"I wybaczcie - u mnie w wieku dwudziestu kilku lat Bóg byl ważny, ale
niekoniecznie na tyle aby wszystko inne, w tym uczucia ustepowaly mu
miejsca. " i tym zdaniem właśnie zaprzeczyłaś , Aniu sama sobie, bo
piszesz , że rozum w pojęciu ludzkim i dar rozumu to to samo.
Bardzo
dobrze napisała Iwonka, bo o dar rozumu to my mamy prosić, skrzętnie
bowiem je zakopaliśmy po Chrzcie, Bierzmowaniu. Widzisz , uczucia
przewyższyły Boga, więc coś jednak z tym rozumem było nie tak?
Ja
przez czterdzieści lat miałam rozum , że hej...byłam mądrą , rozsądną
dziewczyną po studiach, później właścicielem firmy, bardzo dobrą
księgową, znałam się na wielu rzeczach, miałam ogromną wiedzę ... i co z
tego, jak daru rozumu nie miałam ? A w tej chwili mogę powiedzieć , że zostały mi studia , które na nic się przydały.
To, że ktoś jest wierzący nie oznacza , ze ma dar rozumu, faktem jest , ze inaczej stara się myśleć, ale popełnia błędy niekiedy jakby nawet rozumu nie miał w ogóle.