Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Matka Boża Sianowska - Królowa Kaszub patronuje zakochanym ,narzeczonym ,małżeństwom w kryzysie .
http://www.sanktuarium-sianowo.pl/cudowna-figurka.html
~~Miejsce wybrane przez Boga – sanktuarium św. Anny k. Częstochowy - (część pierwsza)
ks. Sławomir Sznurkowski
Wakacje są dobrym czasem na zwiedzanie. Polecamy sanktuarium św. Anny k. Częstochowy, w którym siostry dominikanki, przez wstawiennictwo św. Anny i św. Dominika, wymadlają u Boga łaskę rodzicielstwa dla bezdzietnych małżonków.
Ks. Sławomir Sznurkowski SSP: Sanktuarium św. Anny jest szczególnym miejscem, do którego przybywają pielgrzymi, szczególnie małżonkowie, aby za przyczyną św. Anny i św. Dominika wyprosić u Boga dar rodzicielstwa. Proszę opowiedzieć o tym miejscu.
Siostry dominikanki: Każde sanktuarium, również nasze jest miejscem wybranym przez Boga. Przybywają tu pielgrzymi z różnymi intencjami. Również wielu małżonków prosi o łaskę rodzicielstwa. Istnieje między nimi a św. Anną i św. Joachimem pewne podobieństwo. Ci święci małżonkowie, ponieważ nie mieli dziecka, żyli ze swego rodzaju piętnem „wyklętych”. Wieloletnie cierpienie, wiara i modlitwa przygotowywały ich na przyjęcie łaski bycia rodzicami samej Bogurodzicy. Dlatego, zwłaszcza św. Anna, która wiele wycierpiała, najbardziej rozumie kobiety, które tak jak ona nie mogą mieć potomstwa. Stąd do jej sanktuarium przybywa wielu małżonków, a wielu z nich osobiście doświadcza cudu rodzicielstwa. Potem przychodzą oni do nas, aby dać świadectwo otrzymanej od Boga łaski za wstawiennictwem św. Anny. Nieraz muszą modlić się o nią wiele lat. Przykładem może być ks. Jacek, który mówił nam, że jest owocem modlitwy swoich rodziców, którzy czekali na niego aż siedemnaście lat.
Osób, które zostały obdarzone łaską rodzicielstwa, mamy naprawdę wiele. Dlatego gromadzimy świadectwa otrzymanych łask i cudów. Wśród nich są nie tylko świadectwa rodziców, którzy wymodlili dzieci, ale także dowody uzdrowień, czy też historie rodzin, które zostały uratowane przed rozbiciem. Jednym z takich świadectw jest opowieść kobiety z Biłgoraja, w której opisuje dramatyczną historię swojej rodziny, która była niszczona przez alkoholizm jej męża. Przybyła ona kiedyś do sanktuarium, aby wylać swe zbolałe serce przed św. Anną. Za czyjąś radą zwróciła się do sióstr o modlitwę, a przede wszystkim zamówiła Mszę św., by wszystko zanurzyć w Ofierze Chrystusa. Od tamtej pory jej mąż już dziesięć lat nie pije. Jej znajoma uczyniła to samo i jej mąż już od trzech lat jest trzeźwy.
W tym sanktuarium kobiecy geniusz św. Anny obejmuje szerokie spektrum ludzkich potrzeb i spraw.
Ks. Sławomir Sznurkowski SSP: Można powiedzieć, że obecność sióstr w tym klasztorze jest opatrznościowa, świadczy o tym historia. W 1864 r., po kasacie klasztoru w Piotrkowie Trybunalskim, zostały siostry przywiezione przez władze carskie i umieszczone w tym klasztorze, gdzie znajduje się kościół p.w. św. Anny.
Siostry dominikanki: To wyraźny znak jak Bóg na krzywych liniach prosto pisze. Nasza obecność tutaj jest jednym z dowodów na to, jak wielka jest moc Bożej łaski w tym miejscu, w którym ponad 500 lat temu objawiła się św. Anna, oraz jak wielka jest jej moc wstawiennicza. Przed naszym przybyciem przez 250 lat gospodarzami i kustoszami tego sanktuarium byli ojcowie bernardyni. W tamtych czasach, kiedy Polska przeżywała zawieruchy, zabory oraz zrywy narodowowyzwoleńcze, bernardyni czynnie zaangażowani byli w działalność patriotyczną. Dlatego za wspieranie powstania styczniowego zostali przez Rosjan ukarani kasatą. Niektórzy z nich zostali wywiezieni na Sybir, pozostali – do innych klasztorów. Po ich wypędzeniu przez 5 lat stacjonowało tu wojsko rosyjskie, dewastując obiekt, paląc drzwi, okna i archiwa. Do zrujnowanego już klasztoru przywieziono siostry z różnych zgromadzeń: dominikanki, mariawitki i bodajże zmartwychwstanki. Miała to być swego rodzaju „umieralnia”. Zamiast posłać siostry na Sybir, przywieziono je tutaj. Władze carskie zakazały też przyjmowania powołań. Siostry z różnych zgromadzeń mieszkały razem, żeby było trudniej im żyć. Cierpiały też fizycznie z powodu ostrych zim, które były szczególnie trudne do przeżycia w zdewastowanym klasztorze.
Grupa dominikanek była najliczniejsza i wbrew zamiarom wroga zamysł zniszczenia klasztoru zaowocował wspólnotą życia kontemplacyjnego. To odrodzenie od przeszło 140 lat jest świadectwem cudu św. Anny.
Św. Anna nie pozwoliła też zniszczyć tego sanktuarium, kiedy w 1904 r. Rosjanie zorientowali się, że siostrom wiedzie się tu „za dobrze” i chcieli je wypędzić. W tym celu została powołana komisja carska. Kiedy osoby z tej komisji chodziły po klasztorze, siostry dominikanki bardzo gorąco modliły się do św. Anny. W pewnej chwili główny komisarz poprosił przełożoną i na osobności powiedział: „My napiszemy, że to się do niczego nie nadaje”. W ten sposób klasztor ocalał.
Innym razem opatrznościowa interwencja św. Anny zadziałała w czasie II wojny światowej, kiedy Niemcy wkroczyli do klasztoru i założyli na terenie kapelanii posterunek SS. We wspólnocie od kilku lat żyła siostra pochodzenia żydowskiego, żarliwa czcicielka św. Anny – s. Rozariana Margulies (1900-1991), córka rabina z Warszawy. Jej nawrócenie i wstąpienie do klasztoru było tak spektakularne, że stało się słynne w całej okolicy. Gdyby wówczas ktokolwiek zdradził, że tutaj jest Żydówka, to z pewnością z tego klasztoru nic by już nie zostało. Cudem było, że nikt nic nie doniósł Niemcom. Przez cały okres okupacji niemieckiej siostry żyły jak na bombie.
M. Rozariana. Archiwum Sióstr dominikanek
Matka Rozariana otrzymała od Boga charyzmat wymadlania potomstwa dla bezdzietnych małżonków, właśnie przez wstawiennictwo św. Anny i św. Dominika. Po śmierci matki Rozariany siostry zastanawiały się, czy był to tylko jej osobisty dar. Jednak szybko okazało się, że co najmniej osiem z sióstr doświadcza owoców skutecznego towarzyszenia modlitwą i ofiarą bezdzietnym małżonkom. Wynika z tego fakt, że charyzmat związany jest z modlitwą wspólnoty. Może stało się tak dlatego, że jesteśmy dominikankami i czynnie staramy się żyć charyzmatem św. Dominika.
Dla św. Dominika ważny był konkretny żywy człowiek – jego wiara i los ostateczny. Ojciec Dominik był człowiekiem żarliwej miłości i modlitwy, o czym świadczą przekazy braci. Spędzał on dnie z ludźmi, a noce na modlitwie. Wówczas klęczał i płakał pod krzyżem, modląc się do Boga na głos: „Panie, co będzie z grzesznikami?”. Dlatego decyzja św. Dominika o założeniu zakonu spowodowana była współczuciem, które Jan Paweł II nazywał wyobraźnią miłosierdzia. On chciał, aby jego bracia poszli w świat i głosili Ewangelię. On sam, rozmawiając z ludźmi, radził, ale nie ranił, przez co zjednywał ich na nowo dla Chrystusa. Był też znany z tego, że jego modlitwa była bardzo skuteczna. Już za życia pomagał różnym ludziom, także za życia wymadlał dzieci.
Z jego osobą wiąże się historia sanktuarium w Soriano w Kalabrii na południu Włoch, gdzie jest przekazywana następująca opowieść. Prawdopodobnie 15 września 1530 r. pewien brat miał widzenie, że poprzez obraz św. Dominika, który został podarowany dla tego klasztoru (obraz ten jest do tej pory), Bóg, poprzez wstawiennictwo św. Dominika, chce wiernym udzielać łask. W widzeniu tym była zachęta dla przeora, aby wyeksponował ten obraz w głównym ołtarzu po to, aby św. Dominik był bardziej uczczony. Podobno przeor dominikanów był dość sceptyczny. Pewnego razu miał jednak objawienie, w którym został upomniany. Rzeczywiście, ludzie, którzy przychodzili modlić się przed tym obrazem, uzyskiwali wiele łask, uzdrowień, cudów. Również małżonki, które nie mogły mieć potomstwa, modliły się tam. Ludzie, oliwą z wiecznej lampki, która się paliła przed tym obrazem, smarowali swe ciała. Z kolei kobiety brały tasiemki i oplątywały nimi obraz. Tasiemki te poświęcano. Następnie przepasywały się tym paseczkiem. Oczywiście, nie był to jakiś talizman, ani żadna magia. Kobiety w ten sposób wyrażały swoją wiarę, która działa przez znaki. My też nosimy poświęcony medalik, na znak oddania Maryi. Jest on znakiem wiary, że Ona się nami opiekuje. Podobnie te kobiety, nosząc pasek, wyrażały swoją wiarę w Boga i zaufanie do św. Dominika, prosząc go o wstawiennictwo w szczęśliwym rozwiązaniu i doświadczały jego pomocy.
