Drodzy Forumowicze,
nie wiem, co się ze mną dzieje - z dnia na dzień straciłam sens życia, nic nie sprawia mi radości. Codziennie strasznie się męczę, nie mogę spać, bo cały czas myślę o swoim złym samopoczuciu psychicznym. Jeszcze w dodatku na uczelni zaczął się właśnie gorący okres zaliczeń, a ja opuszczam niektóre zajęcia, co tylko komplikuje moją sytuację, bo jak dotąd nie miałam większych problemów z nauką. Nie jestem w stanie nigdzie wysiedzieć, wyjść do ludzi - obojętnie, czy idę na uczelnię, czy do kościoła, jest mi cały czas niedobrze, mam uderzenia gorąca, czuję wręcz lekką awersję do otaczającego mnie świata. Nie wiem już, jak mam sobie z tym radzić, prawdopodobnie to depresja albo nerwica. Jak to mówią - jak trwoga, to do Boga i tak też jest w moim przypadku. Ostatnio dużo grzeszyłam, niby się modliłam, ale raczej dla zachowania pozorów niż dla zwykłej rozmowy z Panem Bogiem. Boję się, że to zły nieźle mi teraz miesza, mam okropny mętlik w głowie, najchętniej siedziałabym w domu i nie wychodziła. Dzisiaj odmówiłam drugi dzień Nowenny do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły i bardzo w to wierzę, że Mateczka rozwiąże ten węzeł, bo ja już jestem bezsilna. We wtorek idę do lekarza, będzie szukał dalej co mi jest, jednak chciałabym tę sprawę zawierzyć Panu Bogu, bo nikt nie jest lepszym doktorem niż on. Bardzo Was Kochani proszę o modlitwę w intencji mojego zdrowia, ja sama nie daję już rady i nie wiem co mam robić. Proszę pomódlcie się, żebym jutro jak i przez całe najbliższe trzy tygodnie wytrwała jakoś na tych zajęciach, bo później mam już upragnione wolne, ale póki co muszę wszystko zaliczać. Chyba jak nigdy gorąco w to wierzę, że Pan Bóg pomoże mi przetrwać ten czas, zabierze ode mnie to cierpienie... Bardzo potrzebuję Waszego wsparcia!!!