Loading...

Wątpliwości na modlitwie i brak zaufania do Boga | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różaniec » Mam pytanie o...
Jakub
Jakub Sie 9 '18, 13:15
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że nie zamierzam nikogo tu obrażać ani podważać niczyjej wiary. Sam z resztą jestem katolikiem. Może bardzo zagubionym, ale jednak katolikiem. Muszę to napisać, ponieważ na dalszą część tego posta zapewne wiele osób zareaguje oburzeniem. Moje wątpliwości dotyczą ogólnie modlitwy, a szczególnie nowenny pompejańskiej. Otóż od dłuższego czasu znajduję się w dość przykrej i trudnej dla mnie sytuacji. Jako, że jestem z religijnej rodziny postanowiłem poprosić o pomoc Jezusa i Maryję. Wiedziałem jednak, że nie dam rady odmówić Nowenny Pompejańskiej. Tak więc z wielką wiarą i łzami w oczach odmówiłem nowo poznają Nowennę do Matki Bożej rozwiązującej węzły. Nie było łatwo, w ciągu raptem dziewięciu dni chciałem się poddać jakieś trzy razy, ale udało się. Byłem szczery, starałem się z całych sił nie skupiać na sobie, godzić z Wolą Boga, rozważać tajemnice różańca i samemu podejmować realne działania. Efekty zobaczyłem niemal natychmiast. Niestety im bliżej końca nowenny tym było gorzej, a sytuacja wróciła do wcześniejszego stanu. Nowennę w tej intencji skończyłem jakoś ponad miesiąc temu, a obecnie jest jeszcze gorzej. Skąd ten chwilowy przebłysk? Nie wiem. Po tej sytuacji dostałem chwilowego załamania, po czym bezskutecznie próbowałem zacząć tą nowennę od nowa. Myślę, że tym razem znowu mi się uda, bo jestem już w siódmym dniu. Niestety, obawiam się, że ona również mi nie pomoże, bo wzięło mnie zwątpienie. Zacząłem więc zastanawiać się nad odmawianiem Nowenny Pompejańskiej. Aby podbudować swoją wiarę w jej moc wchodziłem wiele razy na stronę ze świadectwami. I tu dochodzę do sedna sprawy. Im dłużej czytałem te "świadectwa" tym mocniej wątpiłem. Te pseudo "świadectwa" w zdecydowanej większości przypadków kończą się na zasadzie "Bóg mnie nie wysłuchał, ale czuję jakiś taki pokój w sercu i jest super..." To nie są świadectwa, to anty-świadectwa, one niczego nie udowadniają. Dla mnie oznacza to, że albo takie nowenny nie działają, albo działają zupełnie inaczej. Zastanawiam się nad tym trochę od strony filozoficznej. To jedna z tych modlitw NIE DO ODPARCIA, O COKOLWIEK poprosimy itd.. Skąd tyle niespełnionych intencji? Czy nie jest tak, że Bóg w większości przypadków pozbywa się naszych próśb, bo przecież On sam wystarczy? Mówiąc, że się ich pozbywa mam na myśli zabranie od nas uczucia, że tego potrzebujemy. Zamiast zdrowia otrzymujesz pogodzenie się z chorobą, zamiast życiowego partnera bądź powrotu współmałżonka - zgodę na samotność, zamiast upragnionego dziecka, zgodę na to, że nigdy nie będziesz go mieć. Tak działa Bóg. Z punktu widzenia człowieka to trochę oszustwo... Zanim zostanę zasypany standardowymi argumentami pragnę zaznaczyć, że zdaję sobie sprawę z następujących kwestii: 1. Bóg patrzy w kategoriach naszego zbawienia i nie może dać nam czegoś, co byłoby przeciwko temu. Tak więc prośmy o cokolwiek pod warunkiem, że prosimy o Boga... bo rzecz w tym, że ktoś, kto jest na wysokim poziomie wiary chce już tylko Boga... Jak więc można mówić, że nasze problemy są dla Niego istotne? 2. Bóg nie jest maszynką do spełniania życzeń. Oczywiście, że nie. Dlatego 3. Należy z nim rozmawiać zawsze, a nie tylko gdy jest źle, a prosić pokornie i z wiarą, bo bez naszej wiary i pokory sam Jezus nie uzdrowi. Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym. 4. Rzeczy materialne nie są istotne, o czym miałem okazję się dość boleśnie przekonać. A słyszałem o ludziach, którzy ponoć modlą się pompejanką o milion złotych... Jak słabe życie duchowe trzeba prowadzić? 5.Boga trzeba nazywać Ojcem i naśladować. Być blisko poprzez sakramenty święte i uczynki na codzień. 6. Trzeba godzić się z Jego wolą, bo (patrz punkt 1.). 7. Na efekty trzeba czekać, czasami lata, co jednak jeśli jest jeszcze gorzej niż było przed naprawdę szczerą modlitwą i zupełnie nie ma się już nadziei? 