Nawiązując do wypowiedzi Iwonki, ja też ostatnio byłam za granicą. Ponieważ odmawiałam Nowennę pompejańską i zostało mi kilka dni, nie chciałam tej modlitwy przerywać. Wyjazd był bardzo daleki (Chiny) i wyczerpujący. Mimo, to jednak cały czas odmawiałam nowennę. Kiedy wróciłam, zostały mi tylko cztery dni. Choć trudno w to uwierzyć , byłam tak zmęczona, że nie byłam w stanie odmówić nowenny do końca.Tam, mimo zmęczenia dawałam radę. Ta niemoc jest dla mnie tajemnicą i znakiem zapytania. Zasypiałam, myliły mi się modlitwy i w końcu poddałam się. Było mi tak trudno i przykro, że przestałam się modlić. Poczułam , ze zawiodłam, nie dałam rady i cała moja modlitwa straciła sens.Trwało to ok. miesiąca. To była moja czwarta nowenna. Jednak po niecałym miesiącu, zatęskniłam za różańcem i czytaniem Słowa Bożego. Radość, spokój serca i ogromna radość. To dominujące uczucia. Zaczęłam kolejna nowennę i mam nadzieję , że wytrwam, dzięki Bożej pomocy. Pisze o tym dlatego, że taki wyjazd rzeczywiście może być trudnością. Ja jednak miałam kryzys po powrocie, co mnie zadziwia najbardziej.