Witajcie,
jestem w trakcie swojej pierwszej NP. Jestem po ciezkim rozstaniu, z ktorym nie umiem sie pogodzic i zrozumiec.
Nowenne odmawiam w intencji dobrego męza i odwzajemnionej milosci. Dodaje ze jezli jest to zgoden z wolą Boga oraz Matki Bozej to prosze o milosc mojego bylego partnera. Ale jesli nie jest im to mile to prosze laske dobrego meza.
I tutaj pojawiaja sie 2 pytania.
1) czy moja intencja jest dobvrze sformulowana? Prosze o milosc i meza, a jesli jest to zgode z wolą Pana Boga to zeby to byl moj byly partner by serce mu skruszalo. Czy to mozna traktowac jako jedną intencje czy to sa dwie? Według mnie 1 bo tyczy się 1 sprawy, ale nie znam się. Prosze o podpowiedź.
2) wielu z Was pisalo, ze odmawialo NP po rozstaniu, w intencji męza itp. i nawet jesli byly partner nie wrocil to czuliscie spokoj, nadzieje itp. Ja tego jeszcze nie czuję. Modle sie z calych moich sil. Modlę się takze modlitwą Jezu Ty się tym zajmij. Z jednej strony wiem, ze to rozstanie bylo po cos..., bylo po to zebym zrozumiala swoje bledy, zblizyla sie do Boga itp. Ale z drugeij strony ból po stracie ejst tak silny, ze przychodzą chwile zwatpienia.
Wiem, ze Pan Bog jest wszechmocny i moze wszystko jesli jest to zgodne z jego wolą. Przeczytalam tu w jednej wypowiedzi: podczas modlitwy nie mysl po ludzku, zufaj Bogu bo on moze wszytsko, nawet jak czlowiek nie widzi juz szans. Trzymam sie tego, ale zaraz potem przychodzą chwile zwatpienia, zle wspomnienia itp. Czy to znaczy ze mam za malą wiare? Ze za slabo sie modle? Po jakim czasie zaczeliscie odczuwac spokoj i nadzieje?
Prosze o odpowiedzi. Bardzo potzrebuję wsparcia!