Witam,
Mam problem z sformulowaniem intencji. Poniewaz o co moge prosic by sie nie wyglupic, ze tak kolokwialnie powiem. Duzo widze tutaj intencji dotyczacych zwiazkow, czy to malzenskich czy nieformalnych. Sam tesknie za kobieta mojego zycia i chcialbym zlozyc taka intencje, ale wtedy nachodzi mnie taka mysl, sam w pelnej swiadomosci swego czynu ja zostawilem. Czy to nie tak jakby prosic o cofniecie czasu? Skoro mamy wolna wole i tak wybralem wczesniej a nie inaczej, naduzyciem chyba byla by modlitwa w tej sprawie. Mam tez problem z uzalezniami. Bylem prozny, probowalem roznych rzeczy. Pilem do nieprzytomnosci, zylem na skrajnosci, bylem bankrutem wlasnej moralnosci. Tu tez nachodzi mnie refleksja, to byl moj swiadomy wybor, to nie powinno byc tak, ze sami powinnismy walczyc ze swoimi slabosciami i ofiarowac Bogu kazde zwyciestwo a nie o nie prosic. Nie wyobrazam sobie takiej modlitwy w ktorej oczekujemy na cud, sami doprowadzajac do sytuacji w ktorej (wydaje nam sie ze) go potrzebujemy. Moglbym prosic o zdrowie, ale skoro sam je sobie zniszczylem, jak moge smiec prosic o jego powrot. Chcialbym prosic o powrot do kondycji finansowej, ale to sam wpedzilem sie w dlugi. Zmierzam do tego, ze czuje podswiadomie potrzebe odmawiania rozanca i nie wiem o co prosic.