Loading...

Trudno powiedzieć... | Forum Nowenny Pompejańskiej

Mirosław
Mirosław Gru 18 '14, 12:59

No właśnie... trudno powiedzieć, jaki efekt odmawiania mojej nowenny. Odmawiam drugą, tym razem w intencji otrzymania dobrej pracy. Po pierwszej nie widzę efektów, to znaczy nie jest gorzej, więc to już może efekt tej modlitwy.

Mam spory chaos, wiele tematów i problemów, o których być może chciałbym pisać. Długo się namyślałem czy w ogóle pisać.

Chyba jestem książkowym przykładem powiedzenia „jak trwoga to do Boga”. Ostatnie lata moje życie było na tyle spokojne, że nie wiele się przejmowałem tym, co będzie jutro. W teorii jestem chrześcijaninem, a w praktyce to już problem. Chodzenie do kościoła, praktyki religijne, no może w niedzielę i to nie zawsze co tydzień. Spowiedź, codzienna modlitwa, no nie. Nagle wszystko (chyba) runęło. Tracę miejsce zamieszkania, brak pracy, sypie się życie rodzinne, itp. itd. Najgorsze, że za moje błędy musi odpowiadać cała moja rodzina.

Szukałem pomocy, modliłem się, tak po prostu. Potem szukałem czegoś w internecie i znalazłem program na smartfona z modlitwami. Tam znalazłem informację o nowennie Pompejańskiej. Potem ta strona. Teraz codziennie się modlę prawie trzy godziny. Oczywiście nie jednym ciągiem, czasami wstaję wcześniej, w trakcie jazdy, na parkingu, odwożąc dzieci do szkoły, gdzie się tylko da. Tych modlitw nazbierało się sporo, nie tylko nowenna, i tu znowu porównanie – tonący brzytwy się trzyma?

Boję się, że teraz to mi Pan Bóg powie, a gdzie byłeś przedtem, dlaczego mam ci teraz pomagać?

Z racji miejsc, w których odmawiam i to że mam program na telefonie, nie mam różańca jako takiego, no i nie modlę się klękając, czy tak można?

Gosia
Gosia Gru 18 '14, 14:04

Nawiążę do słowa "efekt". Dlaczego tak często czytam tutaj o "efekcie" modlitwy? O "sprawdzeniu się" modlitwy?
Po co tak naprawdę się modlimy? Dla kogo przede wszystkim? Dla nas? Czy dla Maryi? Na czyją cześć ten różaniec odmawiamy? Jak traktujemy tę modlitwę? Czym jest modlitwa?

 

Bóg nigdy nie powie Ci "Gdzie byłeś przedtem?". Jestem pewna, że ucieszy się z Twojego powrotu do siebie, jak z powrotu syna marnotrawnego. Sama jestem nawróconym grzesznikiem. Ale przede wszystkim nie skupiaj się na modlitwie dla samego "efektu", nie módl się bo coś chcesz i tylko na tym się skupiasz, czekasz, odliczasz...
To nie na tym polega i nie taki jest sens. Spróbuj zrozumieć Boga. Przeczytaj Pismo Święte. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wiele odpowiedzi na Twoje pytania tam się znajduje.
Tak wielu ludzi tutaj ma takie podejście. Traktuje niestety modlitwę jak czary. Dlaczego nie widzisz tego "efektu"? Odpowiedz sobie na pytania, które zadałam na początku tego posta. Odpowiedz tak szczerze. W sercu.

Kiedy mi jest tak naprawdę źle myślę o biednych krajach afrykańskich, o miejscach gdzie toczą się wojny, gdzie ludzie naprawdę bardzo cierpią i to pozwala mi nie myśleć o tym "Dlaczego znowu ja? Dlaczego ja? Dlaczego inni mają się lepiej?". To wszystko to konsekwencje grzechu pierworodnego. To nie Bóg urządził tak ten świat, to nasz grzech i nasza słabość go tak urządziły. Nikt nie ma lepiej, nikt nie ma gorzej - każdy z nas ma jakiś swój krzyż. Jednemu położą go na ramiona wcześniej, innemu później.
Grunt to właśnie ufać i wierzyć. Ja wierzę głęboko w to, że modlitwa może wiele zmienić, wiele naprawić, ale prawdziwa modlitwa, prawdziwa rozmowa z Bogiem, nie coś w stylu listu priorytetowego, który wyślemy i czekamy na potwierdzenie odbioru.
Ja nie chciałabym być tak przez kogoś potraktowana i myślę, że Boga również to zasmuca.

