Ja o Nowennie Pompejskiej dowiedziałam się w 2010 r., gdy zachorował mój tato. Kiedy trafił do szpitala, lekarze postawili diagnozę, że ma tętniaka lub guz przerzutowy w głowie. Dopytywałyśmy lekarzy czy jest możliwość, że jest to jakiś zwykły krwiak. Lekarze zapewniali, że nie ma takiej możliwości, nie ma tam żadnych śladów świeżej krwi i "twór" ten ma regularny okrągły kształt i w najbliższych dniach wyjaśni się czy jest to tętniak, czy guz przerzutowy, że są tylko te dwie możliwości. Wtedy zaczęłyśmy razem z siostrą odmawiać Nowennę Pompejską. Po kilku dniach lekarze wykluczyli tętniaka. Potem nie mogli rozpoznać tego "tworu", planowali robić biopsje. Jednak po trzech tygodniach pobytu w szpitalu powtórzono rezonans i lekarze stwierdzili, że jest tam krew, ale, że ma tak regularny kształt, może świadczyć o tym, że jest tam krwawienie do guza i krew zasłania guz. Taty stan był stabilny, dlatego został wypisany wtedy do domu, miał zgłosić się po miesiącu na kolejny rezonans, kiedy krew się wchłonie, żeby rozpoznać co to jest. Termin rezonansu został ustalony na dzień po zakończeniu odmawiania przeze mnie i przez siostrę Nowenny Pompejskiej. Rezonans wykazał, że jest to jedynie krwiak udarowy , który się wchłania i wykluczono jakiegokolwiek guza. Jestem pewna, że stało się tak za sprawą Nowenny, bo przecież na samym początku lekarze stanowczo stwierdzili, że nie ma tam śladów żadnej krwi, a pytałyśmy ich z siostrą o to kilkakrotnie. Chcę wspomnieć jeszcze o tym , że podczas odmawiania Nowenny miałam ogromne poczucie bezpieczeństwa, tak jakby świadomość, ze nie może wydarzyć się nic złego. Po tym czasie dostąpiłam jeszcze kolejnych łask wyproszonych w Nowennie Pompejskiej, którą odmawiałam w różnych intencjach.
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !