O Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się od koleżanki (modli się o potomstwo), z którą jakiś czas temu chodziłam na studia. Potem w rozmowie z moją Mamą okazało się, że ona też odmawiała nowennę w intencji ratowania małżeństwa mojej siostry (z sukcesem!). Zainteresowałam się bliżej nowenną i szukałam informacji na Internecie. Poruszyła mnie historia tej nowenny oraz świadectwa osób, które modliły się na różańcu przez wstawiennictwo Matki Bożej.
Mam 26 lat i dotychczas nie miałam potrzeby podejmowania pracy zarobkowej. Poświęciłam się studiowaniu (licencjat, magister, a na końcu studia podyplomowe) w sumie 7 lat. Udało mi się zdobyć stypendium naukowe i dofinansowanie studiów ze strony Miasta. W między czasie zdążyłam wyjść za mąż, urodzić wspaniałą i zdrową córeczkę oraz urządzić wspólnie małe gniazdko w kawalerce. Cieszyłam się i cieszę się życiem, jestem wielką optymistką.
Gdy ukończyłam studia i postanowiłam podjąć pracę, zdałam sobie sprawę, że będzie mi trudno, bo mając 26 lat i będąc absolutnie bez żadnego doświadczenia w pracy raczej niewiele osób będzie chciało mnie zatrudnić. Szczególnie w zawodzie, jako specjalistę od terapii mowy - logopedę. Owszem miałam praktyki zawodowe, wolontariat, kursy i szkolenia, duży zapał. We wszystkich ogłoszeniach o pracę pracodawcy chcieli osób z min. 2-5 letnim stażem pracy, zresztą mało było ogłoszeń. Postanowiłam wysyłać swoje CV w formie elektronicznej do różnych placówek (nawet, gdy nie szukano w danym miejscu pracownika). Minął pewien czas i cisza.
Postanowiłam rozpocząć Nowennę Pompejańską w intencji znalezienia pracy w zawodzie (dobrej, rozwijającej, płacy adekwatnej do wykształcenia i doświadczenia, z dobrymi współpracownikami i dyrekcją...) i wiecie, co? Po tygodniu otrzymałam telefon, że pewna placówka jest zainteresowana moją kandydaturą i zapraszają mnie na rozmowę. W dniu rozmowy polecałam się również św. Klarze, która patronowała w tym dniu. Następnego dnia otrzymałam telefon, że zostałam przyjęta! Po paru dniach zostałam zaproszona na rozmowę z dyrekcją celem ustalenia kilku kwestii związanych z pracą i był to dzień Najświętszej Maryi Panny Królowej. Jako, że nie potrzebowali pracownika na już miałam czas na zrobienie badań, przygotowanie się merytoryczne itd. w sumie dwa tygodnie później miałam rozpocząć pracę. Mój pierwszy dzień pracy przypadł na wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi! Z propozycji pół etatu dyrekcja dała mi szansę na pełen etat. Tydzień później nowenna dziękczynna dobiegła końca.
Otrzymałam naprawdę wielką łaskę od Matki Bożej, bo moja praca jest fantastyczna i chodzę do niej z uśmiechem na twarzy, bo pracuję z dziećmi, które są wdzięczne za każdą poświęconą im chwilę czasu.
Teraz modlę się o lepszą pracę dla mojego męża i ufam, że również tu Matka Boża wysłucha prośby.