Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Zwolniliśmy trochę tempo i jakoś lżej jest, nie ma tej gonitwy. Nie muszę odmawiać nowenny z językiem na brodzie między jednym majdnięciem pędzlem, a drugim. Teoretycznie nie musiałam tego robić w takiej formie, ale żal mi było każdej spokojnej minuty, którą mogłam wykorzystać. Tym bardziej, że wieczorami nie miałam na nic siły i zasypiałam gdy tylko usiadłam.
Dziś wizyta u lekarza, moje bóle nadal mi dokuczają, choć juz nie tak dotkliwie. Kciuk boli jakby o wiele bardziej, nawet spuchł delikatnie mimo okładów i różnorakich maści. Biodro... nauczyłam się go tak strasznie nie obciążać i pobolewa tylko przy wstawaniu, lub szybkim marszu, za to ból przeszedł do pięty i na nią z kolei, od prawie tygodnia, nie mogę stanąć. Myślałam że to wina butów, złej wkładki albo czegoś, ale na razie jak na złość nie przechodzi. Zwykły odcisk i ból z nim związany ustąpiłby po kilku dniach, ten nie chce. Mąż się na mnie wścieka, bo czasem ledwie idę i nie rozumie, że to nie takie hop siup i ze na wizytę i wyniki trzeba poczekac. Mam takie dziwne wrażenie, ze nic nie wyjdzie. Choć z drugiej strony chyba wolałabym żeby coś wyszło, bo przynajmniej wiedzialabym jak to leczyć.
Moja Tablica