Rok czy dwa lata temu odmówiłam NP za moją przyjaciółkę. Znamy się jeszcze z podstawówki. Niestety, nasze drogi bardzo się rozeszły. Ja jestem osobą wierzącą (wydaje mi się, że mocno). Ona stała się ateistką i antyklerykałem. Mieszka z partnerem, mają dziecko. Zafascynowana jest jogą, ekologią, wegetarianizmem. Ma skrajnie lewicowe poglądy. W Nowennie modliłam się o łaskę wiary dla niej i powrotu do Boga i Kościoła, żeby wzięła ślub kościelny i ochrzciła dziecko. Ale najbardziej się boję, że mogłaby się wiecznie potępić. Ta myśl jest dla mnie nie do zniesienia. Moje modlitwy nie zostały na razie wysłuchane. Prócz NP były też inne: Koronki do Miłosierdzia Bożego, Godziny Miłosierdzia, post, Msze święte, niezliczone dziesiątki Różańca. Jeszcze mi chyba tylko zostali patronowie spraw beznadziejnych.
A teraz pytanie. Jak mi radzicie? Co powinnam jeszcze/inaczej zrobić? Może moja intencja nie jest właściwa? Może powinnam się modlić tylko o jej zbawienie choć w godzinie śmierci, a powrót do Boga i Kościoła za życia doczesnego nie jest konieczny? Wydaje mi się, że kiedy odmawiałam kiedyś tę NP, to na samym początku nie mówiłam tej dodatkowej modlitwy z intencją, tylko sam różaniec. Ale czy z tego powodu Maryja miałaby nie wysłuchać modlitwy? Czy uważacie, że powinnam jeszcze raz odmówić Nowennę? A jeśli tak, to czy wolno tylko za przyjaciółkę, czy mogę w tej samej Nowennie też za jej partnera ?