Kochani, pomóżcie.
Jestem już prawie w połowie mojej drugiej i trzeciej nowenny pompejańskiej (odmawiam dwie na raz) i tak, jak w trakcie pierwszej, nadchodzi czas zwątpienia i załamania psychicznego.
W trakcie odmawiania pierwszej nowenny poczułam wielki spokój, radość, jasność. Równo w połowie tamtej nowenny, tuż po zakończeniu części błagalnej, zaczęły się nocne koszmary, przyszło zwątpienie, właściwie pewność, że nie zostanę wysłuchana, że zostanę bez pomocy, załamanie, niechęć. Wręcz odmawiałam NP z płaczem. Zły bardzo mocno działał w moim otoczeniu. Najbardziej chyba przeżyłam koszmar, w którym bardzo bliska mi zmarła osoba, która dawno temu przyszła do mnie we śnie mówiąc, że już jest bezpieczna w Niebie, teraz objawiła się jako rozkładające zwłoki przychodzące po to, żeby mnie wystraszyć. Przebudziłam się, chwyciłam różaniec i zaczęłam odmawiać Anioł Pański i przed oczami ukazał mi się ogień- ale nie piekielny, tylko takie złote światło, przepędzające tę zjawę. Śniły mi się też szczury wiszące nad moją głową (szczurów się nie boję i nie brzydzę, ale ten sen był straszny). Dotrwałam do końca NP.
Dzień później zaczęłam następne nowenny (dwie intencje na raz), dołączyłam do tego także: Koronkę do MB, Nowennę do MBNP, Nowennę do św. Rity, do św. Judy Tadeusza, do MB od Cudownego Medalika (Nowenny jedna po drugiej, nie wszystkie na raz), modlitwę św. Gertrudy za dusze czyśćcowe. Czyli codziennie ponad 2h modlitwy, w kilku intencjach. Jestem w łasce uświęcającej. Jestem kilka dni przed końcem części błagalnej mojej drugiej i trzeciej NP i znów przyszedł kryzys- okropne koszmary, niepokój, płacz, zwątpienie. Nachodzą mnie myśli, że cała religia chrześcijańska to jakaściemnota i bujda na resorach, że po co się modlę, skoro co ma być to będzie i moje modlitwy nie zmienią boskich planów.
Przychodzę do Was, bo nie umiem sobie poradzić z tym kryzysem. Już w trakcie pierwszej NP prosiłam MB, żeby mnie nie opuszczała, mówiłam, że wyrzekam się zła i chcę z MB iść przez życie. Ale czuję jakąś pustkę, jakbym była sama w ciemnym lochu. Wiem, że wiele osób odmawiających NP przechodzi to samo, ale czy umiecie sobie jakoś z tym poradzić?