W piątek 22.02.13 skończyłam odmawiać moją pierwszą Nowennę Pompejańską. Moja prośba nie została wysłuchana,jednak otrzymałam wiele innych łask.
Na Nowennę trafiłam przypadkowo - przeglądając historię w komputerze. Poczytałam o niej trochę i
postanowiłam, że ja również spróbuję modlić się w taki
sposób. Przyznam szczerze, że kiedyś nie specjalnie lubiłam
modlić się na różańcu. Zawsze mi się strasznie dłużył, a
odmawianie codziennie 3 bądź 4 tajemnic codziennie przez 54 dni
wydawało mi się wprost niemożliwe. Dałam jednak radę i nie
żałuję. Z początku nie było łatwo. Moje stany depresyjne
znacznie się pogłębiły, stałam się bardziej agresywna w
stosunku do przebywających ze mną osób, moje relacje z
przyjaciółką się pogorszyły, miałam straszne myśli... Wstyd
się przyznać, ale nie raz podczas odmawiania różańca miałam
ochotę trzasnąć nim gdzieś w kąt i dać sobie z tym wszystkim
spokój, bo "przecież to i tak nie ma sensu". Na domiar
złego moja babcia trafiła do szpitala, a lekarze wyrokowali albo
śmierć, albo, że tak powiem, życie jako roślinka. Codziennie
jednak powtarzałam sobie, że dam radę, że przecież musi być
lepiej. Nie ustępowałam i modliłam się dalej. Różaniec przestał
kojarzyć mi się z nudną, niekończącą się modlitwą. Polubiłam
to. Zauważyłam również, że znalazłam w nim ukojenie. Kiedy
sięgam po różaniec jest mi na duchu dużo lżej. Relacje z
bliskimi mi osobami również się poprawiły,a co najważniejsze,
moja babcia WRACA DO ZDROWIA! Jeszcze nie wiadomo czy będzie
mogła chodzić, czy nie i czy odzyska władzę w ręce, ale przecież
wciąż żyje. I to nie w stanie wegetacji!
Pomimo, iż moja
intencja nie została jeszcze wysłuchana, mam wrażenie, że
dostawałam w tej sprawie dużo znaków, jakby Przenajświętsza
Panienka mówiła: "Poczekaj, przyjdzie jeszcze czas".
Pewnego dnia zasnęłam w łóżku nad zeszytem. Było już późno,
koło 23. Mam bardzo twardy sen i zwykle kiedy zasypiam o tej
godzinie to śpię już do rana. Nie odmówiłam jeszcze Nowenny.
Śniło mi się, że dostałam wiadomość od przyjaciółki. Jej
treść brzmiała "NIE PODDAWAJ SIĘ!". Natychmiast się
obudziłam i chwyciłam za różaniec. Wierzę, że był to znak, za
który jestem bardzo wdzięczna. Dzięki Nowennie stałam się również bardziej pokorna i cierpliwa. Moje samopoczucie również
się poprawiło. Staram się powierzać wszystko Bogu (chociaż
przyznam, jest to trudne), oraz uczę się modlitwy na nowo. Już nie
tylko proszę, ale również dziękuję za wszystkie okazane mi łaski,
nawet tych , których nie dostrzegam swoim ułomnym okiem. Zbliżyłam się do Boga. Patrzę na wszystko nieco inaczej niż do tej pory. Zauważyłam również, jak wiele ludzi potrzebuje modlitwy...
Miałam
teraz dwudniową przerwę w Nowennie i przez te 2 dni nie odmawiania
różańca czegoś mi brakowało. Dzisiaj spróbuję przystąpić do
drugiej Nowenny w tej samej intencji. Mam nadzieję, że wytrwam w
modlitwie.
Szczęść Boże!