Magdaleno@
Czytam tak Twoje wpisy i w nich jest jeden wielki żal.
To takie zadanie dla Ciebie. Przemyśl sobie dlaczego tak bardzo chcesz żeby do Ciebie wrócił. Tak najprościej. Kartka i długopis i lista plusów i minusów. Chcesz miłości, to najpierw nabierz szacunku do samej siebie. Nie módl się na okrągło o powrót, tylko o pozytywne zmiany w swoim i jego życiu. Jeśli krzywdzi to módl się o łaskę wiary dla niego. Z Wami kobietami to jest dziwnie. Macie tendencję do mylenia uczucia z przywiązaniem. Miłość to również decyzje i forma traktowania siebie wzajemnie. Masz 25 lat jak dobrze widzę. Dziewczyno, Ty ledwo co w życie wchodzisz i nie pisz, że bez niego nie da się żyć. Tyle w tym prawdy co w tym, że jutro będzie koniec świata. Masz całe życie przed sobą. Zastanów się też, co ten związek może Wam dać. Czy to może się podobać Bogu. Dlaczego On ma to ratować? Chcesz zmian to zacznij od siebie. Zmień nastawienie do życia, zacznij doceniać siebie. I nie pisz błagam takich frazesów, że na coś nie zasługujesz albo "grozi" Tobie bycie samej etc...
Dlaczego to piszę?
Mam za chwilę 40 lat. Też ktoś ode mnie odszedł. Modlę się o powrót ale... Modlę się o poddanie się woli Boga. Modlę się o łaskę wiary dla tej kobiety i co jest fundamentalne w tym wszystkim... ani Ona mi, ani ja jej... nie zrobiliśmy sobie krzywdy. Owszem rozstanie nie było miłe, bo padło trochę przykrych słów. Tak się zdarza, emocje etc... Tylko, że po tym wszystkim potrafiła mi powiedzieć, że byłem dla niej ogromną nadzieją na normalne życie, że może uda nam się stworzyć kochającą się rodzinę. Walczę o nią modląc się, bo to osoba strasznie pokrzywdzona przez życie, swoje wybory. Walczy z nowotworem od 5 lat i w tym wszystkim jest strasznie pogubiona. Walcząc nie wiem, czy Bóg nam pomoże... na zasadzie, że będziemy razem. Nie wiem tego. Bardzo tego pragnę ale jednocześnie nie wiem. Wierzę jednak, że to wszystko czemuś służy. Jeśli zaś nie mamy być ze sobą to któregoś dnia Bóg postawi mi na drodze inną kobietę. Jakkolwiek będzie Bóg nie chce nas krzywdzić, bo to nie leży w naszej naturze. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy WOLNI, mamy WOLNĄ wolę. Bóg Tobie nie napisze na lustrze. Daj Ty sobie święty spokój z tym mężczyzną. To czy będziesz szczęśliwa zależy jednak od Twoich wyborów. Jeśli ten mężczyzna Ciebie krzywdzi, zdradza etc... to chyba jednak warto pomodlić się we własnej intencji. Daj mi Boże łaskę szczęścia w miłości. Coś na kształt. Nie moja wola ale Twoja niech się stanie. To tak w ramach tajemnic różańca. No i rzecz kolejna i chyba najistotniejsza. Wyjdź do ludzi, żyj. Twoja postawa mówi sama za siebie. Nie rób z siebie ofiary, uśmiechaj się i żyj. Życie jest piękne, dostrzegaj Boga w życzliwych ludziach, w drobnych radościach. Chcesz kochać to zacznij od pokochania siebie. Bez tego będzie jedna wielka lipa. Tak, zasługujesz na bycie szczęśliwą, tak, wymagaj szacunku od innych i od samej siebie dla siebie.
Twoje życie niby takie beznadziejne, a w pracy się układa. To już coś. Jesteś młoda, jak piszesz podobasz się mężczyzną. Dziewczyno. Zamknij etap biadolenia, wyprostuj się i z podniesionym czołem walcz o siebie i swoje szczęście ale inaczej niż dotąd.
Alleluja i do przodu. Bóg jest z nami każdego dnia. Patrzy i czasem chyba oczy przeciera. Bez działania nie będzie efektów. To tak jakby się modlić o wygraną w totka nie idąc do kolektury.
Jeszcze raz powodzenia i pomódl się o siebie. To Twoje życie :-)