Nie radzę sobie... Odmawiam Nowenne Pompejanską w intencji rozpalenia serca chłopaka, którego kocham, a który mnie nie chce. Minęło już 2 miesiące od naszej ostatniej rozmowy, a ja nadal nie mogę poradzić sobie z tęsknotą, bólem, odrzuceniem. Nawet nie umiem o nim źle myśleć, poprostu nie potrafię. Tęsknie tak że nie potrafię tego opisać. Ten chłopak dosłownie spadł mi z nieba, namieszał w głowie i życiu. Dodam, że chwile przed jego poznaniem modliłam się do św Judy. Oczywiście przypisuje to poznanie temu Świętemu. Boje się że jak Matka Boża poprzez moją modlitwę Nowenna mi nie pomoze to załamie się całkowicie. Boli mnie serce. Jestem dopiero w pierwszych dniach Nowenny w intencji rozpalenia serca tego chłopaka. Wcześniej próbowałam z 5 razy, generalnie w intncji żeby odezwał się do mnie i dał mi jeszcze jedną szansę. Ale za każdym razem przerywałam bo zły niesamowicie działał: źle się czułąm, miałam koszmary i niespokojny sen, chodziłam zdołowana ale mimo tego i teraz przy tej Nowennie też tak mam że cały czas myśle ze jeszcze się spotkamy, pogadamy. Czuje takie wewnętrzną ekstytacje. Tylko że ja już nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak. Oprócz tego próbowałam jeszcze wieelu modlitw u różnych świętych i nic. Boże, jak to boli. Jest mi coraz ciężej. Nie radzę sobie. Czuje że to ten jedyny, nigdy wczesniej do nikogo nie czułam tego co czuje teraz. Ludzie, pomóżcie...
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !