Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
W niedzielę zaliczyłam półmetek postu, przyjmując ze wytrwam 28 dni. Oczywiście zero jakichkolwiek reakcji mojego organizmu na takie żywienie. Fizycznie czuję się wręcz fantastycznie, mam dużo energii, nawet nie odczuwam zmęczenia mimo że kilkanaście ostatnich nocek było masakrycznych z powodu ząbkowania Basi. Nie wiem co o tym myśleć. W weekend zaliczyłam mega doła również z powodu zwątpienia czy ten post cokolwiek pomoże moim oczom. Postanowiłam więc kolejne dwa tygodnie postu poświecić za dusze czyśćcowe plus codzienna modlitwa, Muszę przyznać że jest to z mojej strony ofiara: w sobotę zaliczyłam grilla u sąsiadów: sałatka grecka z oliwą i fetą, pyszne mięsa z rusztu wszelkiego rodzaju, ciasto malinowe z czekoladą i świeżymi malinami, a dla mnie - cukinia z solą, buraczek upieczony na liściu chrzanu, grillowana marchewka. Mimo wrażenia jakie na mnie zrobiła gospodyni przyrządzając mi to wszystko (wie o moim poście), bardzo trudno się to jadło czując zapach mięsa i patrząc na inne pyszności. W niedzielę wróciły dzieci i trzeba było przygotować im kolację. Było cieplutkie bułeczki, twarożek, cielęce parówki które jakoś nigdy nie pachną a wtedy roznosiły aromat po całym domu!! No i teraz już wiem że dwa pierwsze tygodnie postu to był pikuś w porównaniu z tym co teraz muszę znieść :-) Rano dzieci proszą o owsiankę, jajecznicę, na obiad nie dla nich moja zupa na wodzie tylko coś treściwego, pachnącego ... a to dopiero drugi dzień jak dzieci wróciły i dogadzam im kulinarnie sama przegryzając jałowego brokuła z pary...
Moja Tablica