Uważam, że skoro Agnieszka wyszła za mąż za człowieka, o którym wiedziała, jaki jest to jest zobowiązana zrobić wszystko co w Jej mocy aby naprawić to co się stało. W ostateczności nawet przed sądem będzie musiała zeznać czy zrobiła WSZYSTKO, żeby uratować małżeństwo. Jak będzie mogła powiedzieć, ze tak skoro tak na prawdę nie zrobiła nic? Telefony i sms-y to nie jest ratowanie małżeństwa. Nie bijajmy Agnieszce do głowy ostatecznego rozwiązania.
Jerzy sam pisałeś o swoim zięciu, który nie chodził do kościoła. Czemu nie doradziłeś swojej córce żeby się z nim rozeszła? To przecież prostsze niż modlenie się o nawrócenie, niż walka o to aby się zmienił. A jednak Twoja żona podjęła modlitwę w jego intencji, ofiarowała swoje cierpienie w tej intencji. Napiszesz, ze to nie to samo a ja uważam, że jest to bardzo podobna sytuacja.
Pozwólmy Agnieszce zawalczyć o swoje małżeństwo. Wesprzyjmy Jej starania modlitwą a nie na forum katolickim, poświęconym Maryi, namawiamy Ją do odejścia od męża i ułożenia sobie na nowo życia tylko dlatego, że Jej mąż się obraził. Nawet jeżeli Jej mąż zachował się jak gówniarz to nie jest powód do wnoszenia sprawy o rozwód czy choćby separację.