Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
właśnie konczy się 8.dzień mojego postu i nadal nic się nie dzieje. Żadnych kryzysów, bólu, NIC. Jem mało, wręcz niechętnie, tylko po to by zaspokoić głód który i tak pojawia się rzadko. Cały ten post to bardziej aspekt duchowy - musze walczyć z pokusą zjedzenia czegoś czego mi brak - teraz nagle zaczęłam dotkliwie odczuwać brak tłuszczu (mam ochotę dolać oliwy do sosu albo marzę o maśle) i mięsa (wyobrazam sobie ziołowego kurczaka z rożna) bo fizycznie głód jest naprawdę niewielki. wciąż myślę czy wszystko ok z tą moją dietą, czy czymś jej nie psuję, np surową wodą z kranu (piję tylko przefiltrowaną) albo tym, że warzywka niektóre są z bazarku a wiec pewnie na nawozach.... zaczynam się martwić! czytałam na stronie dr Dąbrowskiej ze są ludzie którzy nie mają kryzysów ozdrowieńczych, to ci którzy prowadzili zdrowy tryb życia przed postem. Ale przecież ja do takich nie należę! Jadłam sporo przetworzonych produktów, lubię smażone rzeczy, lubię słodką kawę z mleczkiem, białe pieczywo a i od Mc Donalda nie stroniłam, te ich śmieciowe cheesburgery po prostu mi smakowały.... wiec chyba mam się z czego oczyszczać? a tymczasem ze strony mojego organizmu ciiiiiiiszaaaaaa.................
Moja Tablica