Witam Was, jestem tu nowa.
Chcę Was o coś zapytać... Modlę się od 7 dni NP, proszę o wstawiennictwo także świętą Ritę, świętego Józefa, świętego Ekspedyta i świętego Judy Tadeusza. Zaczęło się dziać coś bardzo dziwnego. Niby czytałam, w niektórych świadectwach, że to wina złego, ale chcę poznać Wasze zdanie.
Nie powiem w jakiej intencji się modlę, bo nie o to chodzi aczkolwiek jest to dla mnie sytuacja dość beznadziejna i zdaje się, że nie do uratowania. Odkąd zaczęłam się modlić NP zaczęłam mieć ... SILNE UCZULENIE. Może to śmieszne, ale ja przez 21 lat nie miałam czegoś takiego. Zaczęły mi łzawić oczy, boleć wszystko co po prawej stronie. Zaczęłam mieć dziwne sny, a najgorsze że wszystko zaczęło mi się walić. Mama łamie daną mi obietnicę (wierzcie mi, chodzi o moją rodzinę którą ona niszczy), tatę bardzo bolą plecy aż ledwo chodzi, mój narzeczony nie chce do mnie wrócić... Proszę o pomoc chyba całe niebo i póki co nic. Nie poddaję się, ale mam wątpliwości. Nie traktuję modlitwy jak koncertu życzeń, bo nigdy nie zdarzyło mi się modlić z płaczem czy innymi emocjami.
Wczoraj prosiłam świętych, żeby dali mi znak, że będzie dobrze. No i w śnie jakiś uśmiechnięty mężczyzna położył mi rękę na ramieniu i powiedział, że będzie wszystko dobrze. Co mam myśleć?
Czy ktoś z Was miał takie odczucia podczas modlitwy?
Napisałam też list do świętego Józefa, zaraz jadę do kościoła pod jego wezwaniem... Czuję, że to jedyna droga pomocy, a wierzcie mi że nigdy nie byłam jakoś specjalnie wierząca.
Ja mam bardzo głęboką wiarę, że to wszystko się zmieni. Że w mojej rodzinie nastanie spokój, że mój narzeczony do mnie wróci, bo to TEN (byliśmy 5 lat w tym 2 zaręczeni).
Dajcie znać proszę co mam myśleć? Co mam robić? Nie daję sobie już rady... Pomóżcie. Módlcie się za mnie, moją rodzinę i mojego narzeczonego. Proszę.
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !