Moja żona,została zmuszona sytuacją w naszej rodzince do zrobienia sobie prawka na stare lata,po 50.Oblewała przez półtora roku,sam nie wiem ile razy.W zeszłym roku powiedziała,że jedzie ostatni raz,bo ma dosyć.Ona pojechała,a ja z synem na kolana,za różaniec i łomotamy do nieba.Oj długo.Już kolana bolały.Jest telefon.Zdałam!I pisk.A pojechała zrezygnowana i dla formalności.Dzisiaj jeździ jak Kubica,już nie jestem jej potrzebny.Żartuję.Pomodle się za Ciebie.