Loading...

Post dzień 6 z bloga asia

Dzisiaj szósty dzień bez wszystkiego co okazało się że kocham w jedzeniu najbardziej: pieczywa (szczególnie tego białego!!), jajek, serów i kurczaka. Bardzo mi brakuje tradycyjnej kanapki z pajdy świeżego chlebka z masełkiem i żółtym serem.... wczoraj ugotowałam postny bigos według przepisu z książki p. Dąbrowskiej i wszystkim którzy go jedli (Mamie, koleżance i mężowi) bardzo smakował. Fakt, był dobrze przyprawiony, na szczęście zioła i przyprawy są w poście dozwolone, dodałam sporo majeranku, kminku, czosnku, trochę szarej soli, przecier pomidorowy własnej roboty.... ale oni jedli ten bigos ze świeżutkimi kajzerkami!!! 


dziś rozpoczęłam dzień sokiem z marchwi, natki pietruszki i buraków i znów towarzyszy mi to dziwne uczucie: głód ale zarazem brak apetytu na to co mnie czeka na śniadanie - czyli kolejna surówka. Mam nadzieję że tęsknota za pieczywem i serami minie zanim skończę post bo inaczej będzie to niezła męczarnia. Chociaż traktuję to jako wyrzeczenie i ofiarowuję Panu Bogu. Rozumiem teraz duchowy aspekt poszczenia.... 


Poza tęsknotą za konkretnymi składnikami mojej dotychczasowej diety, nie dolega mi nic wielkiego. Raz byłam bardzo osłabiona ale to chyba dlatego, że za późno po wstaniu zabrałam się za szykowanie soku. Jem niewiele ale to też dlatego że naprawdę większość rzeczy dozwolonych w poście jem z niechęcią. Smakują mi tylko buraczki z chrzanem, pieczone jabłka i ewentualnie marchwiowo-jabłkowa surówka. Ale nawet te niewielkie ilości postnych jarzynowo-owocowych dań zaspokajają mój fizyczny głód i energii mi nie brakuje. Dolegliwości ze strony mojego organizmu na razie brak, żadnego wielomoczu, pocenia, gorączki, żadnego kryzysu.... naczytałam się w książkach p. Dąbrowskiej jak chorzy reagują na post: "już w pierwszej dobie wystąpił wielomocz, już w drugiej dobie ustąpiło coś tam...." itp. zastanawiam się chwilami czy wszystko robię dobrze i czy takie odżywianie rzeczywiście działa i włączy u mnie spalanie zwyrodnień od środka? Wyobrażałam sobie straszne fizyczne cierpienia, wręcz ich oczekiwałam bo to byłby znak że "coś się dzieje" a ja, mimo ze jem z niechęcią, czuję się fizycznie lepiej niż przed postem!!


o dziwo, psychicznie post również pozytywnie na mnie działa. Bałam się go podejmować bo p. Dąbrowska przestrzega przed podejmowaniem go przez osoby które maja obniżony nastrój lub stany depresyjne. A mi ustąpiły poranne lęki, nie odczuwam już paniki przed kolejnym dniem, przestałam budzić się o 3-4 nad ranem i rozmyślać, a jak Mąż wstaje o 5 do pracy, to ja dalej zasypiam i budzę się dopiero z Basią koło 6-7. W ciągu dnia jestem bardziej skupiona, częściej przychodzi mi na myśl pomodlić się chociaż króciutko. Staram się podsycać w sobie wiarę i nadzieję na wyzdrowienie. Gdy byłam u spowiedzi tydzień temu, ksiądz wskazał mi fragment Listu Św. Pawła do Rzymian (rozdz.5) i codziennie go sobie powtarzam: 

"A NADZIEJA ZAWIEŹĆ NIE MOŻE GDYŻ MIŁOŚĆ BOŻA ROZLANA JEST W SERCACH NASZYCH PRZEZ DUCHA ŚW. KTÓRY ZOSTAŁ NAM DANY"


Poprzedni wpis     
     Następny wpis
     Blog

Moja Tablica

Monika
Sie 11 '14, 09:18
Asiu pięknie sobie radzisz! Chyba nie ma co brać do siebie wszystkiego o czym pisze p. Dąbrowska - każdy organizm jest inny i nie każdy będzie tak samo reagował. Dobrze, że tak "lekko" Ci przychodzi to dietowanie/poszczenie i że tak dobrze to na Ciebie wpływa, szczególnie w sferze duchowej, psychicznej :)Asiu pięknie sobie radzisz! Chyba nie ma co brać do siebie wszystkiego o czym pisze p. Dąbrowska - każdy organizm jest inny i nie każdy będzie tak samo reagował. Dobrze, że tak "lekko" Ci pr...Więcej…
Musisz się zalogować, aby komentować

Zapisz

Autor asia
Dodane Sie 9 '14, 09:12

Oceń

Twoja ocena:
Wszystkich: (0 ocen)

Archiwum