Ufność jest najważniejsza. Ja wierzę, że mi też Bóg pomoże, tylko wiem, że jeszcze bardzo długa droga przede mną i często nie mam już siły gdy widzę, że sytuacja się nie poprawia. Ale mam w swoim życiu 3 kolegów, z którymi kiedyś w przeszłości się przyjaźniłam i z każdym z nich odnowił mi się kontakt po 5ciu latach, i to z ich inicjatywy. Więc myślę sobie, że może i z moim chłopakiem będzie podobnie. Choć nawet ten 1 rok rozłąki wydaje mi się już kosmicznie długim czasem. Modliłam się dziś rano, żeby Bóg dał mi jakiś znak, jeśli dla Jego duszy najlepszym rozwiązaniem będzie, by wrócił do mnie, by dał mi wewnętrzną pewność, że powinnam na Niego czekać, a jeżeli oni mają być razem, to żeby dał mi spokój serca, żebym przestała już tęsknić i wracać do przeszłości. I przeczytałam dzisiaj u Jana: ''Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?''. Tylko wciąż nie wiem czy to będzie powrót chłopaka czy Bóg przygotował dla mnie jakieś większe dobro. A może po prostu ma dla mnie jakąś misję do wykonania wcześniej, coś na czym nie mogłabym skupić się będąc w związku, bo w końcu ''kobieta niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem''. W tym jest sens bo widzę, że znacznie bardziej pracuję teraz nad sobą, samotność otwiera dużą przestrzeń do modlitwy, poznania siebie i pracy nad sobą. Na zachętę cytat z Hioba: ''Jeśli przygotujesz swe serce i wyciągniesz ku Niemu dłonie, jeżeli usuniesz winę z rąk swoich, (...) wtedy zapomnisz o udręce. Będziesz spokojny, bo pełen nadzieji.'' :)
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !