodawałam mu sił mimo że sama w duchu płakałam cierpiałam że nie usłyszałam nawet''przepraszam'' albo ''załuję że to zrobiłem'' żadne takie słowa nie padły żyłam z nadzieją że nam się wszystko ułoży. 22 września przyznał mi że mnie okłamał że nie zerwał z nią kontaktu że nadal się spotykają że kocha nas 2... wtedy zawalił mi się cały świat byłam pewna że chce śmierci...gdy spotkaliśmy sie na uczelni płakaliśy oboje wtedy gdy miałam wsiadać do autobusu zatrzymał mnie i powiedział że żałuje tego co zrobił i że nigdy nie powie mi żegnaj. Wróciłam do domu powiedziałam o wszystkim mamie, płakałam 2 dni...stwierdziłam że nie moge mieć z nim kontaktu że musze zapomnieć i nauczyć się żyć bez niego. nie odpisywałam na smsy meile...nic zakwaterowałam się w akademiku i wróciłam do domu wszystko mnie bolało w środku, wróciły wspomnienia przypomniały mi się nasze plany ten akademik...tam wszystko robiliśmy razem. On jednak nie mógł pogodzić się z tym że nie mamy kontaktu pisał smsy listy...ale wciąż utrzymywał że kocha 2 osoby. Gdy zaczęły się studia odebrałam od niego tylko swoje rzeczy i tyle...on natomiast za każdym razem gdy mnie widział pisał mi że na mój widok serce zaczyna walić mu jak dzwon. Byłam już w trakcie nowenny i czułam za każdym razem gdy pisał takie smsy albo gdy zatrzymywał się widząc mnie w sklepie czułam że to pomoc Matki Boskiej. Pare razy się spotkaliśmy żeby porozmawiać ja już wtedy byłam silniejsza dziwnie spokojna to też na pewno łaska którą zesłała mi Maryja. On natomiast był załamany...mówił że nie może się pozbierać że na nic nie ma ochoty. Nie wytrzymał pocałował mnie płakał mówił że mnie kocha że jest śmieciem (padały też inne epitety których wole tu nie cytować) powiedziałam mu że modlę się że to daje mi siłę. Modliłam się dalej pewnego dnia powiedział że nie ma z nią kontaktu 3 dni i że mu tego nie brakuje ona nie odpuszczała pisała dzwoniła. Ja modliłam się dalej tydzień później przyszedł w nocy do mojego pokoju troche pijany i zapłakany powiedział że z nia skończył że zwyzywał ją od....powiedział że jest dla niego zwykła.....która puściła się na wakacjach i zniszczyła mu życie. Leżał i płakał na moich kolanach do 4 rano obiecał że kiedy będzie pewny tego że zrobił wszystko by mnie odzyskać kupi mi najpiękniejszy bukiet tulipanów jaki widziałam (tulipany to moje ukochane kwiaty, które zawsze mi kupował) od tego czasu starał się, rozmawialismy obchodził się ze mną jak z lalką. Było tak tydzień w następnym tygodniu jakby nie wiem poczuł się pewniej w każdym bądź razie nie starał się, ja tego nie widziałam w ciągu całego tygodnia widział mnie pół godziny, postanowiłam z nim o tym pogadać wtedy powiedział że nie kocha mnie tak jak kiedyś.....wtedy uświadomiłam sobie że to koniec wróciłam do domu nie pisałam nie odpisywałam, a pisał już tego samego wieczora i całą noc. Gdy było mi już tak źle siadałam gasiłam światło zapalałam świeczke i się modliłam, cały czas mimo że nie raz miałam chwilę zwątpienia to nie przestawałam się modlić. Gdy pojechałam do domu usiłował dzwonić wysyłał smsy na dobranoc mimo że nie odpisywałam, wylądowałam w szpitalu....dowiedział się strasznie się wystraszył...i to jakby był pewien impuls dla niego zmienił się znów zabiegał o moje towarzystwo dbał o mnie. Był ostrożny w tym co robi nie chciał mnie wystraszyć i tak metodą małych kroczków znów można powiedzieć jesteśmy razem powiedział że jestem jedyna i najważniejsza przeprosił za wszystko co było oficjalnie jeszcze nie dostałam tulipanów ale czuję że to niedługo....dziś nie wyobrażam sobei już dnia bez modlitwy wiem że to że jesteśmy razem to zasługa nowenny i wytrwałości w nowennie. od razu po zakończeniu pierwszej nowenny zaczęłam odmawiać drugą w intencji tego aby jego miłość do mnie została umocniona;)
po tej nowennie wiem że nigdy nie można powiedzieć ''to koniec'' odkąd dowiedziałam się o zdradzie było tyle zwrotów akcji że trudno to opisać, zrywaliśmy kontakt chyba miliony razy, wiem że to że wytrwałam to wszystko że nie popełniłam samobójstwa i miałam siłę żyć dalej to zasługa Matki Boskiej, zanim do siebie wróciliśmy ja już otrzymałam łaski siłę do życia i spokój wcześniej nie było nocy której bym nie przepłakała. Odmawiajcie tę nowennę nawet jeśli wydaje wam się że już nie ma ratunku, nie rezygnujcie.
Życzę wam wszystkim abyście zostali wysłuchani i tak jak ja szerzyli kult różańca;)