Św. Dominik umarł mając zaledwie 51 lat. Kiedy umierał, pocieszał braci, że będzie pomagał każdemu, kto będzie do niego się zwracał. Dlatego tradycja paska winna być odczytana w kluczu spełnienia obietnicy Świętego. Zatem ludzie, którzy będą prosić go o modlitwę, zgodnie z wolą Bożą, zostaną wysłuchani.
My w naszym klasztorze posiadamy wiele świadectw na ten temat. Kościół już oficjalnie zatwierdził kult. Nie jest on jednak silny we Włoszech, natomiast w Polsce, szczególnie w żeńskich klasztorach, jest nieprzerwany. Mimo, że przez całe wieki była używana tasiemka, którą kobiety się przepasywały, to w czasach obecnych, zrodziło się pytanie: Jak jej używać? Podejrzliwi doszli do wniosku, że jest to jakaś „magia” i musiałyśmy na nowo przyjrzeć się tej praktyce. Dlatego przyjęto nową formę. Współcześnie kobiety bardzo żałują, że nie ma już paska. Potwierdzają to otrzymane od nich świadectwa, w których piszą, że noszenie tasiemki dawało im poczucie bezpieczeństwa.
Ks. Sławomir Sznurkowski SSP: Noszony przez nie pasek był dla nich namacalnym znakiem?
Siostry dominikanki: Z pewnością. Tak, jak jest w psalmach, że jesteśmy przepasani mocą Bożą, tak samo noszenie przez nie paska w pasie potwierdzało duchową siłę. Tym bardziej, że była na nim wpisana cała modlitwa do św. Dominika, którą kobiety odmawiały codziennie. Dlatego to nie była żadna magia. W ostatnio wydanym folderze zwracamy uwagę, aby ludzie wracali do podstawowej katechezy. W ten sposób podkreślamy, że to głównie dzięki Ofierze Chrystusa kobiety te otrzymują łaskę. Natomiast dziś „paseczek”, który jest wklejony w folder, jest kawałkiem poświeconej tasiemki. Została ona położona na ołtarzu w Soriano podczas Mszy św., która była odprawiana za wszystkie osoby, które będą go nosiły.
Ks. Sławomir Sznurkowski SSP: Czyli każda kobieta otrzymuje taki obrazek z tą tasiemką?
Siostry dominikanki: Tak. Jest na nim wklejony kawałek tego paska, który naprawdę został poświęcony w Soriano podczas Mszy św. za te kobiety. Mamy takie świadectwo od Magdy z Poznania. Przeleżała ona całą ciążę, trzymając na brzuchu ten obrazek z tasiemką i modliła się, kiedy coś jej dolegało. Obecnie jest absolutnie przekonana, że narodziny dwóch zdrowych synków są cudem, bo lekarze nie dawali jej najmniejszych szans na donoszenie ciąży. Już tak jest, że ludzie używają tego obrazka z tasiemką tak, jak dyktuje im serce.
Ks. Sławomir Sznurkowski SSP: Czy zatem siostry doświadczają na co dzień wiary tych kobiet i ich rodzin, które, gdy zostaną wysłuchane, przyjeżdżają i dziękują Bogu za wstawiennictwem św. Anny i św. Dominika?
Siostry dominikanki: Myślę, że jesteśmy powiernicami tych ludzi i uczestniczymy w ich cierpieniu. A przez to doświadczamy współczucia, którym cechował się św. Dominik. Dlatego jesteśmy wtajemniczone w ich cierpienie, bo towarzyszymy im w bólu. Każda historia jest inna. Czasami bywa tak, że zmierza w stronę adopcji. Bardzo też promujemy naprotechnologię. Uważamy, że poszukiwania medycyny, które są zgodne z zachowaniem prawa Bożego, są jak najbardziej godziwe. My zawsze informujemy, pytamy, czy ktoś się już spotkał się z naprotechnologią.
