Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
U-la kiedy przyszedł do mnie Jezus i obmył mnie swoją Krwią mam właśnie pokój serca, bo odwróciłam się od grzechu.
przyszedł do mnie Jezus i obmył mnie swoją Krwią?
Julio...jesteśmy katolikami i patrzymy pod kątem naszego wyznania ,
a nie subiektywnych naszych odczuć.
Nikt z nas
nie napisałby takiego zdania : "NP może doprowadzić do
obsesji lub nawet obłędu i dlaczego odrzucacie prawdę o takim
stanie.", chyba , że nie rozumie w ogóle działania Złego.
Katolik wie , że Szatan nienawidzi Maryi , są na to
świadectwa z posługi egzorcystów, a także i nasze , że gdy
trwamy uparcie na Różańcu złe duchów przestajemy się bać
i to jest nasza wygrana z Maryją u boku. Natomiast , gdy
porzucamy modlitwy i życie duchowe, Zły przestaje wtedy
manifestować, odchodzi ,bo już nie musi się nami zajmować.
Wiadomym jest też nam , że awersja do Różańca może świadczyć
o naszym opętaniu.
W Twoim przypadku patrzę na owoce
Twego obmycia Krwią Chrystusa. Jeśli twierdzisz , że
odeszłaś od grzechów , to czemu rozsiewasz tutaj czyjś
grzech, jeśli w ogóle ten kapłan popełnia grzech , siejąc tym
samym zgorszenie tutaj , pisząc o tym jak to Twój proboszcz sieje
zgorszenie, Ty czynisz to samo , a w linku , który Ci podałam
do przeczytania są zagrożenia dla nas z tego z tytułu.
Potrafię zrozumieć , że każdy z nas jest grzesznikiem, ale ten
kto rozmawia z prawdziwym Bogiem od takich rzeczy ucieka, a już na
pewno nie przychodzi z tym w sposób publiczny.
U-la
pyta Cię , co rozumiesz przez słowa "
przyszedł do mnie Jezus i obmył mnie swoją Krwią" . Póki
zrozumiałym jest to obmycie Krwią, to "Przyszedł do mnie
Jezus" i "Bóg mi mówi, że mój proboszcz jest
niewierzący." wymagają rozeznawania duchowego, Chodzi o to, że
nawet gdybyś miała charyzmat poznania, czy jakiś inne nadzwyczajne
charyzmaty, to Bóg mógłby rzeczywiście przyjść do Ciebie
z takim poznaniem , że Twój proboszcz jest niewierzący, ale nie
dla Twojej ani tym bardziej naszej ciekawości czy poznania,
tylko dla uświęcenia tego księdza. o tym księdzu winnaś
mówić z miłością więc , modlić się za niego i prosić nas o
taką modlitwę . To ma służyć zbudowaniu Kościoła, takie
rzeczy obdarowany nadzwyczajnie człowiek zachowuje w tajemnicy i Bóg
ewentualnie stwarza jedynie sytuacje , by ten ksiądz
zrozumiał. Tak pokrótce opisałam , co się czyni z poznaniem
danym nam od Boga, dotyczącym innych .
Dziewczyny
napisały o braku pokoju w Twym pisaniu, ja dołożę brak miłości
. Jaro zwrócił też uwagę na słowa, które mnie
również poruszyły, negatywnie, bo poczułam się dosłownie
, jakbym słyszała chichot diabła, piszemy o Bożych sprawach
bowiem i Twoje haha , zwłaszcza w połączeniu z
następującymi za tym słowami " ale znam naukę
Biblii." , tak właśnie można odebrać...
W
Biblii napisane jest :
"Gdy brat twój zgrzeszy
<przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię
usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź
z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo
trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie
usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie
usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!" Mt.
18,15-17
Znać słowa Pana a żyć nimi to jednak różnica.
Na swoim przykładzie mogę powiedzieć , że najlepiej tego
uczy mnie właśnie Maryja, ta którą ostatnia poznałam , bo
wcześniej nie miałam do Niej atencji, nie modliłam się zbyt wiele
na Różańcu, choć własnie tak jak Ty uznawałam Ją i kochałam,
czułam ją rozważając Słowo Boże , że jest bardzo ważna. Po
odmówieniu pierwszej NP, zrozumiałam , że wcale Jej nie znałam.
Poznając Ją jednak sercem nigdy już nie mam zamiaru
zrezygnować z uciekania się do Niej przez Różaniec. . Potrafię
jednak zrozumieć tych, którzy jeszcze nie zgłębili
modlitwy różańcowej, odwrotnie natomiast , czyli porzucić tę
modlitwę i uważać , że jest niekonieczna , niestety jakoś
nie potrafię zrozumieć.
Nie piszę tego , aby Cię
zgnębić, by Ci wypominać Twoje grzechy , niedociagnięcia. ale
abyś zastanowiła się nad tym , co napisałam, co widzę w Twym
pisaniu, a to co piszesz o Różańcu jest niepokojące.
Pierwsze
zdanie w "Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej
Maryi Panny " św. Ludwika Maria Grignon de Montfort brzmi :
" Przez
Najświętszą Maryję Pannę przyszedł Jezus Chrystus na świat i
przez Nią też chce w świecie panować.
Dla Twojego
dobra przerobiłabym ten Traktat , odprawiłabym też
zalecane tam nabożeństwo.
Niestety po Twoim pisaniu nie
mam pewności z jakim bogiem rozmawiasz , bo Bóg , ten z Pisma
Świętego, nigdy nie odciągnąłby kogoś od Maryi, Jego
słowa spod Krzyża wręcz nakazują nam powierzyć również Jej
swoje życie, a Różaniec Ona sama dała nam do ręki...Piszesz
, że nie wrócisz do NP, nie musisz , ale do Różańca
próbować raczej bym Ci proponowała, choćby po to , by się
przekonać , czy właściwą drogą idziesz.
Piszesz , że
masz pokój , ale Ty raczej masz "święty" spokój , to
może być faktycznie pozorem tego pokoju , o który zabiegamy.
Chciałam Wam napisać, że jestem bardzo bliska poznania prawdy. Prosiłam Boga, żeby mi pokazał siebie i gdzie faktycznie powinnam Go szukać. Za pewien czas, będę to wiedzieć.
Chyba chciałabym , Julio poznać Twoje myśli na ten temat…:)
Ja myślę tak, jak mówią Słowa umieszczone na końcu filmu...aby się nie chlubić z dobra , które czynimy, aby też nie ukrywać się przed Bogiem ze swoimi słabościami, tylko oddawać je Bożemu Miłosierdziu. Pamiętam też o słowach Teresy od Dzieciątka Jezus , że wszystko jest łaską. Całe Pismo wskazuje nam drogę , tu pomocną byłaby również Ewangeliio słudze nieużytecznym, Hymn o miłości św. Pawła, czy też choćby dzisiejsza Ewangelia o Marii i Marcie.
Spójrz na miny tych osób stających przed wagą, one wiele mówią już, pokazują nam różne podejścia...zuchwałość, pretensjonalność, lekkoduszność , jak i... pokorę.
Ostatnia osoba podchodzi do wagi ze spuszczoną głową, w tej jego księdze zapewne są i dobre i złe rzeczy , ale on czeka i nic nie mówi...bo nie do nas należy osąd i ten człowiek o tym wie, wiedział zapewne wcześniej też , że jego myśli i czyny w oczach jego samego czy innych mogą być odmienne w ocenie od Bożego spojrzenia na nie.
Tutaj się odniosę do Twego wcześniejszego postu o poznaniu siebie. W Hymnie o miłości znajdują się takie słowa :
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Ty piszesz :
„Chciałam Wam napisać, że jestem bardzo bliska poznania prawdy. Prosiłam Boga, żeby mi pokazał siebie i gdzie faktycznie powinnam Go szukać. Za pewien czas, będę to wiedzieć.”