8. Dla Chrystusa trzeba wyrzec się siebie, czyli znowu proś o co chcesz pod warunkiem, że prosisz o Boga. Czyli proś o cokolwiek chcesz pod warunkiem, że Ja też tego chcę... Tak, wiem, w moich słowach nie ma już pokory, za to jest frustracja. Może to głupie, ale boję się zacząć odmawiać Nowennę Pompejańską, bo nie chcę żeby przestało mi zależeć na tym, na czym tak bardzo mi zależy już od dawna. Wolę być smutnym z powodu braku tej sfery życiowej, niż jej nie potrzebować. Nie potrafię wyrzec się siebie, więc uzdrowienie Chrystusa do mnie nie przyjdzie... Nie proszę o rzeczy materialne, nie chcę prosić tylko dla siebie, z całych sił staram się wyrzucić wszelki egoizm z siebie i z tej jedynej prośby, na której mi tak bardzo zależy, chcę i próbuję zostać z Chrystusem mimo wszystko, chcę też doprowadzić do Niego osobę, którą wydaje mi się, że kocham, ale nie mam już siły, bo wszystko coraz bardziej przemawia za tym, że ani jedno, ani drugie nigdy nie będzie mi dane... Więc co jest ze mną nie tak? Brak cierpliwości? Dziwna filozoficzna logika? Sam już nie wiem...
Jugi
Jugi Sie 10 '18, 19:00
Witaj, nie jestem znawca w tej dziedzibie i sadze ze nikt nie jest. Jestesmy tylko ludzmi i nie wiemy jak naorawde dziala Bog. Jedynie opieramy sie na jego słowach i czynach. Powiem Ci to co zaobserwowalam, czego sie nauczylam i co zrozumialam. Bog jest dawca naszego pragnienia, pragnie dla nas dobra, czasami musi zrobić cos co dla nas wydaje sie zle, negatywne ale tak naprawde jest to uchronieniem przed jeszcze gorszym. Bog widzi dalej niz my, o wiele dalej. Bog chce byc kochany, aby poswiecano mu czas, chce byc w kazdej naszej sytuacji, mysli, czynie, ale nie sila, codziennie pracuje nad tym abysmy do tego dążyli. To chyba normalne skoro nas kocha. Kazdy kogo kochamy jest dla nas wazny i chcemy byc dla tej osoby najważniejsi. Ludzie pisza tam w wiekszosci "swiadectwa" niewysluchania poniewaz nie sa cierpliwi i mysla ze jak przez miesiac sie nic nie wydarzylo tzn ze koniec. My ludzie mamy tendencje do wyznaczania Bogu swojego czasu i rozwiazania. Bog ma swoj czas i miejsce. Z tym ze pisza w swiadectwach ze maja pokoj serca mimo niewysluchania oznacza ze tak naprawde pragnienie bylo ich chwilowa emocyjka, modlitwa otwiera na Boga i jego myslenie, dzieki temu w czlowieku zachodza zmiany myslenia, patrzenia na swiat iyo. Po odmowieniu pompejanki czy zaglebianiu sie w relacje z Bogiem zaczyna myslec pod innym katem dzieki temu dochodzi do wniosku ze rzeczywiscie to nie bylo mu potrzebne, dobre, czy po prostu juz sam z siebie tego nie potrzebuje. Mamy taka tendencje ze zapalamy sie do czegos myslac ze to naprawdę to bez czego nie mozemy zyc. Bog zna nas lepiej niz my sami wiec wie lepiej co jest pozyteczne co da dobry owoc a co zakonczy sie np wieksza katastrofa niz "odpuszczenie". Ja odmawiam pompejanki od 2013 r. I wiele do tej pory nie zostalo jeszce wysluchanych. Ale nie oznacza ze nie zostanie nigdy. To nie tak ze pompejanka jest nie do odparcia. Kazda modlitwa nawet ojcze nasz jest nie do odparcia jezeli modlimy sie z wiara i ufnoscia. Bog pragnie naszego calkowitegi zawierzenia! Dziala proporcjonalnie do zawierzenia a nie do wielkosci naszych problemow!! Nie do odparcia oznacza ze dana intencja da dobro teraz badz w przyszlosci co nie oznacza ze zostanie wysluchana tak jak my tegi pragniemmy i jakie my zakladsmy rozwiazanie. Dzieje sie zle w trakcie czy po odmowieniu bo zly szaleje. Wscieka sie ze uciekamy sie do Maryi ktorej tak nieznosi. Tylko ona ma nad nim taka wladze i przewage bo nie dala mu sie zwiesc! Maci nam w zyciu i w glowach bo pragnie naszego zwatpienia, oddalenia sie od Boga i zamartwiania sie! Nic dziwnego ze w tobie tyle frustracji bo prosisz a nie otrzymujesz.. Nie otrzymujesz albo dlatego ze jeszcze nie czas albo dlatego ze brak tej 100% ufnosci blokuje Bogu pole do dzialania. Jak ufamy malo, malo otrzymamy.
Hubert
Hubert Sie 14 '18, 20:17

Bóg wie, że jesteśmy niedoskonali, dlatego stara się sprawić naszą intencję idealną, czego my nie potrafimy pojąć. Jeszcze będąc w liceum modliłem się Nowenną Pompejańską o zostanie laureatem, myślałem, że otworzy mi to drogę na najlepsze studia, w dodatku takie, które uważałem za swoją przyszłość. Moja Nowenna nie została spełniona - byłem przepełniony frustracją, ponieważ była to już moja druga niespełniona Nowenna. Stwierdziłem, że muszę sam walczyć o dostanie się na tę uczelnie.

Potrzebowałem trzech miesięcy, aby zrozumieć, że Bóg celowo nie spełnił mojej prośby. Mimo, że wyglądało wszystko na to, że bez konkursu mam szansę dostać się na studia nagle zmieniłem zdanie. Okazało się, że znalazłem w swoim życiu nową pasję, zupełnie inną dziedzinę. Dzisiaj ją studiuję i cieszę się bardzo, że Bóg poprawił moją Nowennę. 

Nie wiem, w jakiej sytuacji Ty jesteś, ale pamiętaj - każda Nowenna jest wysłuchiwana, ale nie zawsze w ten sposób, jakiego my oczekujemy, bo my jesteśmy w porównaniu do Pana Boga bardzo krótkowzroczni, wręcz ślepi - natomiast Nasz Ojciec jest naszym przewodnikiem i On wybiera drogę, która nie da nam chwilowego szczęścia, tylko ciągłe. Nie żyjemy w utopii, trzeba wiedzieć, że Bóg to nie jest wróżka, On wprowadza zmiany w taki sposób, jakiego my nie potrafimy zrozumieć początkowo przez długi czas. Nawet te niespełnione Nowenny tak naprawdę są spełnione - ale nie wiemy jak, bo nie umiemy patrzeć daleko. 

Odmów Nowennę, bo wiele możesz zyskać. Pamiętaj, że Bóg jest najlepszym redaktorem, jakiego mamy. :)

Z Bogiem!

Jaro
Jaro Lis 22 '18, 07:07
Bardzo słusznie! Niech będzie Jego wola, ponieważ paradoksalnie - stawianie sobie jakiegoś przedmiotu innego niż Bóg za cel, zawsze odgradza nas od zjednoczenia z Nim. Oczywiście nie oznacza to, że prośby są złym podejściem, w końcu mamy prosić, ale wówczas przedmiot pożądania jest ponad nami inie możemy stanąć nadzy przed Stwórcą. ! Amen. +++