Kilka dni temu napisałam tu moje "antyświadectwo" o tym , że moja kolejna nowenna nie została wysłuchana...jednak dziś uświadomiłam sobie, że to nie tak. To moja wina , że tkwie dalej w czym twkiłam a Matka Boża zrobiła wszystko , aby mi pomóc. Krótki przykład - jedną z moich intencji była modlitwa o pewnego chłopaka, aby znów powrócił do mnie..jeśli nie miłość to chociaż , aby dał mi swą przyjaźń... i co? Zaczelismy się spotykać "przydadkowo" np. w autobusie czy czasem nawet w kościele. On zaczą do mnie pisać..chciał się spotykać, to ja uciekałam. Dziś znów do mnie napisał , a ja znów nie dałam rady. Niesprawiedliwym byłoby z mojej strony pisać, ze nowenna nie została wysłuchana. To ja po prostu podpaliłam wszystko to, co mogłoby stać się owocem.
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !