Loading...

moje małżeństwo | Forum Nowenny Pompejańskiej

Monika
Monika Lip 6 '14, 17:26

Uważam, że skoro Agnieszka wyszła za mąż za człowieka, o którym wiedziała, jaki jest to jest zobowiązana zrobić wszystko co w Jej mocy aby naprawić to co się stało. W ostateczności nawet przed sądem będzie musiała zeznać czy zrobiła WSZYSTKO, żeby uratować małżeństwo. Jak będzie mogła powiedzieć, ze tak skoro tak na prawdę nie zrobiła nic? Telefony i sms-y to nie jest ratowanie małżeństwa. Nie bijajmy Agnieszce do głowy ostatecznego rozwiązania. 



Jerzy sam pisałeś o swoim zięciu, który nie chodził do kościoła. Czemu nie doradziłeś swojej córce żeby się z nim rozeszła? To przecież prostsze niż modlenie się o nawrócenie, niż walka o to aby się zmienił. A jednak Twoja żona podjęła modlitwę w jego intencji, ofiarowała swoje cierpienie w tej intencji. Napiszesz, ze to nie to samo a ja uważam, że jest to bardzo podobna sytuacja. 


Pozwólmy Agnieszce zawalczyć o swoje małżeństwo. Wesprzyjmy Jej starania modlitwą a nie na forum katolickim, poświęconym Maryi, namawiamy Ją do odejścia od męża i ułożenia sobie na nowo życia tylko dlatego, że Jej mąż się obraził. Nawet jeżeli Jej mąż zachował się jak gówniarz to nie jest powód do wnoszenia sprawy o rozwód czy choćby separację.

Agnieszka
Agnieszka Lip 6 '14, 17:57
Wiem, że się miotam i co chwilę piszę inaczej, wybaczcie, to jest dla mnie naprawdę najtrudniejsza sytuacja w życiu, jaką miałam do tej pory przynajmniej.
Podjęłam decyzję, nie czekam do jutra. Dzisiaj ok 20.00 pojadę do niego. Droga zajmie mi około dwóch godzin, niecałych, więc będę mieć pewność że raczej będzie już w domu (chociaż myślę, że cały czas jest). Nie wiem do końca czy dobrze robię, ale pogorszyć już się raczej nic nie pogorszy.
Przekonała mnie Monika, z tym że muszę mieć pewność, że zrobiłam WSZYSTKO. Jeżeli możecie to proszę Was o wsparcie w modlitwie żeby mąż chociaż wpuścił mnie do domu i żebyśmy mogli przeprowadzić jakikolwiek dialog, to już będzie dla mnie naprawdę bardzo bardzo dużo, więc tylko o to proszę już na ten dzień. Dam oczywiście później znać.
Monika
Monika Lip 6 '14, 17:59
Agnieszko masz moje wsparcie modlitewne od tej chwili i przez tak długi czas jak tylko trzeba będzie!
Marzena
Marzena Lip 6 '14, 18:45
Pomodle sie za Ciebie i napewno bedzie dobrze! ja bym siedziala pod drzwiami dopoki by nie otworzyl :)
Monika
Monika Lip 6 '14, 18:45

Cytat z Marzena ja bym siedziala pod drzwiami dopoki by nie otworzyl :)
Jerzy
Jerzy Lip 6 '14, 19:35
Moniko chyba mylisz pojęcia mieszając w to mojego zięcia i jego letni katolicyzm. On zawarł ślub kościelny, ochrzcił dzieci i bywał w kościele "od wielkiego dzwonu" czyli najważniejsze święta. Poza tym był przykładnym ojcem i mężem (nam też okazywał należny szacunek) więc nie ma tu żadnego podobieństwa. 


Agnieszko jestem z Tobą w modlitwie i życzę Ci żeby szczęśliwie się zakończyło Wasze spotkanie. 


Iwono a jeśli mąż umrze też powinna być sama aż do śmierci? I głowę popiołem posypywać? Jeśli małżeństwo było nieważne to nie widzę żadnych przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego z normalnym odpowiedzialnym i kochającym mężczyzną. 


Odczuwam w Was chęć do ustawiania komuś życia w wiecznym cierpieniu. Ciekawe czy same też tak bardzo pragniecie unieszczęśliwić siebie i swoich najbliższych? Tak jak by Bóg chciał żeby wszyscy na świecie byli cierpiętnikami. Przyjąć krzyż który spadnie na nasze barki to jedno ale samemu skazywać się na cierpienia to jest choroba psychiczna a nie wiara.  


Iwona
Iwona Lip 6 '14, 19:46

Jerzy byc wdowa a malzatka to chyba roznica.Nie bede nic wiecej pisac bo jestem oszolomiona- negatywnie Twoja postawa .Po miesicznym konflikcie podsuwasz dziewczynie pomysl z uniewaznieniem malzenstwa.O tym co pisalam wiem z poradni katolickiej.

Monika
Monika Lip 6 '14, 19:51

Cytat z Jerzy a jeśli mąż umrze też powinna być sama aż do śmierci?

my tu mówimy o małżeństwie, które trwa. Życie po śmierci jednego z małżonków to zupełnie inna sprawa.



Cytat z Jerzy Jeśli małżeństwo było nieważne to nie widzę żadnych przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego z normalnym odpowiedzialnym i kochającym mężczyzną. 

a skąd Twoje przeświadczenie o tym, ze małżeństwo Agnieszki zostało nieważnie zawarte? 




Cytat z Jerzy Odczuwam w Was chęć do ustawiania komuś życia w wiecznym cierpieniu. Ciekawe czy same też tak bardzo pragniecie unieszczęśliwić siebie i swoich najbliższych? Tak jak by Bóg chciał żeby wszyscy na świecie byli cierpiętnikami. Przyjąć krzyż który spadnie na nasze barki to jedno ale samemu skazywać się na cierpienia to jest choroba psychiczna a nie wiara.  
A Ty Jerzy proponujesz wygodne usunięcie "problemu" ? 
Bóg na pewno nie namawiał by do unieważniania małżeństwa. Przykre jest to, że takie słowa padają z ust osób uważających się za wierzących. Najlepiej kogoś na starcie skreślić, wyrzucić go ze swojego życia bo jest kłopotem. Maż Agnieszki pogubił się, pewnie wina leży po obu stronach. Więc nie wskazujmy Agnieszce drogi na skróty. 

Monika
Monika Lip 6 '14, 19:59
Agnieszka powinna zaraz wyruszyć w drogę do męża więc pomódlmy się o to aby rozmowa Agnieszki z mężem doszła dzisiaj do skutku i oby przyniosła dobre owoce.



Natalia
Natalia Lip 6 '14, 20:28
Walcz Agnieszko jesli widzisz jakies szanse. Zrob wszystko co w Twojej mocy. Jesli sie nie uda to przynajmniej nie bedziesz miec wyrzutow, ze za szybko sie poddalas... Ja walczylam o to aby moje dziecko mialo ojca, rodzine...Wytrzymalam tylko dwa miesiace. Dzis slysze, ze jako kobieta nie mam honoru bo jak mozna walczyc o faceta...Nawet dzis przy kawie moja przyjaciolka zapytala: jak taka madra kobieta moze kochac takiego glupka i czekac na jego powrot. A no moze choc juz nie wierzy w ten powrot i juz o to nie prosi ani jego ani Boga bo sama nie wiem co byloby gorsze.
Jednak na Twoim miejscu Agnieszko nie poddalabym sie tak szybko-Pan Bog Wam poblogislawil w sakramencie malzenstwa. Jeszcze nie wszystko stracone.
Natalia
Natalia Lip 6 '14, 20:40
A ja slowa Jerzego biore sobie gleboko do serca i glowy-ROZUMU. Jerzy powinienes czesciej udzielas sie na innym forum-"modlitwa o milosc". Tam sa tez potrzebne takie rady.
Dorota
Dorota Lip 6 '14, 21:04
A ja Was wszystkich o coś poproszę, zanim cokolwiek postanowicie doradzic, to najpierw to przemódlcie, uważnie wcześniej czytając , co kazdy napisał wcześniej, chocby po to by kogoś nie urazic, ale zrozumieć...w takich kwestiach nie może być wymówki , że nie ma na to czasu, że za dużo juz to napisane, a z tym się wielokrotnie spotkałam już na forum. Małżeństwo to zbyt poważna sprawa , by sobie je lekceważyć. Jeśli ktoś nie potrafi znaleźć czasu na wniknięcie w tę sytuację i przede wszystkim modlitwę za to , jak ma wyglądać  głos w tej sprawie , to lepiej niech nie doradza, nie wchodzi w ogóle, bo będzie to wyglądać jak w Słowie  "ślepy ślepego prowadzi".
Agnieszka pisze , że pojechała do męża.... módłmy się , a nie kłóćmy...

