Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Piotrze Twoje intencje są piękne. Ale modlitwa to nie automat z coca - colą, że wrzucasz nowennę i od razu dostajesz to co chcesz. Spełnienie niektórych intencji wymaga czasu. Czasami bardzo długiego czasu, czasem nawet wielu lat. Może to także próba wobec Ciebie - czy Ty mimo wszystko będziesz wierny i dochowasz przysięgi małżeńskiej.
Prócz tego pamiętać trzeba, że Pan Bóg nigdy nie działa na zasadzie "czary - mary", a więc może jeszcze coś po drodze musi się stać na tyle ważnego, żeby żona zrozumiała, że Cię krzywdzi.
I jeszcze jedno. Człowiek ma wolną wolę - Twoja żona też. I Pan Bóg nigdy nie może drugiego człowieka zmusić do nawrócenia. To musi być jej wola, musi być w niej chociaż odrobina dobrej woli by chcieć próbować cokolwiek naprawić.
Dlatego moja rada jest taka - módl się, ale jednocześnie żyj swoim życiem, staraj się uspokoić, mów "Jezu ufam Tobie," "Jezu Ty się tym zajmij"- i tyle.
Pozwól Panu Bogu działać, a wszystko przyjdzie we właściwym czasie, kiedy oboje na tę łaskę będziecie w pełni gotowi.
Pozdrawiam
Spróbuj nawiązać kontakt ze wspólnotą Sychar, oni pomagają w takich problemach. Znajdziesz wsparcie u ludzi, którzy przeżywali podobne problemy
Piotrze... z całym szacunkiem, ale żona niechaj składa nawet tysiąc pozwów dziennie jeśli ma jej to poprawić humor. Nie ustawaj w modlitwie i działaniach. Po ludzku zrób wszytko, co możesz by małżeństwo ratować... a reszta w rękach Boga - jeśli Go do tego oczywiście zaprosisz :)