 

A co do formy modlitwy to możesz modlić się gdzie chcesz, nawet jadąc samochodem. Bóg jest wszędzie :)

Dorota
Dorota Gru 18 '14, 14:30

"Boję się, że teraz to mi Pan Bóg powie, a gdzie byłeś przedtem, dlaczego mam ci teraz pomagać?"

Tego to Ci Bóg na pewno nie powie, nawet nie wyobrażasz sobie , jak On się Tobą teraz raduje :) Jedyne , co mogę podpowiedzieć...staraj się trwać na modlitwie i Mu zaufaj, bądź myślami często przy Bogu, można tez zawsze przy Nim trwać , w chwilach trudnych mówić :Jezu, pomóż mi " , kiedy nic się nie dzieje możesz mu po prostu dziękować za tę chwilę pustki..

I nie wyrzucaj sobie "tonący brzytwy się trzyma?", bo popełnisz błąd, Bóg takich tonących , uciekających się w końcu do Niego naprawdę kocha, Poczuj więc Jego  mocne przytulenie i nie uciekaj Mu znów....

Co do  różańca jako koronki tej fizycznej w ręku...wypadałoby go kupić jednak, kiedy mamy go w ręku z wiarą  odstrasza Złego..

Niestety  , życie sakramentalne  to podstawa  , przemyśl więc i spowiedź i Mszę Świętą ,chociaż tylko w niedzielę.  To są fundamenty, na których buduje się swój dom i rodzinę.

Dorota
Dorota Gru 18 '14, 14:39

O, dzięki Gosiu :) Nie wiedziałam, że odpisujesz już:)

Mirosław
Mirosław Gru 18 '14, 21:34
Cytat z Gosia

 

"Tak wielu ludzi tutaj ma takie podejście. Traktuje niestety modlitwę jak czary".

 

Poczułem się skarcony jak dzieciak :)

Nigdy w ten sposób modlitwy nie traktowałem, nigdy też nigdzie nie odchodziłem, po prostu byłem, jak to gdzieś usłyszałem, takim "letnim" katolikiem, jak wielu z nas. Zresztą przez odmawianie większej ilości modlitw nie uważam żebym bym kimś lepszym, pewnie długa droga przede mną.

Przecież często modlimy się o coś, w jakiejś intencji, cóż w tym złego że oczekujemy czy też mamy nadzieję że to nam się spełni.

Szukaj punktu odniesienia w swoim kręgu a nie gdzieś w Afryce, będzie łatwiej zrozumieć.

Pozdrawiam serdecznie

Edytowany przez Mirosław Gru 18 '14, 21:39
Iza
Iza Gru 18 '14, 21:38

Mirku, jestem w podobnej sytuacji. Podobnie jak Ty dopiero tragedia mojej rodziny sprawiła,że zaczęłam inaczej patrzeć na modlitwę. Często słyszałam przy spowiedzi, że modlitwa jest początkiem drogi do Boga i nie wolno jej zaniedbywać. ale wydawało mi się zawsze,że skoro chodzę co niedzielę na mszę, dwa razy  w roku do spowiedzi i generalnie jestem dobrym człowiekiem - to wystarczy. Nie wystarczy. Teraz podobnie jak Ty modlę się dwie,trzy godziny dziennie, wszędzie, jak jadę samochodem,jak zmywam naczynia,rzadko kiedy na kolanach,lubię chodzić przy modlitwie. W pewnym momencie doszłam do wniosku,że zaczęłam się modlić na akord,bo muszę zdążyć,bo jeszcze ta litania, jeszcze ta koronka,jeszcze ta nowenna,bo jakiś święty się na mnie "obrazi", że przestałam się do niego modlić. Jakość przeszła w ilość. Teraz trochę przystopowałam,znalazłam po jakimś czasie swoje ulubione modlitwy,ulubionych świętych, mam nadzieję,że ta reszta się nie obraziła :-) Ale brakowało już czasu.

Co do efektów - szukaj ich najpierw w sobie. Pierwsze co odkryłam to zmianę w swoim zachowaniu,myśleniu,sposobie patrzenia na świat,zaakceptowaniu pewnych rzeczy. Też miałam chwile zwątpienia,ale stał się mały cud,wtedy jak już prawie całkiem straciłam nadzieję. I teraz wiem, że tej nadziei tracić nie wolno. Bo Pan Bóg pomaga tylko tym,co wierzą w sens tej modlitwy.

I najważniejsze - ogromnie pomogła mi spowiedź, taka szczera, jakiej od kilku lat nie odprawiłam. I pomaga mi codzienny kontakt z Bogiem w kościele, bo chodzę z córką na Roraty.

