Loading...

Jaką wartość ma nowenna w moim przypadku? | Forum Nowenny Pompejańskiej

Besia
Besia Wrz 4 '13, 09:05
Renatko :)
Janna
Janna Wrz 4 '13, 12:47
Kurczę, nie spodziewałam się, ze moje pytanie wzbudzi tyle kontrowersji... Wydaje mi się, ze to klasyczny przypadek nieporozumienia, takiego delikatnego :-) Zacznę od tego, ze to iż musze iść do spowiedzi jest kwestią bezsprzeczną i wcale nie zamierzam się migać. Napisałam tu jednak tylko po to by uzyskać odpowiedź czy mogę kontynuować modlitwę sprzed spowiedzi. Do sakramentu przystąpię w niedzielę a to będzie mój 6 dzień odmawiania NP. Strasznie byłoby mi przykro gdybym musiała zaczynac od początku po spowiedzi. Jeśli chodzi o to, ze nie rozumiem wagi grzechu, to moze źle się wyraziłam, ja po prostu nie znam się na tych sprawach, zawsze wydawało mi się, ze grzechem ciężkim jest przykładowo morderstwo albo celowo wyrządzona krzywda, zwłaszcza że jak napisałam, kiedyś spytałam na spowiedzi księdza jak traktować grzech dotyczący absencji na Mszy św. Na pewno też nie zrozumiałam źle księdza, bo powiedział mi wyraźnie, ze jest to grzech powszedni o ile oczywiście nie jest popełniony z pełną chęcią wyrządzenia zła i przykrości Bogu, oraz z okazaniem mu celowego lekceważenia. I znów chcę powtórzyć, że nie pisze tego w celu pokazania swojej racji, bo nie jestem żadnym znawcą tematu, ale po prostu zastanawiają mnie te rozbieżności. To znaczy, zawsze uważałam, ze spowiednik powinien wiedzieć takie rzeczy najlepiej, jeśli mam go nie słuchać, to w takim razie kogo? Moje sumienie nie jest wolne od wyrzutów, ale znowu nie miałam poczucia, ze popełniam grzech ciężki. Właściwie do tej pory nie wiem czy mogę podciągnąć moje postępowanie pod dobrowolne, celowe itp. Może łatwiej będzie gdy podam przykłady. Nie poszłam w niedzielę do kościoła będąc na wakacjach. Dzień wcześniej byli u naz znajomi na wspólnym grillu i siedzieliśmy do późna a mąż trochę zabalował. Na drugi dzień mąż uznał, ze nie wsiadzie do samochodu, bo woli nie ryzykować. Ja nie mam prawa jazdy a do Kościoła trzeba było dojechac 15 km. Przeprosiłam w modlitwie Pana Boga, ale miałam poczucie, ze nie jestem bez winy, nie czułam się wytłumaczona, bo po pierwsze, mogłam powiedzieć mężowi, zeby uważał, bo jedziemy do kościoła na drugi dzień, mogłam pójść w sobotę wieczorem itp. Druga sytuacja - jechaliśmy w niedzielę na Mszę i w trakcie doszło między mną a męzem do nieprzyjemnej wymiany zdań, nie mogę powiedzieć, ze kłótni, ale w trakcie dyskusji mąż sprawił mi przykrość, rozpłakałam się w samochodzie i kazałam mu zawrócić do domu, ponieważ nie chciałam by ktoś mnie widział w tym stanie, a poza tym czułam, ze nawet w miejscu publicznym nie utrzymam łez. Jest więc to tez moja wina, bo oczywiście to Bóg jest ważniejszy a nie to co o mnie pomyślą, ale ja wstydziłam sie i nie mogłam przemóc. Trzeci przykład - znów wakacje, zazwyczaj jedziemy na Mszę rano, ale tego dnia była piekna pogoda i nasz ostatni dzień na wczasach, więc postanowiłam, ze pójdziemy na mszę wieczorną już po dojechaniu do domu. Nie spieszyło mi się jednak, bo chciałam skorzystać z plaży i słońca, wyjechaliśmy tak by zdążyc do kościoła, ale niestety po drodze były straszne korki i do kościoła nie dotarliśmy. Mea culpa ponownie, bo przecież mogłam sie spodziewać, ze w niedzielę moga być korki, mogłam przedłożyć kościól nad plażę i pójść jak zawsze z samego rana i tak dalej, i tak dalej... Czy są to grzechy wynikające z lenistwa? Nie chciałam też czynić zła i zawsze modliłam się przepraszając i rozważając to co się stało. Przepraszam, ze tak dużo napisałam, ale to ważne, byście mnie nie zrozumiały źle i nie uważały mnie za roszczeniowca. Słyszac jednak i czytajć tak rozbieżne zdania na ten temat miałam mętlik w głowie, zwłaszcza, ze jak napisałam, to zdanie spowiednika powinno być dla mnie wyrocznią, przynajmniej tak mi się wydawało. Najważniejsze dla mnie jednak w tym wszystkim jest to, by NP była ważna mimo braku spowiedzi, na żadnej sprawie tak mi nie zalezało, więc dlatego napisałam też słowa, ze nie wierze iż Matka Boska nie wysłucha mnie, mimo iż do końca nie odmawiam w stanie w jakim być powinnam. Dziękuję Wam wszystkim za dyskusję!
Janna
Janna Wrz 4 '13, 12:54
Dodam jeszcze, ze modlitwę kończę 26 pździernika i popłakałam się gdy zobaczyłam, zę tego dnia jest święto donacji i transplantacji, a przecież modle się za dziecko chore na białaczkę, które czeka na przeszczep szpiku. To tak piekna data zwienczajaca moją modlitwę, ze nie wyobrażam sobie abym musiała NP zmawiać od początku, czuję zresztą w sercu, ze robię dobrze, ze Matka Boska mnie słucha :-) 
Jerzy
Jerzy Wrz 4 '13, 13:47
Dziś w RM na mszy z Torunia ksiądz pięknie mówił o "nieczystej" kobiecie która zakradła się od tyłu i dotknęła szaty Jezusa głęboko w to wierząc że gdy tylko dotknie szatę Nauczyciela to zostanie uzdrowiona. Kapłan prosił żebyśmy my z podobną wiarą dotknęli Jezusa naszym sercem. Janno postaraj się w czasie nowenny przytulić sercem do Matki naszej i Jej Syna a stanie się Cud. Trudno komukolwiek zrozumieć co człowiek czuje jeśli sam się nie zetknął z bardzo złośliwym nowotworem w swojej najbliższej rodzinie. My od wczoraj przyjmujemy drugi cykl chemii i staramy się co dzień dziękować za dobro które nas spotyka i prosić o całkowite uzdrowienie. Nasza trzecia NP kończy się 17.09 a 20go mamy kontrolny rezonans. Myślę że osiemnastego zacznę nową Nowennę. Nie ustawaj w modlitwie a pogłębiaj swoją wiarę duchową. Pozdrawiam.
Janna
Janna Wrz 4 '13, 14:30
Nie no, dajcie spokój, a na cóż miałabym się obrażać :-) Skupię się teraz na modlitwie, choć juz zaczynaja się schody. Wczoraj podzieliłam cześci różańca i dwie odmówiłam rano a dwie wieczorem i podczas wieczornych źle sie czułam, w sensie psychicznym, czułam jakiś niepokój. W nocy moja córka strasznie kaszlała i wciaż budziła się z krzykiem, ja w trakcie spokojniejszych momentów podsypiałam i śniły mi się okropne rzeczy, ze przez NP stanie sie coś złego, ze NP zesłał zły, no okropne głupoty. Bałam sie w nocy, a nawet w kącie pokoju ciągle wydawało mi się, ze widze czyjś cień. Nie potrafię tego opisac, ale to wszystko spowodowało, ze czułam złość na NP i pomyślałam sobie, ze co będzie jeśli zamiast łask okaże się, ze otrzymam jakiś dodatkowy krzyż. Dziś jest już dobrze, ale boję się, ze te mysli będą się powtarzać, dopiero 2 dzień NP a ile przede mną... 
Jerzy
Jerzy Wrz 4 '13, 17:36
Janno to całkiem normalne choć bardzo nieprzyjemne że szatan nienawidzi NP właśnie przez jej skuteczność. Nam też bardzo dokuczał od samego początku, mojej żonie w nocy kilka razy się ukazywał aż niemal czuła jego fizyczną obecność. Wyśmiewał się z niej i drwił że i tak umrze zanim skończy się nowenna. Dopiero po kilku dniach mi się przyznała do tych koszmarów i wtedy ustaliliśmy że w razie gdy znów przyjdzie to natychmiast mnie obudzi i razem odmawialiśmy modlitwę do Anioła Stróża. Pomogło po następnych dwóch czy trzech dniach przestał się pojawiać. Zdarzało się że dostawaliśmy nagłego ataku ziewania, kaszlu lub senności ale to również minęło. Teraz gdy kończymy trzecią nowennę już jest luksus w porównaniu z tym co było na początku. Trzymaj się i nie myśl że to tylko Tobie jest ciężko na początku. Wiele osób o tym samym pisało. Polecam Ci modlitwę do Anioła Stróża i do Ducha Świętego, ja dodatkowo co dzień zapalam świeczkę prosząc Ducha Świętego o opiekę w czasie Nowenny i zawsze pomaga. 
Monika
Monika Wrz 4 '13, 17:40
Janno idź do spowiedzi w najbliższy piątek (I piątek miesiąca) jeżeli możesz, nie czekaj do niedzieli. Im szybciej tym lepiej :) I módl się, zawierz wszystko Bogu. Bądź przygotowana na wolę Najwyższego.
Janna
Janna Wrz 5 '13, 10:28
Dziękuję wam za rady ;-) Wczoraj było już lepiej. Modliłam się bez żadnych przeszkód i lżej było na sercu, choć z tego co piszecie spodziewam sie, ze momenty jeszcze będą. Jerzy gorąco modlę sie za Twoją żonę i przyznam szczerze, ze Twoje wipsy napawają mnie wiarą, mam nadzieję wielką, ze dasz tutaj piękne świadectwo i z niecierpliwością na to czekam!
Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Wrz 6 '13, 02:27
Jezus przemówił do niego: Co chcesz, abym Ci uczynił? Powie­dział Mu niewidomy: Rabbuni, abym przejrzał - prośba musi być tak konkretna jak twierdzenie: teraz jest 02:06


