Ja też czuję, że zostałam wezwana przez Boga do odmawiania NP. Do tej pory nie byłam specjalnie wierząca, chodzi o to, że wierzyłam zawsze w to, że Bóg istnieje i to co jest w PŚ opisane to najszczersza prawda, ale nie chodziłam do Kościoła, nie spowiadałam się - w sumie w Kościele byłam tylko w duże święta, albo wtedy kiedy tata był w domu, żeby go nie denerwować. O NP dowiedziałam z portalu plotkarskiego, przeczytałam, zaciekawiło mnie, wydrukowałam nawet kartki z nowenną, ale skończyło się na schowaniu w szufladzie i zapomnieniu. Niedawno zaczęło się psuć w moim kilkuletnim związku, aż w końcu się rozpadł, nawet bez zastanowienia wyciągnęłam z szuflady NP i zaczęłam odmawiać w intencji.. Myślę, że przez to zakończenie związku, który ja mam nadzieję, że się uda odbudować, Bóg wezwał mnie do nawrócenia.. Robię małe postępy, małe kroczki, dziś odmówiłam 11 dzień Nowenny, w ostatni piątek pierwszy raz od kilku lat byłam na Drodze Krzyżowej, jeśli chodzi o uczęszczanie na Mszę św też zaczynam robić mały krok, co prawda chodzę na wieczorną Mszę w Sobotę, która u nas odbywa się dla tych, którzy z jakichś przyczyn, np praca nie mogą wziąć udziału w niedzielę, ale to dla mnie duży krok. Chce mi się płakać, bo czuję, że zawiodłam, Boga, siebie i Najświętszą Mateczkę. W czasie odmawiania i nie tylko, odczuwam zwątpienie, że intencja w której się modlę nie spełni się - ale nie chcę dać się Złemu, bo wiem, że to on zaszczepia we mnie to zwątpienie.. Z ciekawości sprawdziłam też na jaki dzień wypada koniec mojej Nowenny i może nie jest to święto maryjne, ale święto św Jerzego, jednego z Czternastu Wspomożycieli, więc też nie uważam żeby to był przypadek, a może na siłę doszukuję się czegoś?;)
Przepraszam za rozpisanie się:)