Proszę wytłumaczcie mi dlaczego żadna moja modlitwa i łzy i cierpienie nie działają na alkoholika który niebawem z przepicia po prostu umrze.... rok temu w styczniu odmówiłam Nowenne Pompejańską, jaka byłam szczęśliwa że po trzech miesiącach od zakończenia Nowenny On przestał pić jak ręką odjąć, wytrzymał 10 miesięcy i zaczął na nowo, co się DZIEJE? w tym roku po 10 miesiącach trzeźwości gdy sięgnął pierwszy raz po alkohol to po prostu nawet cudem zaprowadziłam go do spowiedzi, przyjął komunie, coś tam się próbował modlić..... i nadal nic, nadal się zabija na oczach moich i dziecka. to jak to jest z tą Pompejańska? działa na chwilę? ktoś został uleczony z raka na rok i rak wrócił? inne modlitwy też za niego odnawialam, wyje do nieba, błagam Boga a tu nic..... tylko mi nie mówcie że Bóg tak chce.... Bóg nie chce jego pijaństwa i cierpienia naszej rodziny.... nigdy nie uwierzę i nie zaakceptuje tego, że tak ma być bo taka jest wola Boga. Co mogę jeszcze zrobić dla tego człowieka? Bo zrobiłam już wszystko co mogłam i nie ma sensu tego wymieniać.