Od kilkunastu lat szukam Boga wszędzie, który jest na pewno w Eucharystii, ale szukam Go również we wszystkich rzeczach i stworzeniach, bo są one Jego dziełem. Proszę o nowe oczy i nowe uszy , o wszelkie Dary Ducha Świętego , bym inaczej, nie po ludzku a po Bożemu widziała. I Pan daje mi tę łaskę, ale wiem , że to wszystko poznaję na daną chwilę tylko , bo życie wciąż biegnie i stawia mnie przed nowymi sytuacjami i do końca życia nie poznam siebie, bo nawet jak Bóg mi pokaże , to nie musi to być cała prawda o mnie, po części bowiem poznajemy, jak mówi Pismo i ja to widzę. Ponadto tę prawdę o sobie nie zostawiam tak ot sobie, Jezus ciągle stawia mi pytanie „ Co ty z tym zrobisz/”...
Mam więc obawy , że chcesz Boga potraktować jak wróżkę , która „prawdę Ci powie”. To stwierdzenie Twoje „Za pewien czas, będę to wiedzieć.” niestety nie kojarzy mi się z Bogiem.
Ważne jest również to , co na filmie ukazane zostało, jaka jest w tym Twoja intencja, bo rajska Ewa też chciała poznać i skończyło się to dla niej nieciekawie, a konsekwencje tego ponosimy do dziś.
Warto więc wziąć też sobie do serca wskazówkę św. Ignacego z Loyoli , prośbę , którą wypowiadamy przed rozpoczęciem medytacji ( można ją zawsze jednak wypowiadać ) gdy chcemy coś usłyszeć od Boga :
Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (ĆD 46).
Proszę o to, by moje myśli, pragnienia i zamiary miały początek w Bogu, by były zakorzenione w Jego dobru i w Jego miłości. Proszę, by moje czyny przebiegały w zgodzie z wolą Najwyższego i by prowadziły mnie ku ostatecznemu celowi, ku niebu i spotkaniu ze Stwórcą.
Bardzo, ale to bardzo zastanawia mnie świadectwo tego człowieka.
[nie wklejamy herezji - moderator]
To jest jakby kontynuacja do tego filmiku o usprawiedliwieniu. Uważam, że facet ma rację. Jezus na krzyżu złożył ofiarę doskonałą - raz na wieki. My już nie mamy co robić. Ostatnio powiedziała mi pewna siostra zakonna, że przez kilkanaście lat żyła w błędzie i kłamstwie, bo nikt jej nigdy nie powiedział, że Jezusa nie ma w Komunii. Dopiero jak poznała Go osobiście - nawróciła się i teraz jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Napisałam, że jestem bliska poznania prawdy, bo od długiego czasu modlę się o rozpoznanie. Zaczęły pojawiać się dziwne okoliczności i ludzie, którzy swoim przykładem życia i wiarą przekonują mnie o wyjściu z Babilonu. Myślę, że już niedługo to może u mnie nastąpić. Nie chcę żyć z złudzeniach i kłamstwie. Warto zastanowić się nad zbawieniem.
"bo nikt jej nie powiedział , że Jezusa nie ma w komuni" - jak to nie ma ? ;o
Twierdzenie, że nie istnieje obecność Pana Jezusa w konsekrowanej Hostii jest herezją. Świadectwo pastora na katolickim forum...hm.. Julio czego tu szukasz? Argumenty typu: "jedna siostra mi powiedziała", "jeden ksiądz powiedział" to nie są argumenty rzeczowe. A słyszałaś o niedawno ogłoszonym cudzie eucharystycznym w Legnicy? To jak, "jedna siostra" i "jeden pastor", ten z filmiku, mają lepsze wiadomości niż biskup legnicki, który ten cud ogłosił??