Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Aniu! Myśę ,żebyś modliła sie jak zaczelaś ,a Matka Boża pokieruje jak najlepiej tą sprawą ,tylko zaufaj i modl się .
Dziękuję Ci bardzo za tą wiadomość! Od razu przepraszam jeśli będzie mało konkretne, pozno juz, a mnie katar dokucza... ale pomyslalam,ze mozesz chciec odpowiedzi szybko.... Ale Twój post jest tak wielowątkowy,że aż trudno go ogarnąć.
Wydaje mi się, ze sprawa jest na tyle delikatna,że nie wiem czy jestem upoważniona żeby ją komentować. Bo chyba sama pewnie czujesz co się ciśnie na usta osobie postronnej. Chociażby to czy wiesz, naprawdę wiesz o co walczysz i czy warto? Czy warto tak zabiegać, nadskakiwać komuś kto Cię odtrąca? (Fajnie,że modlisz się o nawrocenie... a nie o powrót.. to takie szlachetne... )Jeśli najmilsze co mogłaś usłyszeć od niego to to,że „jesteś fajna” hmm.. jaką masz gwarancję,że tak nie będzie przez następne lata (jeśli się zejdziecie)... ? Sama po sobie widzę, że my kobiety mamy w sobie wielką potrzebę „obłaskawienia bestii”, wpłynięcia na zmianę mężczyzny swoja osobą – mnie włącza się mimowolne myślenie „jeśli będę taka i taka to on to zauwazy i się zmieni”. To wszytsko ma swoje podłoże w przeszłości. Niestety wszystko nie jest takie proste , zmiany nie biorą się z naszego życzeniowego myślenia. A szkoda, bo siła woli zakochanej i zranionej kobiety mogłaby góry przenosić.
Wspomniałaś o seksie. U nas podobnie i ta kwestia też nas
rozbijała bardzo –bo ja należę do Ruchu Czystych Serc, on nie i średnio
wychodziło mu respektowanie moich zasad. Wydaje mi się też,że przez długi czas
probowałam utrzymać ten związek żeby jakoś usprawiedliwić swój grzech
wspolzycia („bo przecież skoro za chwilę będziemy małżeństwem to nie jest aż
takie straszne”). Nie warto było... Ten rok rozłąki dał mi wiele bo wiem,że z
pewnych rzeczy jak np. czystość przedmałżeńska nie mogę zrezygnować... tu nie
ma pola do negocjacji. Przynajmniej taką mam teorię bo wiadomo,że w praktyce często się upada, ale naszczęście i szybko podnosi z grzechu.
Piszesz, że nie chcesz nikogo innego. Tu widzę niebezpieczeństwo i dla Ciebie i dla mnie (bo ja tez nie chcę). Nie mam problemu z poznawaniem nowych mężczyzn i ze wzbudzeniem ich zainteresowania, nieskromnie powiem, że nigdy nie miałam. Tylko,że pech tkwi w tym,że tak się nastawiłam na tego jednego konkretnego,że nie dopuszczam do siebie innych, jeśli tylko zbliżaja sie za bardzo zbyt wieloma telefonami, wyjściami, pytaniami z miejsca mimowolnie mówię im „do widzenia”. Uczciwie, bo nie chcę z nimi być ale czy to dobrze dla mnie? Nie wiem ile masz lat, ale po 5 latach w tym samym miejscu wnioskuję,że mozesz być po studiach (ja jestem dwa lata po) ale nieubłagalnie czuję i widzę wokoło, że ucieka mi czas przez palce. Co prawda rozwinęłam się zawodowo, zadbałam o siebie fizycznie (ćwiczenia, jedzenie zdrowe, kosmetyki) ale nie umiem zadbać o swoje uczucia, odpusić ta relację,dac spokój. Moja rada, którą sama staram sie wprowadzić w życie, módl się ale dbaj przede wszystkim o siebie i siebie rozwijaj....Jak widać daleko odeszłam od tematu głównego czyli NP.
Wracajac te moje pytania czy warto to jest sceptyczny głos rozsądku
osoby postronej ale będąc w podobnej sytuacji powiem,że Cię rozumiem i nie
oceniam. Skoro jednak uzałaś, że warto się modlić tak gorliwie i wracać myslami
do tego człowieka to trzymam
kciuki za Nowennę, ale przede wszystkim na to żebyśmy obie były gotowe na inne rozwiązanie niż
nasze wyśnione bo to dla mnie chyba jest najtrudniejsze... Jestem pewna, że Ci się
uda dokonczyc Nowennę z najlepszym
dla Ciebie skutkiem! Mam nadzieje,że ja też doznam ulgi albo on oświecenia,że
jednak małżeństwo to jedyna słuszna droga bo już długo się tak męczę będąc-nie
będąc w związku... Musimy wierzyć w słuszność dróg Bożych.
To tyle na dzisiaj, pisz jak tylko poczujesz potrzebę! Ja napewno
niedługo będę pisać
Bo mam milion mysli na minutę ;-) Tymczasem –dobrej nocy!
