Szczęść Boże. Chciałbym przytoczyć najpierw moją historię, która wielu z Was może się wydać wręcz nie do ogarnięcia. Przeszło 3 lata temu związałem się z pewną kobietą (Paula), już wtedy byłem w nałogu marihuany, ale nie mówiłem jej o tym, choć wiem że powinienem był. Po pół roku wyjechała na studia do innego miasta, ja miałem do niej pojechać, ale niestety nałóg zawładnął mną na tyle, że nie potrafiłem podjąć męskiej decyzji. Tak oto zostałem w swoim mieście, mało z nią rozmawiałem, wręcz unikałem kontaktu, bo chciałem tylko palić a z tym szły inne równie upokarzajace grzechy. Oddalałem się od modlitwy, rzadko chodziłem na niedzielne Msze święte. Kiedy do niej jeździłem, nasze spotkania opierały się na grzechu, a ja chciałem tylko znów wrócić i sobie zapalić, przez co nie doceniałam jej bliskości, często się kłóciliśmy o głupoty,choć szybko się godzilismy. Po 3 latach tego związku, a był to mój pierwszy, stwierdziła, że już ma dość, żebym zobaczył jak to wygląda, że dłużej tak nie może, rozstaliśmy się. Do tego momentu nie wiedziałem, że tak bardzo ją kocham, a jednak. Jak wróciłem do domu to wręcz upadłem na kolana i płakałem jak dziecko. Nie odzywałem się później ona się odezwała z pytaniem co u mnie, po oschlej rozmowie żadnych efektów nie było. Dopiero jak rzuciłem nałóg, czyli po około miesiącu po rozstaniu, otworzyły mi się oczy. Zrozumiałem jak bardzo ją kocham i jak jej potrzebuje , mimo że sama nie jest idealna ( wegetarianizm, itp.). Napisałem do niej list, w którym wszystko jej wyjaśniłem. Chciałem by wiedziała, co było powodem takiego mojego postępowania , ona natomiast odpisała mi dość oschle w 3 zdaniach. Niedługo później chciałem przyjechać do niej porozmawiać, odmówiła, wiec zadzwoniłem i powiedziałem, że chciałbym do niej wrócić i wszystko naprawić , ona jednak odpowiedziała że tego nie widzi, ponadto że już się z kimś spotyka. Minęło 3 i pół miesiąca odkąd się nie widzieliśmy. Ja przez ten znów zacząłem doceniać modlitwę, jestem w trakcie odmawiania pierwszej części blagalnej o jej powrót, o chęć dania mi tej jednej jedynej szansy, na której tak mi zależy. Boże dopomóż mi, Was moi kochani również proszę o pomoc, sądzę, że jest mi bardzo potrzebna.