Tak pomyślałam sobie,że przyszedł czas i na moje świadectwo :).
Nie będzie to historia ani spektakularnego nawrócenia, ani wysłuchania modlitwy w sposób zgodny z intencją, ani niewiarygodnych cudów w moim życiu.
To co chcę Wam opowiedzieć to droga zwykłej dziewczyny,która w pewnym momencie postanowiła odnaleźć Boga,bo zrozumiała,że to jest to ,czego Pan od niej oczekuje :).
A zaczęło się prozaicznie..wielka miłość,wielkie plany i dziecko.Niby wszystko jak z obrazka a zabrakło kogoś najważniejszego-Boga.
Byliśmy razem 2 lata,kiedy okazało się,że jestem w ciąży..Najpierw strach a później euforia,ja cieszyłam się,że będzie Niunia a mój ukochany...no cóż, u niego chyba dominował strach.Nie było tajemnicą,że jego rodzice mnie nie lubią ale myślałam co tam, jesteśmy razem tak długo,mamy pracę,skończone studia,cóż może stanąć nam na drodze...I wtedy się zaczęło...Moja niedoszła teściowa chyba uświadomiła sobie,że straci syna i zaczęła atakować...Widziałam czasami jak bił się sam ze sobą, jak kłócił się mówiąc słowa swojej matki..ale trwaliśmy razem.Pojawiła się najpiękniejsza istota na całym świecie,nasza córeczka.Wydawało mi się,że skoro jest całym światem dla mnie, to będzie i dla niego...Ale chyba tak nie było..Kiedy maleństwo miało ok.3 miesięcy on odszedł...Do innej kobiety, znam ją a ona mnie...Mój świat runął...Schudłam chyba z 8 kg w ciągu tygodnia, nie miałam siły żyć...wtedy pojawił się Pan Bóg...powiedział "przyjdź" i poszłam...O NP słyszałam jeszcze w liceum ale nie wiedziałam jak się ją odmawia...znalazłam,zaczełam...Modliłam się też do wszystkich Świętych od spraw beznadziejnych...W drugim dniu odmawianej NP zadzwonił on..Kazał mi się zostawić w spokoju(używając wszystkich możliwych inwektyw)i radzić sobie samej.Jak się później dowiedziałam zrobił to dla niej,jako dowód miłości..ona tej rozmowy słuchała...Stwierdziłam,że nie modlę się dalej bo i po co...I wtedy jakiś wewnętrzny głos powiedział "trwaj" i trwam nadal.Oczywiście nie będę w tym osamotniona,bo widzę,że większość modlących się tak ma,jak napiszę,że na początku moja euforia była wielka,że byłam na 187% pewna,że zostanę wysłuchana, Pan M. wróci i będziemy żyć razem długo i szczęśliwie...Mijały kolejne dni i było coraz gorzej...Zaczęłam czytać świadectwa i widziałam,że przez to przechodzi większość z nas...Aż w końcu trafiłam tutaj.
pierwsze zetknięcie było bolesne...Ale wynikało to z tego,że pomimo odmawiania NP od ponad miesiąca moje rozumowanie było jeszcze na innych torach...I tutaj dziękuję dziewczynom,które szybko sprowadziły mnie na ziemię :)Zaczęłam myśleć co ja mogę dać od siebie i,że żeby Bóg mógł zadziałać w moim życiu,to ja muszę najpierw wyrazić chęci na tego życia zmianę...Bo założmy,że Pan M.wraca i co nadal mamy łamać 6 przykazanie??Dalej żyć jak żyliśmy??Dzisiaj wiem,że to niedpouszczalne..I nawet gdyby on wtedy wrócił to to nie wyszłoby od Boga...I tak mijały miesiące.Moja frustracja i zniechęcenie rosły, bo niedośc,że modlitwy nie były wysłuchane to jeszcze nie dostawałam nic innego ,mało tego było coraz gorzej.Odmawiałam,zresztą do tej pory odmawiam po 2 NP naraz.Każdego dnia kłóciłam się z Bogiem,wyrzucałam mu,że mnie nie kocha,że mnie nie chce itp., itd...I tak mijały dni,miesiące...Musiałam patrzeć na rosnące szczęście Pana M. i kobiety,do której odszedł..Dzisiaj jestem w trakcie 6 i 7 Nowenny i wiecie co...Jakiś czas temu(po ok. 7 miesiącach modlitwy i prób zmiany życia na takie z Bogiem) doszło do mnie w końcu,że cokowiek się stanie to Pan poprowadzi mnie tak,że będzie to dla mnie najlepsze. I nie ważne czy on wróci.W moim sercu jest spokój i ufność.Wiem,że będzie dobrze bo teraz kiedy już zaczynam powoli wpuszczać Boga do mojego życia,On nie pozwoli,żeby stała mi się krzywda.Wiem to na pewno.
Wszyscy,którzy tracicie nadzieję nie bójcie się.Pan jest obok,wystarczy wyciągnąć rękę.Tylko nie bójcie się zaufać.Ja jestem najlepszym przykładem i nie ma Nowenny,która nie byłaby wysłuchana,tylko trzeba zrozumieć,że skoro modlimy się o dobro to ono do nas przyjdzie ale w formie takiej dla nas najlepszej a nie takiej jak nam się wydaje.Ufajcie,ufajcie,ufajcie.
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !