Odmawiam rozaniec w pewnej intencji. I podczas tej nowenny bardzo wybuchlam, wygarniajac pewnej osobie pewne rzeczy itp, mojej kolezance. Chcialabym nadmienic ze jest to soba ktora w penwnym momencie zycia mi bardzo pomogla, ale tez czulam pewna nieszczerosc od niej, nie jest to osoba ktora ma moje 100% zaufanie. usmiecha sie, jest mila itp, ale ....takie przeczucie w srodku...osoba ktora duzo po cichaczu robi...
I moj dylemat, przeprosic to osobe, bo wiem ze ja urazilam i jest jej przykro, w pewnym sensie, nowenna ktora odmawiam jest poniekad z nia zwiazana, i nie wiem czy po prostu nie zostawic tego Bogu...moze mialam wygarnac...moze ta znajomosc nie ma sensu...choc trace bliska osobe...
Ale kolejna przeszkoda to duza odleglosc ktora dzieli mnie i ta osobe itp...chyba najlepiej zostwic to sprawe Bogu, choc glupio mi ze tak wybuchlam (sprawka zlego:-) A ona teraz milczy....choc w moim wygarnieciu bylo duzo mojej racji....to tak jakby kogos zdemaskowac...