Jezus im odpowiedział: Miejcie wiarę w Boga(!!!). Zaprawdę powia­dam wam: Kto powie tej górze: Podnieś się i rzuć się w morze, a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się sta­nie. Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie - warunkiem otrzymania wszystkiego o cokolwiek poprosimy musi być niemal pewność otrzymania czyli tak silna wiara iż niemal a raczej na pewno góry przeniesie. Dziwne że Jezus nie zwraca nigdzie uwagi na samą intencję w jakiej prosimy lecz kładzie nacisk na absolutną konieczność wiary że na pewno to otrzymamy - na tym właśnie polega zawierzenie, nie wiem jak ale wiem że na pewno się stanie. Jezus by dać przykład swoim uczniom niekiedy pytał tych co chciał uzdrowić"czy wierzysz że mogę to uczynić?" Receptą by otrzymać wszystko o co poprosimy jest silna i niewzruszona wiara polegająca na pewności którą daje nam Bóg że tak się stanie o ile będziemy w 100% wierzyć że tak będzie. Widocznie dla Pana Boga to jest nic trudnego uczynić cokolwiek dla nas. Nie może tylko Bóg siłą zmuszać nas do wiary bo nie chce tego, wszystko inne nie stanowi żadnego problemu dla Boskiego działania.   JANNO wierz z całą pewnością a tak się stanie, jesli nie potrafisz proś by Pan przymnażał Ci wiary...  i na koniec odpowiedź Jezusa przy grobie Łazarza""Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłu­chujesz" w rozwiązaniu tajemnicy dlaczego Ojciec zawsze wysłuchuje Jezusa tkwi rozwiązanie tajemnicy dlaczego nas czasami Bóg nie wysłuchuje"

Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Wrz 6 '13, 11:24
Kasiu jeśli jest 100% wiara nie ma możliwości by cokolwiek nie było zgodne z Wolą Bożą. Tak jak napisała Bogusia w nie których przypadka wiara jest nam dana jako szczególna łaska Boża wtedy też odczuwamy że na pewno się to stanie bez praktycznie żadnego wysiłku. Ja na przykład wiem że kiedyś pojadę do Guadalupe i wierzę w to tak jak kiedyś wierzyłem że otrzymam relikwie Ojca Stanisława Papczyńskiego i 8 lat później tak się stało, o czym zapomniałem,a dopiero kiedy je otrzymałem przypomniało mi się że prosiłem i miałem wtedy pewność że otrzymam. Oczywiście czasem Bóg ma inny plan w stosunku do nas ale jeśli wierzymy w coś w 100% to Pan Bóg zmienia ten plan dla nas. Taka jest moc silnej wiary. Jeśli chodzi o zgodność z wolą Bożą to jest modlitwa np. Koronka do Bożego Miłosierdzia w której Bóg obiecał że wysłucha jeśli to będzie zgodne z Jego Wolą. Ale tam wystarczy prosić by otrzymać o ile będzie to zgodne z Jego wolą. "Przez odmawianie tej koronki podoba Mi się dać wszystko o co mnie prosić będą" Jest też Godzina Miłosierdzia punkt 15 w której obiecał Pan Jezus że "niczego nie odmówię duszy która mnie prosić będzie w tej godzinie przez mękę moją" Siostrze Faustynie powiedział Pan Jezus by starała się w tej godzinie odmówić drogę krzyżową o ile obowiązki pozwolą lub nawiedzić Najświętszy Sakrament lub w krótkiej modlitwie tam gdzie się znajduję i prosić o miłosierdzie dla biednych grzeszników rozważając szczególnie Jego opuszczenie od Ojca i ludzi w chwili konania, bo Jezus był wtedy totalnie sam opuszczony przez Ojca w najokrutniejszej męce potraktowany przez sprawiedliwość Bożą jak potępieniec, a przecież kochał Ojca i wzywał Go tak jak nikt nigdy nie zdoła pojąc. I to poznanie opuszczenia i zalew grzechów świata w odpowiedzi na jego najczystszą miłość zmiażdżyło Mu włókna w Sercu i wycisnęło ostatnie krople Krwi. Jezus zaczął umierać już w Ogrójcu przy pierwszym poznaniu że Jego modlitwa nie wznosi się do Ojca i musi wypełnić Jego Wolę mimo wszystko. Drugie poznanie dokonało się na krzyżu gdy wołał"Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił" I tak było aż do skonania. Ostanie słowa jakie Jezus wykrzyczał w momencie konania były pierwszą sylabą słów "mamo". Jezus wiedział że Bóg pomoże Mu wypełnić Jego Wolę która nakazywała zadośćuczynić za każdy grzech tylko w taki sposób że Mu nie pomoże w niczym. Jezus godząc się na to zgodził się na swoją śmierć, umarł całkowicie niewinny i najświętszy najokrutniejszą męką należącą się tylko temu kto sam tego chce. To własnie zrobił dla nas Jezus. I tak umiłował Ojca że wydał Siebie godząc się by być uderzonym nieskończenie miłując Tego który go miażdży za nas i tak umiłował człowieka aż do śmierci za niego. I dlatego choć umęczony w niewinnym Ciele i zmiażdżony przez sprawiedliwość dla wynagrodzenia za grzechy umierał spokojnie posiadając kroplę balsamu w ogniu boleści że udało Mu się wypełnić Wolę Ojca by zadośćuczynić i zbawić tych wszystkich którzy tego zechcą. Nie było dla Jezusa innej pociechy jak tylko ta że stał się Zbawicielem i spłacił dług człowieka względem Boga przez co otworzył mu drogę do nieba. Wszystko inne aż do ostatniego tchu było całkowitym okrucieństwem piekła. To właśnie zrobił dla nas Jezus. A i tak skalę Tej Ofiary w jej nieskończonej pełni zna tylko On i Ojciec i Duch Święty. Więc Jezus jest naszym Zbawicielem i rzeczywiście jedynym ratunkiem dla człowieka. A ponieważ my mimo wszystko mamy słabą wiarę dała nam Matka Boża NP by wydrzeć Niebu łaski gdy brak nam postawy prośby. Wystarczy tylko chcieć je otrzymać, a wiara rodzi się z przekonania że za każdym razem gdy chcemy otrzymać Łaski od Niej musimy zmówić 3 nowenny błagalne i 3 dziękczynne. Obiecała że tak bedzie. W ten sposób ulega wzmocnieniu nasza wiara gdyż to Ona sam powiedziała. Czyli czerpiemy wiarę przez przekonanie że jeśli zmówimy tak się stanie bo Ona tak powiedziała. Ale w gruncie rzeczy i tak chodzi o wiarę tu jednak Maryja nam ułatwiła. Dlatego szatan tak się wścieka. On nienawidzi wiary i usiłuje nie pozwolić człowiekowi wierzyć choć w ostateczności zależy to od nas naszego zaangażowania i zdania na łaskę Bożą. Ufność, ufność i jeszcze raz ufność. Jeśli człowiek ma słabą wiarę Bóg prowadzi go według swojego planu bo wie co dla nas najlepsze, ale jeśli człowiek ma silną wiarę Bóg ten plan nakreśla dla człowieka zgodnie z tym w co wierzy. Bóg może dać nam wszystko gdy wierzyć będziemy. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. On jest Wszechmocą, może wszystko, my nie możemy nic ale mamy wierzyć że On może i mieć pewność że otrzymamy. Tak czy inaczej Bóg czyni wszystko dla nas. "...tak wam się stanie, tylko wierzcie!"  
Iwona
Iwona Wrz 6 '13, 11:39
