Loading...

Blog Domi27

Wcześniej nie miałam odwagi nic napisać o sobie. Ale teraz tego potrzebuję. Wstyd przyznać, ale naprawdę myślałam kiedyś, że jestem wyjątkowa w oczach Boga, że przez to iż uczęszczam na mszę św. co niedzielę i wierzę to dostaję zdrowie i nic złego mnie nie spotyka. Patrzyłam na innych nieszczęścia, współczułam i myślałam "mnie to nie spotyka na pewno z tego powodu, że wierzę". Myślałam tak aż do czasu... gdy minęłam 20sty rok życia i wszystko odwróciło się o 180 stopni. Wiem, że winna jestem ja i mój grzech, często to sobie powtarzam i wtedy czuję się bezsilna...

Zachorowałam na dyskopatię kręgosłupa lędźwiowego, której lekarze przez kilka lat nie potrafili zdiagnozować, każdego dnia żyję z ogromnym bólem, a każdego roku jest coraz gorzej. Nie widzę jasnej przyszłości dla siebie. Do tego choruję na Hashimoto i niedoczynność tarczycy i mam problemy z zajściem w ciążę, oprócz tego ciężki refluks żołądka z okresami remisji. Po drodze spotkały nas z mężem choroba serca mojego Taty, który całe życie ciężko pracował na utrzymanie rodziny, cukrzyca Mamy, alkoholizm teścia, problemy w pracy męża, śmiertelne nowotwory dwóch młodych osób w rodzinie, śmiertelny wypadek i samobójstwo także w rodzinie. Teraz moja dyskopatia środkowego i górnego odcinka kręgosłupa. Jestem po studiach lecz nie mam pracy, chociaż nie wyobrażam sobie z moim kręgosłupem w niej jednego dnia, gdyż na stażach przeżywałam koszmar cierpienia. Mieszkamy z mężem z rodzicami bo nie ma szans na kupno jakiegokolwiek mieszkania. Przez ten ból kręgosłupa nie mam nawet siły zaplanować kolejnego dnia... To wszystko i wiele innych zdarzeń jeszcze po drodze nawarstwiło się i podsuwa mi w głowie jedyny komentarz: "Dlaczego ja, mając 26 lat? Dlaczego aż tyle tego? Jak będzie wyglądała nasza przyszłość w moim stanie?" Ktoś by powiedział "inni mają gorzej" i ja też tak mówię jednocześnie dziękując Chrystusowi za to co mam. Ale to, że inni mają gorzej nie zmieni mojego stanu i problemów, z którymi się borykam. Patrząc na moich rówieśników, którzy realizują plany bez żadnych problemów, czasami robi mi się smutno, chociaż cieszę się ich szczęściem.

W tej chwili jest bardzo ciężko, ale POMIMO WSZYSTKO powierzam siebie, swoje cierpienia i życie Jezusowi, bardzo zbliżyłam się do Niego. Wierzę, że któregoś dnia zabierze ode mnie to, co złe i wyprostuje ścieżkę życia:) Niegdyś nie słyszałam o Nowennie Pompejańskiej, a wczoraj ukończyłam trzecią.

Szczęść Boże i dobrego dnia dla wszystkich i proszę o malutką modlitwę za mnie :)