Dorota
Dorota Gru 18 '14, 23:32

Mirku , a pamiętasz słowa Pana, że lepiej być zimnym lub gorącym niż letnim...? To właśnie Ci letni  potrzebują ewangelizacji, więc ciesz się , że sam zechciałeś sięgnąć po więcej. Bo modlitwa to coś więcej, ale faktycznie wtedy gdy jest prawdziwym spotkaniem z Bogiem, a to dla nas oznacza, że najpierw poznajemy samych siebie, swój grzech....

A te słowa podobają mi się "Przecież często modlimy się o coś, w jakiejś intencji, cóż w tym złego że oczekujemy czy też mamy nadzieję że to nam się spełni.". Nie ma w nich nic złego , jest wiara  i nadzieja natomiast. A jeśli wierzysz i masz nadzieję, to znaczy, że ufasz Bogu .Tyle, że trzeba pamiętać, że nasz kochany Dawca jest najrozsądniejszym Dawcą i nie zawsze , to co otrzymujemy  jest identyczne z naszymi pragnieniami. Ty jednak pragniesz  dobra rodziny, więc stawaj do walki o nią , czyń co po ludzku konieczne, a resztę zostaw Bogu na modlitwie.

Gosia
Gosia Gru 19 '14, 00:03

Oj, Mirku, przecież to nie było o Tobie konkretnie, tylko o "wielu" tutaj :) Jak przejrzysz forum to sam zobaczysz co mam na myśli, jak wielu ludzi się zachowuje kiedy w ich życiu nie układa się pomyslnie lub nie zostali wysłuchani. A co dzieje się w komentarzach pod świadectwami na stronie rosemaria, gdzie ludzie piszą anonimowo? Głowa mała :)
Szukam takich problemów w Afryce bo w moich kręgach nie ma takich problemów. Niektórym wali się świat bo paznokieć złamał się na miesiąc przed ślubem.
Każdy ma swój krzyż i trzeba go nieść z podniesioną głową. Jeśli naprawdę problemy zbliżyły Cię do Boga i szukasz w nim ukojenia to w porządku. Oby tak zostało także kiedy problem się rozwiążę. Bo wielu ludzi (znów piszę "wielu", nie piję do Ciebie jakby co) kiedy zostaną wysłuchani, wracają do dawnego życia i żyją przysłowiowo "jak trwoga to do Boga".
Mi samej się udało. A duża w tym zasługa moich najbliższych, którzy modlili się o mnie. Także ja jestem przykładem wymodlonego rozwiązania.
Życzę obyś i Ty pochwalił się tu kiedyś swoim ;)

Dorota
Dorota Gru 19 '14, 00:08

Gosiu, ponieważ ja mam podobną historię do Ciebie, więc proponuję modlitwę za Mirka i w jego intencjach, ja bynajmniej już go ujęłam w swojej :)

Mirosław
Mirosław Gru 19 '14, 19:26

Bardzo dziękuje i.... przepraszam

Dorota
Dorota Gru 19 '14, 20:56

Nie wiem komu i za co dziękujesz, Mirku...kogo i za co przepraszasz , ale niech Ci Pan Bóg błogosławi!

Życzę wytrwałości w modlitwie! :)

aneciak
aneciak Gru 19 '14, 21:26

Gosiu troche mi przykro sie zrobilo, po tym co napisalas. Ciesze sie, ze masz tak niezachwiana wiare. Ale do takiej wiary tez sie dochodzi przez upadki, przez zwatpienie. A co do komentarzy pod swiadectwami, czytam je codziennie, pare historii znam troche glebiej niz tylko z forum i nawet te historie rozumiem. Ja wiem ze zaden krzyz nie jest zaciezki, ale do tego tez sie dochodzi, a nie od tak po prostu. Ale jak juz zaczepilam ten temat. To powiem Ci co powiedzial mi moj spowiednik, akurat w tej kwesti "dobrze robisz moje dziecko, w tym nie ma nic zlego, ze sie klocisz, ze watpisz, to znaczy tylko tyle ze Twoja wiara jest zywa, ze szukasz Boga, ze masz z Nim zywa relacje, a gdy sie nawracasz to tak jest, ze watpisz, bo cos Ci nie idzie" Z wiara jest jak z dzieckiem bedzie szlo na stolek- spadnie i tak drugi raz bedzie szlo i tak spadnie, ale wkoncu nauczy sie rownowagi i nie bedzie spadac.