Jerzy
Jerzy Lip 6 '14, 21:18
Cristeros zanim komuś zarzucisz ciężki lub lekki grzech to na początek sam zrób rachunek sumienia, potem popatrz w lustro czy nie masz belki w oku. Na koniec tak długo czytaj tekst który chcesz komentować aż zrozumiesz sens wypowiedzi. Wiem że to może przerasta Twoje możliwości ale spróbować warto. Wróć do mojego tekstu i poszukaj wypowiedzi na temat rozwodu kościelnego, ja nigdy o takim nie słyszałem więc nigdy nikomu go nie proponuję. 
Monika
Monika Lip 6 '14, 21:22
Modlmy sie za Agnieszke i Kube aby Pan pomogl im przezwyciezyc klopoty. 
Iwona
Iwona Lip 6 '14, 21:34
Natalio dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych Bog moze zrzucic nawieksze bloto z czlowieka.Walczy sie o czlowieka jezeli wierzysz w Boze cuda .Ja w takie wierze bo je przezylam.
Dorota
Dorota Lip 6 '14, 22:23
Piotrze, pisząc to co napisałam miałam na myśli jedynie abyśmy sercem wnikali  w to , co każdy z nas  wcześniej napisał, a przede wszystkim w to , co pisze ten, który o pomoc prosi.  Inaczej robi sie bałagan, a proszący  za przeproszeniem głupieje....


Agnieszka
Agnieszka Lip 7 '14, 17:36
Dziękuję Wam wszystkim za modlitwę.
Pojechałam wczoraj, niestety męża po prostu nie zastałam. Czekałam na klatce schodowej ponad godzinę, ale on nie wracał. Samochód jego stał przed blokiem.
Zostawiłam w drzwiach list (który wcześniej przygotowałam w domu, biorąc pod uwagę taką ewentualność że go nie będzie). No dzisiaj jest oczywiście to samo - brak odzewu.
Ja postanowiłam wziąć sobie do serca to co mówi mi moja psycholog w tym temacie (byłam dzisiaj), po prostu nie robić już nic, do końca wakacji zająć się sobą.....a to co on robi....to mimo depresji (jeśliby ją miał) jest po prostu zwykłym znęcaniem się nade mną psychicznym. Wie, że go kocham, a mimo tego sprawia że bardzo cierpię. Psycholog podejrzewa nawet z tego co mówię osobowość psychopatyczną i dwubiegunowość (raz Kuba jest do rany przyłóż, idealny mąż, cudowny facet, planujemy życie na nie wiem ile do przodu, a raz gdy mu coś nie pasuje - wybucha, strzela fochy, obraża się i nie chce się odzywać a teraz już nawet kontaktować).
To chyba tyle z mojej strony, muszę zadbać o siebie i tak też zrobię, modlić się będę nadal oczywiście, ale zostawiam to już definitywnie czasowi. Na pewno nie będę już jechać drugi raz (chyba żeby się skontaktował ze mną). Ja jestem nadal wierząca, ale nie będę poświęcać całego swojego życia jeśli jednak on się nie zmieni, po prostu nie będziemy razem i tyle....życie też mam tylko jedno i o nie trochę muszę powalczyć.
Dziękuję Wam jeszcze raz.
Jan
Jan Lip 7 '14, 20:07
Dokładnie i jedź do Francji tam jak zmienisz otoczenie to też się zrelaksujesz, odprężysz, a mąż jak przemyśli to sam się odezwie. Ty się módl i oddaj to Bogu. Kto wie może jak wrócisz to sytuacja się odmieni. 
Monika
Monika Lip 7 '14, 21:52
Zrobilas co moglas. Teraz faktycznie pozostaje czekac.

Oby w krotkim czasie wszystko sie wyjasnilo zebys wiedziala na czym stoisz.


Jerzy
Jerzy Lip 8 '14, 06:56
Kasiu jeśli uważasz że tak zachowuje się normalny, kochający mężczyzna to dziwne masz pojęcie o miłości i normalności. Tak jak już kiedyś pisałem - małżeństwo to jest sakrament i świątynia Boga, ma być jednym ciałem i jedną duszą. Jeśli boli żonę to i mąż cierpi, normalny człowiek nie będzie kroił swojej lewej ręki i jej solą posypywał żeby bardziej bolało więc nie chce również krzywdzić swojej żony czy dziecka. Mój śp. tata mi mówił że sprzeczka w rodzinie to jest rzecz normalna ale nie powinno się kończyć dnia (iść spać) jeśli nie odmówi się pacierza a wcześniej nie pogodzi się z małżonkiem. Ciche dni lub sprzeczki więc mogą zaistnieć ale trwać max do wieczora (pacierza). 

Modlitwa jak najbardziej bo nawet za wrogów trzeba się modlić a co dopiero za osoby które kochamy. 

Teraz Agnieszka musi zadbać o swoje zdrowie i równowagę psychiczną bo tylko wtedy ma szansę na uratowanie miłości i zgody. 

Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 8 9 »