Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Odkąd jestem na diecie owocowo-warzywnej, cały czas myślę o odżywianiu: jak jadłam dotychczas, czym karmiłam dzieci, co gotowałam albo jakie produkty kupowałam. Uporządkowałam segregator z własnymi przepisami, uzupełniłam, coś powyrzucałam…. Kupiłam kilka książek o zdrowym żywieniu, polubiłam na facebooku kilka kulinarnych stron i blogów, bardzo ciekawych!
Między innymi znalazłam bloga gdzie dziewczyna wyjaśnia dokładnie dlaczego w poście Daniela nie można zjeść nawet łyżki oliwy ani nie można nic posłodzić czy zabielić zupy śmietanką. Dr.Dąbrowska tylko zaznacza ze nie wolno, ale nie wyjaśnia dlaczego.
Do „hitów” książkowych należą: „Zamień chemię na jedzenie” Julity Bator oraz „W dżungli zdrowia” Beaty Pawlikowskiej. Zamówiłam też malutką książeczkę Pawlikowskiej „15 przepisów na początek”, gdzie opisuje jak zrobić 15 bardzo łatwych, smacznych i pożywnych dań jednogarnkowych. Właśnie dokładnie przeanalizowałam każdy z tych przepisów i uderzyła mnie jedna ciekawa rzecz: dieta proponowana przez B.Pawlikowską to nic innego jak dieta owocowo-warzywna wzbogacona we wszelkie kasze i warzywa strączkowe!! Czyli dokładnie to samo co zaleca p. Dąbrowska w zdrowym odżywianiu! Z tą małą różnicą że p. Dąbrowska dopuszcza okazjonalne spożywanie nabiału, ryb i drobiu, podczas gdy B.Pawlikowska jest całkowitą weganką.
Wszystkie przepisy które podaje w swojej książeczce p. Dąbrowska na pierwszy rzut oka wydawały się nieciekawe i jałowe, ale okazały się niezłe, niektóre bardzo smaczne. Można się spodziewać wiec że zdrowe odżywianie proponowane przez p. Dąbrowską i przepisy podane przez B. Pawlikowską to smaczne rzeczy które spodobają się rodzinie bo zamierzam je wszystkie wypróbować. Niektóre już zrealizowałam i okazało się że mój synek przepada za pełnoziarnistym brązowym makaronem (który pachnie okropnie i pewnie mnie by nie posmakował J)
Obie panie mają wiele wspólnego ze sobą: obie podkreślają ważność kasz i warzyw strączkowych w diecie, obie całkowicie odrzucają i każą wyrzucić z diety „biel” czyli białe pieczywo pszenne, biały cukier, białą mąkę, biały ryż i białe makarony, obie wierzą w samoleczące możliwości naszych organizmów, obie też uważają że żywienie nasze może być naszym lekarstwem pod warunkiem że będziemy uważali co jemy.
I najważniejsza rzecz - coś, co przeczytałam wczoraj w „Dżungli zdrowia” i co dodało mi nowej nadziei i wiary że droga którą obrałam jest właściwa: B. Pawlikowska w swojej książce wspomina o… mętach!!!! Opisuje je w rozdziale „meduzy w oczach”. Pisze jak zaobserwowała ciemnie plamy w jednym oku, uczucia jakie jej towarzyszyły wtedy tak bardzo podobne do moich…. Jak poszła do okulisty a on wyjaśnił jej co to jest (diagnoza identyczna z moją: starzejące się oko, oddzielanie się szklistki, nic nie da się zrobić, trzeba przywyknąć itp….), i jak ten problem ustąpił gdy całkowicie zmieniła zasady swojego odżywiania wyrzucając chemię z pożywienia. W swoich książkach pisze o tym że jest to możliwe i wykonalne i podaje wskazówki jak to zrobić…. Wyzwanie życia!!!
Teraz wiem, że gdy skończę post, zacznę żywić siebie i rodzinę w inny sposób. Kupiłam mąkę orkiszową z młyna, mam kilka przepisów na chleb, chcę spróbować sama upiec. Zaznajomiłam się z ciecierzycą, soczewicą, nasionami i warzywami strączkowymi. Posiałam własne zioła i różne zieleninki w kuchni. Co prawda wiem z góry ze nie zrezygnuję z ryb, jajek i chociażby odrobiny nabiału (ze względu na zbyt silne przyzwyczajenia i ze względu na dzieci bo uważam że one potrzebują tych składników diety bo rosną, oraz ze względu na nich nadal będę piekła ciasta) ale i tak jest to wielka rewolucja w mojej kuchni i moim życiu. Ale coś czuję że najważniejsza!!
Co do samego postu – nic się nie zmieniło: nadal jem co jadła, walczę z pokusami bo rodzina je „pachnąco i chrupiąco”, mój organizm nie zaliczył jak dotąd żadnego kryzysu ozdrowieńczego chociaż restrykcyjnie zachowuję wszelkie zasady podane przez p. Dąbrowską. Przetrwałam jeden z dwóch tygodni z dziećmi gotując równocześnie sobie i im (czytaj: wdychając aromatyczne zapachy i próbując je zignorować żeby nie oszaleć) więc po raz pierwszy pomyślałam dzisiaj że uda mi się wytrwać miesiąc. W końcu pozostał tylko jeden tydzień!!
Moja Tablica