Wiecznie mam mętlik w głowie.. już pisałam tutaj na forum, między innymi o tym czy modlić się nowenną pompejańską o powrót mojego narzeczonego. Rozstaliśmy się, nie dlatego, że przestaliśmy się kochać - kochamy się nadal, wiem, że z wzajemnością i widzę jak on cierpi, ponieważ parę razy się spotkaliśmy. Ale on nie widzi drogi powrotu, bo mimo, że kocha - widzi pewne rzeczy inaczej zupełni niż ja. On ma w sercu bardzo dużo nienawiści do pewnych osób i jest bardzo daleko od Boga, naprawdę bardzo... Ostatecznie postanowiłam modlić się nie o jego powrót tylko o przemianę jego serca, by spojrzał na świat i na to co się wydarzyło bez tej swojej nienawiści. Czuje, naprawdę mocno, że gdyby jego serce się przemieniło to naprawdę moglibyśmy być razem szczęśliwi. Czasem mam tylko wątpliwości bo wiem, że modlę się o cud, naprawdę. Na moją ludzką głowę to wszystko jest już przekreślone, bo znam go i ta przemiana serca...naprawdę byłaby cudem. Nie jestem w stanie wiedzieć jaką Bóg ma dla mnie drogę, możliwe, że zupełnie inną, ale... chcę tą nowenną ostatni raz spróbować. Naprawdę czuję, że przemiana jego serca uratowałaby jeszcze nasz związek. Odpuściłabym to wszystko gdybym wiedziała, że ona mnie nie kocha, ale wiem, że tak nie jest. I chyba to jest najgorsze...że bardzo się kochamy, ale przez te nasze różnice ciężko jest nam się pogodzić...i oboje przez to cierpimy. Co o tym myślicie?
Pozdrawiam...