Ks. Sławomir Sznurkowski SSP: Czy znaczy to, że, kiedy małżonkowie pragną mieć dziecko za wszelką cenę, Siostry pokazują im alternatywną formę, bez uciekania się do in vitro?
Siostry dominikanki: Myślę, że jest bardzo ważna informacja od strony duchowej. Mówiły nam o tym także matki, z którymi byłyśmy w kontakcie, że ich dzieci nie rodzą się z ciała, tylko z ducha; one rodzą się z miłości.
Ks. Sławomir Sznurkowski SSP: Czy chciały te matki przez to powiedzieć, że rodzice są tylko współpracownikami Pana Boga?
Siostry dominikanki: Ludzie, którzy tego doświadczają, czują, że nie można wyprodukować człowieka. Myślę, że dlatego dobrze jest pokazać taką możliwość rodzicom, aby oni zwrócili się do Dawcy życia. Dziecko jest darem. Ono nie jest należnością. To nie jest jakaś umowa rodziców, że będziemy mieli dziecko. Tu trzeba stanąć w pokorze wobec Boga. Mamy przyjaciół w niebie: św. Dominika i św. Annę. Oni są tymi, którzy już się sprawdzili. Żyjąc w niebie, są otwarci na nas tutaj.
O nadziejo przedziwna
Archiwum Sióstr dominikanek
Modlitwa do św. Dominika
Jak wielką nam dałeś nadzieję,
Gdy bracia żegnali Cię ze łzami,
Że chociaż od nas odejdziesz
Nie pozostawisz nas samych.
Spełnij, Ojcze, co obiecałeś,
Módl się do Boga za nami.
Leczyłeś choroby ciała,
A Bóg Cię wsławił cudami.
Prosimy byś nas uzdrowił,
Z grzechu co dusze nam plami.
Spełnij, Ojcze, co obiecałeś,
Módl się do Boga za nami.
Chwała Ojcu i Synowi,
I Duchowi Świętemu.
Spełnij, Ojcze, co obiecałeś,
Módl się do Boga za nami
Módl się za nami święty Dominiku,
Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu… Amen.
~~Sanktuarium Przemienienia Pańskiego
ks. Andrzej Liszka
Czas letnich wakacji jest okazją poznawania naszego pięknego kraju. Zapraszamy do odwiedzenia bazyliki św. Małgorzaty jak również sanktuarium Przemienienia Pańskiego w Nowym Sączu, w którym czczony jest Obraz Pana Jezusa Przemienionego, pochodzący z XV w.
Zaledwie osiem miast w Polsce ma w swym herbie św. Małgorzatę męczennicę. W sądeckim herbie Święta depcze smoka, będącego symbolem szatana, a w ręku trzyma krzyż. Małgorzata jest również patronką najstarszej sądeckiej świątyni, którą wzniesiono w XV w.; w ciągu stuleci kościół był wielokrotnie przebudowywany. Trudno dziś podać przyczynę, dla której zarówno miasto, jak i świątynia zostały powierzone opiece św. Męczennicy. Na pierwszej znanej nam pieczęci miasta – pochodzącej z XIV w. – widnieje już św. Małgorzata, trzymająca w dłoni kościół. Fakt ten świadczy o tym, że kult Świętej w owym czasie musiał być już dość żywy.
Bazylika św. Małgorzaty jest również sanktuarium Przemienienia Pańskiego, w którym czczony jest Obraz Pana Jezusa Przemienionego, pochodzący z XV w. Obraz ten był otaczany czcią już w XVI w. Do końca XVIII w. znajdował się w przyklasztornym kościele Ojców Franciszkanów; księga uzyskanych łask prowadzona była już od XVII wieku.
O wielkim kulcie Jezusa Przemienionego w sądeckiej bazylice świadczy m.in. fakt, że na tygodniowy odpust w sierpniu przybywa ponad 100 tysięcy wiernych – nie tylko z Sądecczyzny, ale z całej Polski, a nawet spoza granic naszego kraju.
Na podstawie: Biuletyn liturgiczny „Dzień Pański” (nr 39/2000)
U Matki Bożej Świętorodzinnej
http://idziemy.pl/kosciol/u-matki-bozej-swietorodzinnej/
Na stronie znajdzrekolekcje. pl utworzono zakładke "Sanktuaria" , przed chwilą pisałam o tym z księdzem Piotrem Śliżewskim ( to ten sam , którego słowa nieraz tu wpuszczam na portalu, portal o rekolekcjach on tworzył ) , bo nie ma tam zdjęć tylko , ale powiedział , że już pracują nad tym i wklejają, Polecam zwłaszcza dla tych , którzy mają neta w telefonach lub zabierają w podróż laptopa.