Loading...

Mam już totalny mętlik w głowie. Co robić? | Forum Nowenny Pompejańskiej

Kasia
Kasia Kwi 22 '18, 11:54

Napisze Wam wszystko wprost....

Od mniej więcej 15stego roku życia zmagam się z depresją i lękami. Miałam już bardzo wiele terapii rozmów z psychologami, brałam leki / nic nie pomagało.

W 2014 roku rozpoczeła się droga mojego nawrócenia. Wczesniej byłam bardzo daleko od Boga..można powiedzieć , że zapomniałam o jego istnieniu jednak on sam przypomniał mi o sobie, poprzez dobrych ludzi, których postawił na mej drodze, którzy mnie do niego zaprowadzii. Pewien kolega zaproponował mi tez wtedy abym porozmawiała o moich problemach z  księdzem Arturem  ( był on wowczas egzorcystą) . Ja oczywiscie uznalam ze mi to nie potrzebne, jednak ta mysl gdzies krążyła w mojej głowie. W 2015 roku, kiedy było ze mna naprawde źle, bo juz byłam zdecydowana że chce odebrac sobie zycie, cos sprawilo ze jednak udalam sie do owego ksiedza aby porozmawiac. Ksiadz stwierdzil ze jestem zniewolona demonicznie. Przeszłam u niego przez spowiedz generalną z całego zycia (po wielu trudach i mozołach bo w miedzy czasie było naprawde ciezko) . Podczas tej spowiedzi wywrocilo mnie ( nawet nie pamietalam czy spowiedz zostala doprowdzona do konca) Po tej spowiedzi mialam jeszcze modlitwe o uwolnione prowadzona przez tego ksiedza Artura. Podczas tej modlitwy znow mialam utrate przytomnosci. Ponad to pamietam jak cos wtedy sie we mnie przemieszczalo. Po tej modlitwie bylo przez pewien czas dobrze, ale to zło nie odeszło całkowicie. Przypadek chcial , ze kilka miesiecy pozniej spotkalam ks Piotra Glasa bedac w Czestochowie. Mialam szanse z nim porozmawiac ( doslownie 5 minut) ksiadz Piotr powiedzial , ze to nie jest koniec walki. Ze nie tak łatwo zburzyc jest dom zniewolenia , ktory powstawal latami i abym wrocila do mojego ks egzrocysty  ktory sie mna zajmowal. Okazalo sie jednak ze ks Artur nie jest juz egzorcysta . ( Zrezygnoal z tej poslugi, gdyz byl bardzo atakowany przez zło). Udałam sie wiec do innego ks egzorcysty w mojej diecezji, a on uznal ze nie widzi we mnie nic . Udalam sie wiecdo trzeciego ( nie tak od razu , minelo troche czasu) a tamten skolei stwierdzil ze bedzie mi potrzebny egzorcyzm ( NO LUDZIE ! ) Bardzo juz skracajac tą historie do egzorcyzmu nie doszlo. Osatnio w niedziele milosierdzia udalo mi sie wyspowiadac . Po tej spowiedzi poczulam ogromna radosc w sobie, poczulam sie lekka..kochana..Jednak za jakis czas  poczucie ze jestem nikim zaczelo powracac. Postanowilam po raz kolejny porozmawiac z ks egzorcysta o wszystkim. Tym razem z kims kto wgl mnie nie zna. Aby spojrzal na to wszystko świezym okiem, a on powiedzial mi tylko ze Jezus moze uwolnic czlowieka poprzez Echarystie, abym ja przyjmowala jak najczesciej i ze ludzie w dzisiejszych czasach przesadzaja, ze powstala jakas moda na bieganie po egzorcystach. Ao tamtych ksiezach ktorzy stwierdzili u mnie taie rzeczy powiedzial tylko tyle zekazdy radzi jak uwaza. Te rozne metafizyczne rzeczy , ktore sie dzialy tez olal , mowil cos o sile sugetii ;// Poczulam sie okropnie. Ale twierdzilam ze odpuszczam i juz nigdy nie pojde do ks egzorcysty o pomoc skoro tak to ma wygladc. Poczulam ze za duzo tego biegania i radzenia sie ksiezy, za ja sama musze sobie pomoc i moze faktycznie od duchowej strony jest juz wszystko ok , a lęk jest po prostu skutkiem..pozostałością bo niektorych abrdzo traumatycznych przezyciach jakich doswiadczalam. Ale wczoraj pojechalam na O Daniela Galusa ( nie zpstalam na modlitwe uwolnienia bo te spotania trwaja zbyt dlugo a ta modlitwa jest pod sam koniec) ale na przerwie podeszlam do ksiedza ktory blogoslwial ludzi , aby rowniez i mnie poblogoslawil...tak po prostu. A on? Nic nie wiedzac o mnie kiedy zacza sie modlic powiedzial takie słowa " W imie Jezusa Chrystusa zawiazuje Cie duchu lęki i smutku) . Na te slowa wywalilo mnie na ziemie. Unieruchomilo mi cialo , ktory mialam wrazenie jakby zesztywnialo nie moglam sie ruszyc choc mialam swiadomosc tego co siedzieje. Potem dostalam silnych drgawek. Nie wiem co robic. Do ks egzorcysty na pewno juz o pomoc nie pojde. Pisze ten wpis w totalnej desperacji i zagubieniu. Jest on moja probą znalezienia ratunku, bo moze dziwnym trafem przeczyta go jakas osoba , ktora pod wplywem Ducha Swietego bedzie umiala mi doradzic...co robić. :( Na ten moment moj stan wygladal tak ze chwilami jest ok a potem za chwile wpadam w stany bardzo glebokiej depresji, ze nie jestem  w stanie wogole wyjsc z lozka. ( nie wiem jak to bd wygladac po wczorajszym incydencie)

Edytowany przez Kasia Kwi 22 '18, 11:55
Gosia
Gosia Kwi 22 '18, 19:41
Ja też jeżdżę na spotkania ojca Daniela. Rozumiem Cię moje problemy księży tez lekcewazyli ze to jest na stan nerwowy bla bla bla siostry zakonne się bardziej przejeli. Moim zdaniem powinnaś jeździć na takie spotkania zeby calkowicie się uwolnic od złego ducha puściłaś go do siebie. Najwiekrzym błędem zrobiłaś byś jak byś zrezygnowała. Widzisz poprawę musisz walczyć. Następne spotkanie jest 12 maja. Jedz ja tez jadę. Trzeba walczyć bo nikt nie bedzie walczył o ciebie jak sama.
Kasia
Kasia Kwi 23 '18, 23:13

Gosia ,polecam Ci koronke z prośbą by Jezus sie tym zają. Chcialam tu wkleic linka , ale nie da sie nie wiem czemu. Znajdziesz ja na yt. Ja teraz wszystko stawiam na tą modlitwe tylko. Musimy w pęlni zawierzyc Jezusowi. Przeciez On widzi wszystko..wie wszystko, rozumie bardziej niz my. Przeciez nie zostawi nas w tym samych.