JA tez nie umiem tego faktu w sobie pogodzic 100 % wiara ze sie tak stanie a swiadomosc niech sie stanie wola Twoja .Kazda modlitwe ,prosbe trzeba tak konczyc .
Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Wrz 6 '13, 12:59
a to jest już kwestia naszego serca...ja przyznam się szczerze nie potrafię tak silnie uwierzyć gdyż sam ulegam wątpliwościom i jeśli proszę o coś w zasadzie nigdy nie mam całkowitej pewności że tak się stanie...wciąż rodzi się we mnie wątpliwość to świadczy o mim skoncentrowaniu na sobie, nie umiejętności całkowitego zawierzenie woli Bożej i chęci rozwiązywania po swojemu życiowych sytuacji...i w końcu jest tak źle że muszę dla duchowej równowagi jednak się łamać i zawierzać...ale to nie jest we mnie..tzn nie przychodzi samo z siebie...wymaga ciągłej dyscypliny i powiem nauki...wtedy dopiero rodzi się we mnie żywa wiara...w takich chwilach ratuję się modlitwą i mówię Panu przecież Ty wszystko możesz, możesz dać mi wiarę która góry mego niedowiarstwa przeniesie i usunie z drogi do Ciebie...ale to trzeba stale odwoływać się do Pana, wsłuchiwać w Jego głos...mówicie że prosiliście i tak się nie stało mimo pewności, czyli możecie zaświadczyć że ani przez moment nie wątpiliście w sercu że nie otrzymacie? że w tym o co prosiliście od razu była ta pewność? zazwyczaj gdy nie mam takiej pewności to znak że muszę dużo się modlić i pytać Ducha Świętego czy to jest dobre czy nie błądzę. Pewność zawsze u mnie jest połączona z pokojem i wtedy choć w dalszym ciągu proszę to jednak wiem że tak się stanie i wtedy zawsze otrzymuję. Jeśli w tym o co proszę pojawia się nutka niepewności zaraz rezygnuję i zdaję się na wolę Bożą i pytam czy powinienem tego pragnąć czy jest to moralnie dobre, czy nie przyniesie szkody czy rzeczywiście konieczne i zgodne z zasadami Ewangelii i Bożym Prawem, zwykle okazuje się że tak nie jest a czasem potrzeba po prostu więcej czasu...natarczywego proszenia i od tej usilności zależy spełnienie czyli chodzi o wytrwałość a wtedy okazuje się że dopiero Jest to zgodne z Jego Wolą...w ten sposób rozeznaję...czasami okazuje się że mimo wytrwałości to o co prosiłem nie byłoby dla mnie dobre, już tego nie potrzebuję i jestem szczęśliwy...właściwie nigdy nie staram się prosić o coś na siłę chyba że jest to dla mnie sprawa życia i śmierci np. jeśli mógłbym stracić kogoś kogo szczerze kocham i choć wszystko staje na mojej drodze wtedy proszę sercem tak nachalnie że uzyskuję wiarę iż zdołam wybłagać to u Serca Bożego...absolutną i całkowitą wiarę można mieć tylko wobec tego co rzeczywiście jest zgodne z Wolą Bożą, to On sam wlewa nam tą wiarę, wydaje się że ją mamy choć wiem że jest to łaska i wtedy też proszę o spełnienie i oczekuję z pewnością w sercu...o coś grzesznego nie potrafię prosić i wierzyć i oczekiwać, zwykle wtedy pojawia się dużo niepokoju, a wtedy mówię Panie Ty się tym zajmij i rozwiąż to tak jak zechcesz a i tak wiem że najlepiej dla mnie. 
Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Wrz 6 '13, 14:13
Łukasz ;) Pozdrawiam Wszystkich Forumowiczów :)
Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Wrz 6 '13, 22:42
jeśli wierzę że dla Boga wszystko jest możliwe to siłą rzeczy zawierzam mu wszystko i konkretną prośbę i spełnienie jej we właściwym czasie, a ufając zmuszam jakoby Pana Boga aby okazał mi swoje miłosierdzie, wiem że jestem mały tak jak małym może być punkt przed nieskończonością a i jeszcze mniejszym, Bóg przewyższa mnie nieskończenie, nawet po miliardach miliardów lat wpatrywania się w Istotę Boga W Niebie każda dusza będzie zdawała sobie sprawę że poznała Boga doskonalej o tyle o ile może znać lepiej kropla nieskończoność Oceanu. Choć z każdą chwilą jak piszę Św. Faustyna moc takiej duszy lub anioła wzrastać będzie przez wpatrywanie się w Oblicze Boga i Jego doskonalsze, pełniejsze poznanie czym że to jest w porównaniu z nieskończoną Mocą i Doskonałością Boga. Przez całą wieczność żadna dusza nie zdoła zgłębić, a zgłębiać będzie nieskończenie i nie wyczerpie się doskonalsze poznanie Boga -nigdy. Dlatego Panu Bogu można i trzeba wierzyć ślepo. Kto może wiedzieć od nas lepiej i chcieć dla nas lepiej od Nieskończonej Wiedzy i Dobroci. Jeśli Bóg jest dobry to jest dobry nieskończenie. Jeśli w Niebie jedne dusze jaśnieją chwałą Bożą bardziej od innych to nie znaczy że tamte po jakimś czasie nie osiągną tego samego stopnia, tyle tylko że już zawsze będzie pomiędzy nimi ta różnica. Tak właśnie Bóg nagradza wiernych. A przecież każdy otrzymuje to samo - możność oglądania Boga i powiększania nieskończenie swojej doskonałości w Nim. "Jeśli ja chcę aby pozostał aż przyjdę cóż tobie do tego? Ty pójdź za Mną"  „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? … Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” "Trze­ba się weselić i cie­szyć z tego, że ten brat twój był umar­ły, a znów ożył; za­ginął, a odnalazł się (Łk 15,32)"


