Loading...

moje małżeństwo | Forum Nowenny Pompejańskiej

Ewka
Ewka Sie 14 '14, 15:17

Dla wyjaśnienia coś dodam. Kościół nie unieważnia ważnie zawartego małżeństwa, stąd nie ma takiego pojęcia jak "unieważnienie małżeństwa" w Kościele. Natomiast Kościół może stwierdzić, że małżeństwo jest nieważne od samego początku, stąd pojęcie "stwierdzenie nieważności". Kodeks Kanoniczny wymienia przyczyny dla których uznaje się mażeństwo za nieważne.

"Jeżeli mówimy, że małżeństwo jest nieważnie (w prawnokanonicznym rozumieniu tego sformułowania) oznacza to, że w od samego początku, już od złożenia przysięgi małżeńskiej dotknięte było ono pewną wadą określoną przepisami prawa."

Agnieszka
Agnieszka Sie 17 '14, 11:41

Witam Was, nie było mnie długo, wczoraj wróciłam z wakacji z nad morza. Dziękuję Wam wszystkim za rady. Nowennę odmawiam i za parę dni już kończę. Przez ten czas jak mojego męża nie ma zrozumiałam, że ja już po prostu nie powinnam o niego walczyć bo widocznie nie jest to człowiek dla mnie i z problemami psychicznymi, zresztą pisałam o tym wcześniej. Możliwe, że pomogła mi w tym właśnie nowenna, abym to zrozumiała, ponieważ na początku jak zaczęłam ją odmawiać skupiałam się jedynie na tym aby on wrócił, że dałabym za to bardzo dużo itp. Teraz wiem, że niekoniecznie tak byłoby dobrze. Mój prawie już były mąż ma problemy emocjonalne i jest pod wielkim wpływem swojej matki, stawia ją na pierwszym miejscu więc nie ma tutaj już miejsca dla mnie. Jeżeli Bóg zechce dokonać cudu i sprawić że mąż zmieni się diametralnie, najlepiej jakby odciął zupełnie się od matki bo ona ma na niego zgubny wpływ i tak dalej to zawsze może takiego cudu dokonać, ale szczerze to ja nie wiem czy umiałabym mu już zaufać, widziałam wręcz jego psychopatyczny wzrok  gdy wpadał w gniew więc nie sądzę żeby Bóg chciał abym do końca życia żyła w strachu czy przypadkiem mąż nie wystartuje następnym razem z nożem.

Sprawa rozwodowa jest pod koniec października, ma nadzieję że skończy się na jednej, mąż nadal nie próbował w żaden sposób skontaktować się ze mną, po prostu potraktował mnie jak najgorszą rzecz uciekając ode mnie i wysyłając mi papiery rozwodowe. Namówiła go za pewne do tego jego sama rozwiedziona chora psychicznie matka ponieważ już od początku naszego "małżeństwa" na każdym kroku przypominała mi, że przecież synuś jest jej. Podsumowując jeżeli on mnie nie chce to ja również nie chcę mieć z nim już więcej nic wspólnego, wszelakie wielomiesięczne modlitwy w tej intencji są już tutaj nie dla mnie, widocznie Bóg nie chce nas razem i tyle. Ja natomiast jak wszystko się zakończy postaram się poukładać swoje życie na nowo przy boku NORMALNEGO mężczyzny. To jest już ostatecznie ostatni mój wpis tutaj, dziękuję mimo wszystko Wam wszystkim, nie będę się już udzielać.

Być może postaram się o stwierdzenie nieważności, chociaż do końca w to i tak nie wierzę chociażby przez to, że wcześniej takie unieważnienie było możliwe tylko z powodów np przymuszenia kogoś do ślubu, a teraz od któregoś tam roku to się zmieniło, nie sądzę, żeby Pan Bóg w niebie siedział z kalkulatorem i kalendarzem i słuchał tego co akurat w danym czasie stwierdził sąd biskupi. Uważam moi drodzy, że Bóg jest ponad tym wszystkim. Jest ponad sądem biskupim, ponad kazaniem księdza i tym podobne i samo mierzenie Boga w kategoriach ludzkich jest po prostu błędem w założeniu.

Pozdrawiam Wszystkich

 

Monika
Monika Sie 17 '14, 18:11

Myślę, że nie chodzi o to, że mąż Agnieszki atakował ją z nożem w ręku tylko, że być może mógłby gdyby ponownie się zeszli. 

Iwona
Iwona Sie 17 '14, 21:02

A  ja nie jestem zdziwiona ,ze Agnieszka nie uratowala swojego malzenstwa .Jeszcze przed spotkaniem z mezem  wypowiadala sie o nowym zwiazku   to jak Bog mogl jej pomoc.

Jerzy
Jerzy Sie 17 '14, 21:57

Niestety znów pisząc o modlitwie odchodzisz Agnieszko daleko od Boga lekceważąco wypowiadając się o biskupach i kazaniach księży :( . Świadectwa wielu świętych KK i cuda dokonane za ich wstawiennictwem wskazują że miłość, posłuszeństwo i pokora są nam niezbędne. Znam sporo osób żyjących w nieformalnych związkach i pomimo że chodzą do kościoła i podobno się modlą to widzę jak są otwarci na wszelkie nowinki tzw. "kościoła otwartego" a faktycznie na grzech. Skoro sami żyją w grzechu to są otwarci na tolerowanie zła u innych i u siebie. Jedna taka osoba jest pewna że będzie zbawiona bo często msze zamawia i większe ofiary daje niż inni. Tak jak by forsa zapewniła jej miejsce w niebie. 

  

Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 8 9