Dziękuję Bogusiu, znam ta modlitwę i dość długo ja
odmawiałam od paru lat z przerwami jednak miałam wrażenie,że nie działa
jakkolwiek krzywdząco i pysznie to teraz zabrzmi dlatego ją zarzuciłam
wybierając inne.. Poza tym przez dlugi czas wydawało mi się, że kandydat na
męża jest tuz obok mnie. Niemniej jednak dziękuję za przypomnienie, może to
znak,że powinnam wrócić i do niej. Napewno masz wiele racji i z pewnością z
perspektywy wieku, czasu i wielu innych czynników moja sytuacja wyglądać będzie inaczej. Na ten moment jednak
nie chcę zmieniać intencji, moze nawet nie powinnam bo Nowenna będzie nie
ważna? Postaram sie być po prostu bardziej otwarta na Boże propozycje. Łatwo mi
to teraz pisać, ale jak zobaczę „go” z inną kobietą to pewnie już tak wzniośle
nie będzie.
Elu, czyli różni nas w sumie niewiele lat:-) Ze strony
bardziej przyziemnej powiem Ci jeszcze,że ja czytałam dużo książek pseudopsychologicznej
literatury amerykanskiej (trochę z racji zawodu, trochę z zainteresowania) typu
„ Kobiety kochają za bardzo” lub „ Syndrom Piotrusia Pana”. Mogę Ci przesłać,
bo mam je w pdf. Nie były to lektury, które zrewolucjonizowały moje życie ale
pomogły nabrać dystansu i naświetlić wiele MOICH (nie jego) problemów i
niedostatków z przeszłosci. Nie wiem czy babranie się w swoich uczuciach i
analizowanie wielokrotnie bolsesnych sytuacji Ci pomoże i w którą stronę chcesz
z tymi przemyśleniami iść ale mnie na pewnym etapie to pomogło. Głowa do góry! Bo
trochę się zafiksowałyśmy...
Z Nowenną będę dalej kontynuować i postaram się z tym
człowiekiem nie kontaktować, może on też potrzebuje przestrzeni na działanie
Boga... przecież w końcu musi być
dobrze... Bóg nie chce żebysmy się ciągle smuciły... i męczyły... wierzę w to.
Hmm jestem w pracy więc średnio
mogę się skoncentrowac i przede wszystkim pisać tak swobodnie. Z jednej strony
chętnie wymienilabym z Tobą spostrzenienia na priv, z drugiej strony chciałabym
żeby moje świadectwo czy moje przeczycia bardziej były w Internecie by posłuzyly
komuś jak wsparcie czy drogowskaz. Krótko mówiąc, moze się przydadzą komuś. No
i wiecej osob czytajacych to większy obiektywizm. Dlatego co u mnie… modlitwa
idzie raczej płynnie ale byłam na zwolnieniu więc mialam na nią wiele czasu,
teraz będzie gorzej. Wydaje mi sie, że jest reakcja zarówno Boska jak i
diabelska na NP. Na pewno mam kłopoty z koszmarami (trochę ustepują) i z
bezsennością, mam zmienne nastroje (BARDZO!) od euforii po dołek, stan duchowy
mojego taty chyba jest coraz gorszy a zdrowotny babci też (ani o jedno ani o
drugie nie modlę się w NP). Nawiązanie kontaktu z osobą omadlaną skonczyło sie
fiaskiem (nie mogę juz powiedziec, ze jest wola "powrotu") Bo nie ma nawet rozmowy przez SMS. W dzien spowiedzi i w 17 dzien NP pojawiła się perspektywa nowej
znajomości z kimś wartościowym. Sposób w jaki mnie ten człowiek znalazł jest
enigmatyczny i taki na granicy cudu oraz to co sobą reprezentuje. Zdaje się byc
bardzo dobrym człowiekiem, ktory nie potrzebuje tak drastycznych reform modlitwenych
jak mój niedoszły maż. To osatnie wzbudza we mnie największą panikę bo boję
się, że osoba o ktora się modlę nie jest ta mi przeznaczoną. Niby mam w sobie
zgode na inny scenariusz ale jednak nie mam… boję się i stawiam opór. Tym
bardziej,ze tak jak Ty nie wiem jaki wpływ moja modlitwa ma na “Niego”. Do tego million mysli na minutę,że
intencja jest źle przedstawiona i tak dalej. Doraźnie zamierszam jechać do
Częstochowy zawierzyc sie tam Matce Bożej, odmawiam koronkę do Ducha Św. Chłonę
treści z forum, ponad wszystko staram sie żyć normalnie i nie dac sie wciagnać
w spirale mysli (to baardzo srednio mi wychodzi). Co mnie jeszcze pomogło
kiedyś tam… hmm… otwarcie się na nowych ludzi- np. pojscie na jakiś kurs o
ktorym zawsze marzylas, taniec brzucha czy jakaś jazda konna(strzelam:) na
pcozatku czuję się zawsze “obco” i “nie na swoim miejscu” ale z czasem wszystko
się jakos układa a ja jestem bogatsza o nowe znajomosci, nawet jeśli nie będzie
z tego przyjazni to otwartosc na drugiego czlowieka to juz cos. No i pomogl mi
bardzo psycholog.. ale dopiero taki, ktory patrzyl na mnie i moje zycie z
perspektywy katolika i razem z Bogiem. Bo psycholożka, ktora pol roku wysyłała
mnie na jogę ;-) (w dobrej wierze oczywiscie) jakoś nie wskurała nic. Także
bądź dobrej myśli, może Bóg sam Ci podsunie pomysł na przetrwanie trudnych
chwil. A póki co , pisz o swoich troskach tu! Zawsze znajdzie się ktoś kto wysłucha, odpisze, da trafiajacą w sedno modlitwę (pozdrawiam Beatko;)!