Swoją trzecią Nowennę skończyłam 30 stycznia. Sytuacja z chłopakiem bez zmian - zero kontaktu.
Dziś miałam kolejny zabieg w szpitalu w Centrum Onkologii. Znów czekanie na wynik histopatologiczny...
Mam wrażenie, że teraz jeszcze więcej zawirowań w życiu, w rodzinie, widocznie tak musi być, wszystko jest po coś.
Choć dotąd kolejnej Nowenny nie zaczęłam, ale modlę się za innych, jakoś za siebie nie umiem, wydaje mi się to egoistyczne, bo są inni potrzebujący modlitwy.
Są dni lepsze i gorsze. Ale przy innych nie pokazuje załamania, uśmiecham się, trzeba nieść swój Krzyż w sercu. W niedzielę byłam na Mszy i przyjęłam namaszczenie chorych. Co ma być to będzie, ale trzeba być przygotowanym :)
Dużo ostatnio czytam, polecam książki które dają dużo do myślenia i dają nadzieje, a jednocześnie sprawiają, że niebo jest bardziej realne niż się wydaje:
- Todd Burpo, Lynn Vincent "Niebo istnieje... Naprawdę !"
(O małym chłopczyku, który widział niebo)
- Immacuelee Ilibagiza, Steve Erwin "Matka Boża z Kibeho"
(O pierwszych w historii i jedynych objawieniach w Afryce uznanych przez Watykan)
PS: Jeżeli ktoś z Was będzie miał jakiś problem i chciał porozmawiać, wygadać się, może do mnie napisać wiadomość na priv, wiem, że czasem łatwiej wygadać się obcej osobie niż obarczać bliskich.
Pozdrawiam
Z Panem Bogiem :)
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !