Św. Edyta Stein - SPOSOBY OSIĄGNIĘCIA CISZY WEWNĘTRZNEJ (Luty 1932 roku)
"W Wykładzie, w którym starałam się nakreślić obraz duszy kobiecej, odpowiadający jej odwiecznemu przeznaczeniu, wymieniłam takie jej przymioty: szerokość, spokój, wolność od samej siebie, ciepło i jasność. Powstaje pytanie, jak je można posiąść.
Nie chodzi tu o różnorodność przymiotów, które by się pojedynczo zdobywało czy wypracowywało, lecz raczej o prosty ogólny stan duszy, ukazany z różnych stron w tych właśnie atrybutach. Nie osiągniemy go wysiłkiem woli, musi go sprawić łaska. Wszystko, co my możemy i co powinniśmy zrobić, to otworzyć siebie dla tej łaski! To zaś znaczy: wyrzec się całkowicie swej własnej woli i poddać się woli Bożej, złożyć w ręce Boga całą naszą duszę, gotową do przyjmowania i urabiania. Z tym wiąże się przede wszystkim uciszenie siebie. Dusza jest z natury wielorako wypełniona; do tego stopnia, że jedna rzecz wypiera drugą utrzymując duszę w ciągłym ruchu, często we wzburzeniu i buncie. Rano, gdy budzimy się, zaraz chcą nas przytłoczyć obowiązki i kłopoty dnia (jeżeli już nie odebrały nam nocnego spokoju). Powstaje trwożliwe pytanie: jak w ciągu jednego dnia uporać się z tym wszystkim? Kiedy wykonam to, a kiedy tamto? W jaki sposób zabrać się do tego czy tamtego? Chciałoby się zerwać i z miejsca pobiec pędem do pracy. Trzeba wtedy chwycić za cugle i powiedzieć sobie: spokojnie! Przede wszystkim w tej chwili nic nie powinno mieć do mnie przystępu. Pierwsza godzina poranna należy do Pana. Podejmę zadanie, jakie on na mnie nakłada, a Pan udzieli mi siły, by je wykonać. Tak przystąpię do ołtarza Bożego. Tu zaś nie chodzi o mnie i moje malutkie sprawy, lecz o wielką ofiarę pojednania. Wolno mi w niej uczestniczyć, obmyć się, rozweselić i w czasie ofiarowania złożyć siebie na ołtarzu wraz z wszelkim moim działaniem i cierpieniem. Kiedy zaś Pan przyjdzie do mnie w Komunii Świętej, wolno mi Go spytać: <<Czego pragniesz, Panie, ode mnie?>> (św. Teresa). Zabiorę się do tego, co po cichej rozmowie ujrzę jako najbliższe zadanie. Kiedy po tym porannym święcie wejdę w mój dzień pracy, zagości we mnie uroczysta cisza, a dusza będzie uwolniona od tego, co chciało się do niej wcisnąć i ją obciążyć, będzie pełna świętej radości, odwagi i siły do działania. Stanie się wielka i szeroka, bo wychodząc ze siebie weszła w życie Boże. Miłość, którą zapalił Pan, pali się w niej na kształt spokojnego płomienia i przynagla do okazywania i zapalania miłości w innych <<Flammescat igne caritas, accendat Ardor proximos>>. Widzi się jasno przed sobą najbliższy odcinek drogi; nie patrzy się zbyt daleko, bo się wie, że jeśli dotrze się tam, gdzie teraz rysuje się horyzont, wówczas nowy wyłoni się przed oczyma.
Zaczyna się praca dzienna - może uczenie w szkole: cztery do pięciu godzin, jedna po drugiej. Trzeba wykonywać trudne obowiązki, co godzina zajmować się inną sprawą. Na tej, czy tamtej godzinie lekcyjnej nie można osiągnąć wszystkiego, czego się pragnęło; być może na żadnej. Własne zmęczenie, nieprzewidziane przeszkody, ograniczoność dzieci, różne wstręty, irytacje, lęki. Albo praca w biurze: kontakty z nieprzyjemnymi przełożonymi i kolegami, nieuzasadnione pretensje, niesprawiedliwe zarzuty, ludzka podłość, może też nędza najrozmaitszego rodzaju. Nadchodzi pora obiadu. Przychodzimy do domu wyczerpane, rozbite. Wtedy czekają na nas, być może, nowe pokusy. Gdzie jest teraz poranna świeżość duszy? Człowiek chciałby się znów burzyć i unosić: irytacja, złość, żal. I do wieczora jeszcze tyle do zrobienia! Czy nie trzeba zaraz zabierać się na nowo? Nie, nie wcześniej, dopóki przynajmniej na moment nie wstąpi w nas cisza. Każda z nas musi się na tyle znać lub poznać, by wiedzieć, gdzie i jak może znaleźć spokój. Najlepiej, jeśli potrafi otrząsnąć z siebie wszystkie troski, klęcząc znów na krótko przed tabernakulum. Nie każdy może to zrobić; ktoś, być może, potrzebuje koniecznie trochę fizycznego odpoczynku, krótkiej przerwy we własnym pokoju. Jeżeli zewnętrzny spokój w żaden sposób jest nieosiągalny, jeżeli brak miejsca, do którego można by się schronić, jeśli obowiązki nie cierpiące zwłoki uniemożliwiają godzinę ciszy, wtedy przynajmniej wewnętrznie należy zamknąć się przez chwilę i uciec do Pana. Przecież On jest wszędzie obecny i może nam w mgnieniu oka dać to, czego potrzebujemy. Tak potoczy się dzień do końca, czasem w wielkim zmęczeniu i utrudzeniu, ale w pokoju. A gdy nadejdzie wieczór i spojrzenie wstecz pokaże, że wszystko było łataniną i wiele zaplanowanych rzeczy pozostało nie wykonanych, gdy coś takiego obudzi głębokie zawstydzenie i żal – wtedy należy przyjąć wszystko tak, jak jest, złożyć to wszystko w ręce Boga. W ten sposób będzie można w nim odpoczywać, i rozpocząć nowy dzień jako nowe życie.
Jest to tylko mała próbka, jak należałoby sobie ułożyć dzień, by zapewnić miejsce łasce Bożej. Każda z nas będzie wiedziała najlepiej, jak ma wyglądać zastosowanie tych wskazań do jej własnej sytuacji życiowej. Teraz trzeba by z kolei pokazać, w jaki sposób niedziela powinna być szeroką bramą, przez którą mogłyby wkroczyć w dzień powszedni: życie niebieskie i siła do pracy na cały tydzień; w jaki sposób wielkie święta, okresy świąteczne i okresy pokutne, przeżyte w duchu Kościoła, umożliwiają duszy z roku na rok coraz głębsze wejście w to, czym będzie wypoczynek wieczornego szabatu.
Najważniejszym zadaniem każdej z nas jest zastanowić się nad tym, jak w zależności od swego usposobienia i każdorazowych warunków życia układać swój plan dzienny i roczny, by przygotować drogę Panu. Zewnętrzny podział będzie musiał być u każdej inny i z biegiem czasu musi się elastycznie dostosowywać do zmienionych okoliczności. Ale i sytuacja duchowa jest u różnych ludzi różna. Spośród środków odpowiednich do nawiązania łączności z wiecznością, do podtrzymywania czy ożywienia jej - jak rozmyślanie, czytanie duchowne, uczestnictwo w liturgii lub w nabożeństwach paraliturgicznych itd. - nie wszystkie są jednakowo dobre dla każdego i w każdym czasie. Rozmyślanie na przykład nie może być odprawiane przez wszystkich i zawsze w ten sam sposób. Jest rzeczą ważną znaleźć to, co za każdym razem najskuteczniejsze i to spożytkować.
Jeżeli zastanowimy się głęboko nad drogą Matki Bożej od święta Jej Oczyszczenia do Wielkiego Piątku, znajdziemy u Niej drogi do ciszy wewnętrznej."