Kochane, opadam powoli z sił. Nie wiem czy to zły czy to jakaś obojętność wobec męża, czy to może Bóg powoli uwalnia mnie z miłości do męża. Bo po wczorajszym dniu jakoś mi się już nic nie chce. 2 dni temu skończyłam 4 nowennę a mąż zamiast lepiej to jeszcze gorzej.Myślałam,że po roku czasu coś się zmieni na lepsze, że mąż drgnie, a on nic.Jak skała. Jedyne co się zmieniło, to to, że jeszcze bardziej się ze mnie śmieje i szydzi z moich poglądów. Wczoraj mały bardzo płakał, bo chciał rozmawiać z tatą. Więc napisałam do niego,pomimo, że postanowiłam nie błagać go o rozmowę, chciałam, żeby to on wykazał zainteresowanie dzieckiem. On napisze raz na miesiąc, przypomni sobie o dziecku, a potem mówi, że to ja zabraniam mu rozmów przez skypa. Za radą jednej z Was zaprosiłam Pana Jezusa do naszej rozmowy. Ale oczywiście mąż nie był sam tylko z teściami i ciocią. Jakoś przymknęłam oko na to. Ale jak tylko włączył skype usłyszałam zamiast męża telewizor teścia. Rozmawiamy, mąż krzyczy bo powiedziałam, że go nie słychać. Po 10 min poprosiłam by teść przyciszył telewizor, to nic, nawet nie drgnął. Siedział naburmuszony i gapił się w ten telewizor, nawet cześć wnuczkowi nie powiedział. Mąż nadal głośno mówił. Mały rozmawiał z tatą jakieś kolejne 5 min. po czym włączyła się ciocia. Zapytała się kiedy przyjadę. Powiedziałam, że nie wiem, że teraz nie mogę, a poza tym czekam, aż mąż przyleci bo obiecał dziecku, że przyleci. Nie tłumaczyłam się, że mam 2 kredyty które zżerają mi całą wypłatę i że nawet gdybym chciałą lecieć to bym nie miała pieniedzy. No i się zaczęło, że nie chce lecieć, że chcę odseparować dziecko itd. Mąż się już denerwował, krzyczał, że nie chce mnie widzieć w ogóle na oczy, że tylko dziecko chce widzieć. Nadal rozmawiałam z ciocią, którą w sumie bardzo lubię. Powiedziała mi, że dlaczego jestem taka oschła w stosunku do męża, że nie chcę do niego lecieć z dzieckiem. Więc już nie wytrzymałam i się zapytałam, do tego męża, który od roku jest już z inną kobietą. Udała że nie wie, a mąż z teściem tylko się podśmiewali.Jak powiedziałam, że miejsce ojca jest przy dziecku i że to on wyjechał i chcę żeby teraz on przyleciał do nas to teść powiedział, że mąż będzie robił co chce, że na pewno nie będzie robił tego co ja mu powiem i że na pewno nie będę mężem rządzić i oczywiście zaczął się śmiać. Porozmawiałam jeszcze trochę, a teść cały czas szeptał na mnie mężowi. Mąż stwierdził, że wiele razy jak się podłączał to mały za chwilę szedł spać , albo jeść kolację, albo się kąpać. Czasami tak, ale nie zawsze. Mąż stwierdził więc, że na 10 min się nie opłaca z dzieckiem rozmawiać. Powiedziałam, że powinien codziennie się pokazać dziecku. Teść na to, że mąż nic nie powinien. Po tym już nie wytrzymałam i normalnie powiedziałam, bez nerwów, że nie słyszę co mąż mówi bo telewizor jest za głośno i że nawet nie mogę z mężem sama porozmawiać sam na sam i żeby się nie wtrącał. Wiecie co zrobił- wstał i wrzasnął dosłownie, że jestem nikim, żeby mu rozkazywać, że on będzie robił to na co ma ochotę, na co jego męska część ciała ma ochotę, szarpał laptomem, aż w końcu go zamknął. Wszystko oczywiście na oczach dziecka. Nie dość, że się podłączę raz na miesiąc to jeszcze takie akcje. Dlatego nie pisałam do męża wcześniej,ale jak to wytłumaczyć dziecku, które uwieszone na Tobie cały dzień płacze, o chce z tatusiem porozmawiać. Doszłam do wniosku, że chyba nawet modlitwy tego jego muru nie przebiją. Wszystko co powiem on wyśmiewa. Nadal jest z tamtą kobietą. Tutaj chyba potrzeba całej armii aniołów i świętych żeby drgnął.Ja już nawet nie wiem w jakiej intencji podjąć kolejną nowennę. Jestem po prostu zmęczona. Modliłam się już za nawrócenie kochanki, za jego nawrócenie. Proszę doradźcie mi intencję. To wszystko coraz bardziej mnie boli, chyba przestaję kochać męża. Z drugiej jednak strony nie chcę oddać go szatanowi. Czuję powinność modlitwy za mężą. Ale jak widzę, że nie przynosi to żadnego rezultatu to płakać mi się chcę. Wiem, że Bóg jest po mojej stronie, bo nie dopuścił do rozwodu, ale chyba już więcej się nie da zrobić. jak mąż nie chce. Choć czytałam na Sycharze wypowiedź jednej dziewczyny, której powtarzano, że mąż ma wolną wolę. Ksiądz egzorcysta powiedział jej, że trzeba się modlić o zmianę tej woli, bo nie taką wolę dał mu Bóg.
Z Panem Bogiem