Opowiadając jeszcze na pytanie...pewność bierze się od Boga jako Źródła wszelkiego dobra. Jeśli wierzę że tak się stanie i czuję pewność połączoną z pokojem nie muszę pytać czy jest to zgodne z Wolą Bożą, już sam pokój utwierdza mnie i upewnia w tym, wiara jest Łaską, nie pochodzi od nas, jest cnotą teologalną samego Boga wlaną nam przez Ducha Świętego. My ze swej strony możemy ją przyjąć choć to Bóg sprawia że potrafimy, lub odrzucić co też sprawia Bóg bo nie gwałci naszej wolnej woli. Ksiądz mi dzisiaj powiedział"ufaj Bogu, ufaj Bogu! - bo jest Miłosierny" Nie wyczerpię nędzą Miłosierdzia Mego bo z chwilą udzielania - jak mówi Bóg do Św. Faustyny, Łaska ta nieustannie się powiększa - a więc tym co rzeczywiście rani Boga jest nasza nieufność i nie wiara. Bo dla Boga wszystko jest możliwe nawet to co ludzkiemu umysłowi wydaje się niemożliwe. I na koniec"  Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” 

My co prawda decydujemy ale i tak jest nam to dawane z góry. Żydzi popełnili Bogobójstwo bo nie uwierzyli bo nie chcieli bo taka była ich wola, a nie Boża względem nich - choć Bóg uszanował i dał się zabić. 

Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Wrz 7 '13, 01:23
Inną rzeczą jest spokój, umysłu czy nawet serca i inną Pokój.Tu jak by poruszasz dwie odrębne kwestie, ja też pisałem wcześniej - jest modlitwa prośby kiedy to Bóg decyduje czy wysłucha i druga sprawa silna wiara. Siostra Faustyna chciała spełnić Wolę Bożą gdyż wiedziała że to jest najpewniejsza i najszybsza droga do zjednoczenia z Panem i oddania mu chwały- droga cierpienia i zdania się całkowitego na Opatrzność, wiedząc że Bóg zatroszczy się o wszystko, a więc wierzyła w ten sposób. Dała więc Panu swobodę działania, a ponieważ stale żywiła ufność względem Niego, Bóg powiedział że czuję się z powodu tej ufności przymuszony do okazywania Jej swojego Miłosierdzia, robił to zgodnie ze swoją Wolą. Nie da się pominąć Woli Bożej ona i tak musi się spełnić. Jeśli postępujemy niezgodnie z Jego Wolą, Bóg na wszelkie sposoby usiłuje nas przywieść do jedności z Nim, robi to nie godząc w naszą wolność, a jeśli się opieramy Bóg pozostawia nas samym sobie, naszej decyzji. Czy to znaczy że Wola Boża się nie spełniła? Ona się spełniła bo raz danej wolności Bóg nie odbiera. Wolą Bożą było że jeśli nie chcemy Go usłuchać, pozwolić nam na to, choć nie przyniesie nam to korzyści. Bóg nie chciał byśmy ponieśli stratę bo nie pragnie naszej zguby jak szatan, ale też szanuje naszą wolę czyli z Woli Bożej pozwala nam się utwierdzić w tym co wybieramy. Bóg nieustannie podtrzymuje w istnieniu wszystko, także szatana z całą jego przewrotnością. Gdyby było inaczej unicestwił by złe duchy i ludzi. Jednak szatani choć nie przynosi im to żadnej ulgi wolą jednak istnieć niż nie być, więc Bóg szanuje wszystko. Podczas egzorcyzmów wyznawali księżom "Lepiej jest być jak nie być" Ale diabli nie wierzą że Bóg jest Dobry, oni w to nie wierzą i nienawidzą Miłosierdzia. Trwają w niedorzeczności, a ponieważ z Boga nie można uczynić kłamcy bo Jest Prawdą, samą Prawdą i tylko Prawdą - uczynili kłamcami siebie. 


Spójrz jak Bóg spełnia swoją Wolę, wysłuchuje Siostrę Faustynę i daje dobro temu za kogo prosi czego nie uczynił by dla tej samej osoby w żaden inny sposób bo nie było to zgodne z Jego Wolą:

  Cytat z "Dzienniczka" nr 349
Rano podczas rozmyślania uczułam bolesny cierń w głowie z lewej strony; cierpienie trwało przez cały dzień, rozmyślałam nieustannie, jak Jezus mógł wytrzymać ból tylu kolców, które są w koronie cierniowej. Łączyłam swoje cierpienia z cierpieniem Jezusa i ofiarowałam za grzeszników. O godzinie czwartej, kiedy przyszłam na adorację, ujrzałam jedną z naszych wychowanek, która strasznie obrażała Boga grzechami nieczystymi w myślach. Widziałam także pewną osobę, przez którą grzeszyła. Lęk przeszedł przez moją duszę i prosiłam Boga przez boleść Jezusa, aby raczył ją wyrwać z tej nędzy strasznej. Jezus mi odpowiedział, że udzieli jej łaski nie dla niej, ale dla prośby mojej. Teraz zrozumiałam, jak bardzo powinniśmy się modlić za grzeszników, a szczególnie za nasze wychowanki.


Cytat z "Dzienniczka" nr 958

Przed paru dniami przyszła do mnie pewna osoba z prośbą, żebym się bardzo za nią pomodliła w jej intencji, bo ma tak ważne i pilne sprawy. Nagle uczułam w duszy, że nie jest to miłe Bogu, i odpowiedziałam jej, że nie będę się modlić w tej intencji - pomodlę się za panią ogólnie. Za parę dni ta pani przyszła do mnie i podziękowała mi, że się nie modliłam na jej intencję, ale za nią, ponieważ miała zamiar pełen mściwości względem pewnej osoby, dla której winna była cześć i uszanowanie na mocy (302) czwartego przykazania. Pan Jezus zmienił jej wnętrze i sama uznała swoją winę, jednak zdziwiła się, że przenikłam jej tajemnice.


Cytat z "Dzienniczka" nr 1722

Usłyszałam te słowa: Gdybyś nie krępowała rąk Moich, wiele kar spuściłbym na ziemię. Córko Moja, spojrzenie twoje rozbraja Mój gniew; choć usta twoje milczą, wołasz do Mnie tak potężnie, że jest poruszone niebo całe. Nie mogę uciec przed prośbą twoją, gdyż Mnie nie ścigasz dalekiego, ale we własnym sercu swoim.

Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Wrz 7 '13, 01:36
Tak Renatko tak właśnie myślę jak napisałaś. Poprzedni post jest odpowiedzią dla Kasi
Telewizja Bemowo
Telewizja Bemowo Wrz 7 '13, 12:56
Kasiu! któż może wiedzieć dlaczego Bóg okazuje swoje łaski, wiem jednak bo tak powiedział że daje swoje łaski komu chce i kiedy chce, z tekstu można przypuszczać że dla kilku powodów Bóg mógł okazać tę łaskę, być może ze względu na to:

Rano podczas rozmyślania uczułam bolesny cierń w głowie z lewej strony; cierpienie trwało przez cały dzień, rozmyślałam nieustannie, jak Jezus mógł wytrzymać ból tylu kolców, które są w koronie cierniowej. Łączyłam swoje cierpienia z cierpieniem Jezusa i ofiarowałam za grzeszników.


 i na to:

Widziałam także pewną osobę, przez którą grzeszyła.


i na to:

 ...i prosiłam Boga przez boleść Jezusa, aby raczył ją wyrwać z tej nędzy strasznej


a może ze względu na to wszystko i dlatego też że chce być Miłosiernym.


Kiedyś przyjąłem pewną zasadę i cały czas usiłuję tym żyć z różnym skutkiem:

"Bóg jest odpowiedzią, dla tych tylko którzy o o nic Go nie pytają"

Pytanie to twór naszego rozumu, pytając nie pytasz ale szukasz potwierdzenia na wniosek konstruowany przez własny rozum. Nie dopuszczasz Boga, nie pozwalasz jak Maryja by wiedzieć tylko tyle ile sam Bóg zechce Ci objawić i wtedy kiedy zechce, to już nie Bóg jest wtedy Panem twojego rozumu a ty sam. Nie pytając Boga otrzymujesz odpowiedź bez pytania. Dlatego celowo nie utwierdzam Cię w pewnych sprawach, też kiedyś wszystko chciałem wiedzieć i tylko rozumieć. Dziś minęło wiele lat, nie wiem czy zdołałem wykorzystać wszystkie łaski ale się staram.  Maryja raz jeden zapytała Jezusa czyniąc mu słuszny wyrzut jako matka że opuścił ją w taki sposób: O, dlaczegoś nam to uczyniłeś? Od trzech dni Cię szukamy! Twoja mama umiera z bólu,Synu. Ojciec Twój jest wyczerpany ze zmęczenia. Dlaczego, Jezu? a Bóg wyjaśnia: "Nie stawia się pytania: “dlaczego” Temu, który wie. Nie pyta się Go, “dlaczego” działa w jakiś sposób. [Również] powołanych [przez Boga] nie pyta się, “dlaczego” porzucają wszystko, aby pójść za Jego głosem. A Ja byłem Mądrością, która wie. Byłem też “powołany” do wypełnienia zadania i wykonałem je. Ponad ojcem i ziemską matką jest Bóg, Ojciec Boski. Jego sprawy górują nad naszymi, uczucia do Niego są wyższe od każdego innego. Mówię to Mojej Matce. Kończę nauczanie doktorów pouczeniem Maryi, Królowej doktorów. I Ona nigdy tego nie zapomniała. Słońce powróciło do Jej serca, kiedy ujęła za rękę Mnie, pokornego i posłusznego. Moje słowa pozostały w Jej sercu.

Wiele razy słońce i chmury przebiegną po niebie w czasie tych dwudziestu jeden lat, kiedy będę jeszcze na ziemi. I wielka radość, i wielki płacz będą się przeplatać w sercu Maryi przez tych dwadzieścia jeden lat. Ale Ona nie będzie już więcej pytać: “Dlaczego, Synu Mój, nam to uczyniłeś?”

Uczcie się, o zuchwali ludzie!"

Iwona
Iwona Wrz 7 '13, 17:05
Katarzyno wiara to niezglebiona dla nas niewiedza mnie Bog wysluchal dokladnie o co prosilam I bylo to zwiazane z grzechem ciezkim Bog dopuszcza takie sytuacje zeby nas czegos nauczyc .
Strony: « 1 2